Литмир - Электронная Библиотека
Содержание  
A
A

– Rozumiem, że rozkaz ataku został odwołany.

– Nie, nie został – zaprzeczył Valdez. – Mimo to nikt go nie wykonał. Po raz pierwszy w historii gurdyjskiej cywilizacji wszyscy sithu wymigali się od wykonania rozkazu Rady Najwyższej. Tamtego dnia zmieniliśmy… co ja mówię, Bogowie zmienili!… historię Bety. Rozumiesz?

Święcki skinął głową, po czym zdał sobie sprawę, że porucznik wcale nie musi na niego patrzeć. Rzucił więc pośpiesznie:

– Tak. Ktoś ocalił Suhurom dupy, na cały rok. A co się stało z tymi ludźmi?

– Osoby bezpośrednio zamieszane w sprawę trafiły do aresztu. Podejrzani o współudział zostali zdegradowani i do dzisiaj sprzątają kible albo łatają kadłub stacji. Ale nie ukręciliśmy łba hydrze. Następne miesiące pokazały, że Bogowie mają się nieźle. Incydent z pancerzownicą był piątym z kolei poważnym naruszeniem regulaminu.

– Czy oni naprawdę wierzą, że są w stanie ocalić Suhurów od wyginięcia? – zapytał Święcki.

– Na to wygląda – odparł porucznik.

– Ale dlaczego uwzięli się na mnie?

– Seifert wpadł, a oni wciąż potrzebują człowieka w pionie łączności, najlepiej na szczeblu centrum dowodzenia. Kogoś, kto ma dostęp do najświeższych informacji i kontrolę nad sprzętem. Bez tego nie mogą szybko reagować, a ostatnie nieposłuszeństwo zwierzaków pokrzyżowało im plany w najgorszym momencie. Zabicie wielkiego sampo-sithu na polu bitwy z takiej broni zostałoby uznane przez Gurdów za zapowiadaną boską interwencję. Ta zaś, przy tysiącach naocznych świadków, zmusiłaby Radę Najwyższą do rewizji dotychczasowej polityki wobec Suhurów. Tutejsze kleksy powoli zapominają o klątwie, ale wystarczy kolejny impuls i uciekną aż za Adal Vin.

– Z tego, co mi pan powiedział, jasno wynika, że Bogowie są dobrze zorganizowani. Nawet beze mnie będą w stanie dopiąć swego. Wystarczy przecież, jak sam pan powiedział, jeden impuls.

– Zapewniam cię, Pry, że my też nie próżnujemy. Zabezpieczyliśmy się na wszelkie możliwe sposoby. Zredukowaliśmy do niezbędnego minimum personel na powierzchni. Centra łączności w bazach zostały zautomatyzowane albo są pod ścisłym nadzorem naukowców. Żaden żołnierz nie może opuścić posterunku bez autoryzacji dowódcy bazy. Odebraliśmy im też broń energetyczną. Tak więc, chcąc doprowadzić do czegoś, co mogłoby być uznane za spełnienie klątwy, muszą się teraz nieźle nagłówkować. Chyba że będą mieli swojego człowieka w centrum dowodzenia. Nic dziwnego, że robią wszystko, by do ciebie dotrzeć.

– W centrum pracuje setka ludzi – zauważył Święcki. – W większości o znacznie dłuższym stażu, a w części też na pewno ich znajomych. Ja jestem najgorszym wyborem z możliwych.

Valdez uśmiechnął się pod nosem.

– Ty nadal nic nie rozumiesz – powiedział. – Operacje na powierzchni nadzoruje osiemdziesiąt pięć osób na trzech zmianach, ale tylko cztery mają dostęp do kanału dowodzenia. Ja, ty i nasi zmiennicy. Nikt w centrum nie może kiwnąć palcem bez naszej wiedzy. Jeśli w sieci pojawi się nieplanowany przekaz, natychmiast go wychwycisz. Jeśli ktoś wyda nieautoryzowane polecenie, będę je miał na ekranie, zanim nadawca oderwie palce od klawiatury. Tak to działa. Bez dostępu do ciebie albo do mnie wszyscy Bogowie razem wzięci są bezradni.

– A nasi zmiennicy? – zapytał Henryan.

– Twojego przeniesiono z centrali wubecji. Wiesz, co to znaczy: facet jest nieprzemakalny. Swojego zmiennika też jestem stuprocentowo pewien. To dzięki niemu udało nam się wykryć sprawców większości incydentów.

Święcki przygryzł nerwowo wargę. Wiedział, że musi pomagać dowódcy stacji, nawet gdyby bardzo tego nie chciał. Pułkownik dobrze to sobie zaplanował. Kilka lat spędzonych w kolonii karnej zmienia optykę człowieka. Nieodwracalnie. Za nikłą szansę ucieczki osadzony oddałby wszystko, nawet własną matkę, a co dopiero jakąś prymitywną obcą rasę, która i tak jest skazana na wyginięcie. A jednak wspomnienie konającego w mękach Suhura wciąż go gnębiło jak wyrzut sumienia.

– Czy to nie nazbyt oczywiste, poruczniku?

– Co takiego?

