Pierwszy dzień prawie bez zmęczenia i zapachów. Ale coś za coś: bezsenna noc. Pietuszka próbuje mnie ukołysać, trzyma rękę na brzuchu. „Cała ciąża” mieści mu się w dłoni. Ręka coraz cięższa, Pietuszka zasypia. Nieudana transfuzja snu. Zostaję ze swoją uciążliwością.