– Moje pojawienie się na Xanie 4. Przylatuję znikąd i od razu trafiam na jedyne stanowisko, na którym zależy Bogom, a które wy powinniście obstawić razem z wubekami. Obawiam się, że oni od początku wiedzą, co jest grane. I bawią się z nami. Nie dojdzie do żadnego poważnego kontaktu…

– Już doszło. – Valdez podrzucił w dłoni piramidkę. – Zrozum, Pry, dla nich to wóz albo przewóz. Stracili głównego rozgrywającego w ostatnich minutach meczu, w dodatku przy niekorzystnym dla siebie wyniku. Muszą jakoś zareagować, w przeciwnym razie przegrają z kretesem. Teraz nawet czas działa na ich niekorzyść. Są naprawdę zdesperowani. I dlatego przyjdą do jedynego człowieka, który jest kluczem do powodzenia akcji. Jeśli nie zechcesz współpracować z nimi po dobroci, może się zrobić groźnie. Ale ty nie staniesz po ich stronie, gdy dojdzie do ostatecznej rozgrywki. Rozumiemy się?

– Nie jestem szalony – zapewnił go Święcki. – Wolałbym zginąć, niż wrócić na Pas Sturgeona.

– Na taką odpowiedź liczyłem. – Valdez odpiął linkę i chwycił się poręczy. – A teraz posłuchaj mnie uważnie, Pry. Jeśli ktoś podrzuci ci nowy kryształ albo skontaktuje się z tobą w inny sposób, podejmij dialog.

– Ale…

– Nie przerywaj mi! – Porucznik podniósł głos. – Wyciągnęliśmy cię z kopalni, chociaż obaj wiemy, że powinieneś w niej zgnić. To, że odpoczywasz sobie dzisiaj pod tą kopułą, zamiast drążyć kolejne sztolnie na niestabilnych asteroidach, zawdzięczasz wyłącznie nam. Mnie i pułkownikowi. Ale teraz to nie ja pociągam za sznurki. Jeśli stary uzna, że skrewiłeś, dostaniesz pomarańczowe wdzianko i jeszcze tego samego dnia pokicasz śladem Seiferta. Zrozum, człowieku – znowu ściszył głos – jestem po twojej stronie, ale obaj tkwimy w tym gównie po uszy. Nie masz wyjścia.

– Wiem…

– Posłuchaj zatem uważnie, Pry. Nie chcemy od ciebie wiele. Nie musisz wystawiać nam Bogów. Nie musisz składać raportów i donosić. Admiralicja nie jest zainteresowana ujawnianiem głębi tego spisku i kolejnych jego uczestników.

– Domyślam się… – mruknął Święcki.

– Chcemy tylko wiedzieć, co zamierzają Bogowie, aby móc pokrzyżować im szyki. Nie jestem idiotą, mam świadomość, że będą cię sprawdzali. Najprawdopodobniej dla własnego bezpieczeństwa do samego końca nie powiedzą ci, co naprawdę chcą zrobić. Może nawet podsuną kilka fałszywych tropów. – Porucznik zamilkł na chwilę, jakby się nad czymś zastanawiał. – Chciałbym, abyś zrozumiał, że nadrzędnym celem tej operacji jest niedopuszczenie do ingerencji w losy obu obcych cywilizacji. Damy Bogom wolną rękę, niech się cieszą złudnym poczuciem bezkarności. Zablokujemy dopiero ich ostatni, decydujący ruch. Jeśli kleksy uznały, że muszą się pozbyć zwierzaków, niech tak się stanie. Wiem, że to brzmi nieludzko i spiskowcy z pewnością zagrają na tej właśnie nucie, ale musisz pamiętać, że sprawa nie jest taka prosta, na jaką wygląda. Odbudowanie populacji Suhurów zaowocuje nowymi wojnami i powrotem do punktu wyjścia za kilkanaście, najdalej kilkadziesiąt lat. Przeciągające się starcia oznaczają kolejne miliony ofiar po obu stronach konfliktu. Pozwalając im żyć, usankcjonujemy niewyobrażalne rzezie. Eliminacja zwierzaków na tym etapie będzie oczywiście niepowetowaną stratą. Wszyscy rozumiemy, że mamy do czynienia z… rozumną starą rasą, spójrz jednak na ten problem z innej perspektywy. Wojownicy Kości stanowią zagrożenie nawet dla samych siebie. Widziałeś niedawno jakiś eksperyment, bez wątpienia niezbyt miły dla oka, ale idę o zakład, że Bogowie nie pokażą ci holo ze składania ofiar, także z osobników własnego gatunku, czy okaleczania piskląt. Mógłbym jeszcze długo wymieniać…

– Co mam zrobić? – Święcki postanowił zakończyć tę rozmowę.

– O tym sam zdecydujesz we właściwym momencie. Zależnie od rozwoju sytuacji. Ale pamiętaj o jednym: nie możesz się zgodzić od razu na ich propozycje. Pozwól im na kilka podejść. Zachowuj się nerwowo, jak do tej pory. Gdy zaczną naciskać, unikaj odpowiedzi, zwódź ich, proś o czas do namysłu. Im dłużej to przeciągniemy, tym bardziej będą zdesperowani, a co za tym idzie, nieostrożni. Od tej pory komunikujemy się tylko w centrum, wyłącznie słownie. Żadnej elektroniki. Od jutra stary wprowadza stan podwyższonej gotowości, co oznacza zamknięcie większości kanałów łączności i ściślejszą kontrolę ruchu wewnątrz stacji. To powinno nam pomóc. Masz jeszcze jakieś pytania?

45
{"b":"576598","o":1}