– No proszę. Odrobina wysiłku intelektualnego i mamy konkrety. To zawęża pole poszukiwań, możemy bowiem wykluczyć wszelkie modyfikacje biologiczne. – Podeszła do stołu diagnostycznego. – Proszę się rozebrać i położyć.
Zdjął kombinezon, potem bieliznę i nagi ułożył się na chłodnym tworzywie. Miękka powierzchnia aparatury medycznej dopasowała się idealnie do kształtu ciała. Blondynka stanęła przy konsoli za głową Henryana. Moment później wypukły klosz skanera opadł i rozpoczęło się badanie. Trzy kolejne, coraz dokładniejsze skany trwały najwyżej minutę. Zanim Henryan zdążył się w pełni rozluźnić, poczuł lekkie pieczenie na prawym przedramieniu i nagle otaczający go oślepiający blask zaczął wolno przygasać.
– Proszę się ubrać – rzuciła obojętnym tonem kobieta, gdy klosz uniósł się pod sufit.
Henryan zeskoczył na podłogę i po chwili stanął przed lekarką, dopinając kombinezon.
– W pańskim ciele nie ma nic, czego w nim nie powinno być. Mówię o wszczepach, chipach itepe. Przynajmniej w skali makro. Dla pewności wstrzyknęłam panu nanoanalizatory, które w ciągu doby dokonają przeglądu organizmu na poziomie komórkowym. Bez obaw, wydali je pan w ciągu kolejnych dwudziestu czterech godzin.
– Coś musi tam być – upierał się Henryan.
– Sierżancie – żachnęła się lekarka – nie jestem ślepa, a nasza placówka dysponuje sprzętem najnowszej generacji. Nic się przed nim nie ukryje. Jedynym ciałem obcym w pańskim organizmie jest standardowy chip medyczny, który…
Święcki uśmiechnął się szeroko.
– Ma pani sprzęt do diagnostyki tych maleństw?
Zmierzyła go wzrokiem, jakby zapytał, czy nie ukrywa pod pachą trzeciej piersi.
– Owszem.
– Możemy?
– Możemy.
– Mam się znów rozebrać?
Wybuchnęła śmiechem.
– Jeśli czuje pan nieprzepartą chęć obnażania się przed kobietami, to proszę bardzo. Choć byłoby to dziwne przy takich dawkach środków otępiających, jakie podają tutaj pracownikom i żołnierzom.
Pokręcił głową.
– Nie jestem ekshibicjonistą – zapewnił.
– W takim razie wystarczy, że usiądzie pan tam i pochyli głowę. – Wskazała kolejne stanowisko medyczne.
Henryan usadowił się wygodnie w fotelu z wysokim oparciem, a ten po aktywowaniu zmusił go, by dotknął brodą klatki piersiowej.
– Momencik – rzuciła stojąca za urządzeniem medyczka. – Jeszcze chwila… Już.
– I jak? – zapytał Święcki, siedząc wciąż w niewygodnej pozycji.
– Wspak – odparła.
– Słucham? – Spróbował się poruszyć, ale im mocniej naciskał na zagłówek, tym większy czuł opór. – Hej! Mogę już stąd wyjść?
– Och! – Fotel wyprostował się równocześnie z jej westchnieniem, uwalniając pacjenta. – Przepraszam, zagapiłam się…
– Nic nie szkodzi. – Henryan pokręcił głową, jakby sprawdzał, czy nadal może nią poruszać. Chwilę później zobaczył minę kobiety i także zbladł. – O co chodzi?
Blondynka przełknęła głośno ślinę, zanim się odezwała.
– To, co ma pan w głowie, wygląda jak normalny chip medyczny, ale na pewno nim nie jest.
– Nie rozumiem.
– Udało mi się nawiązać połączenie, ale gdy włączyłam analizator… – Głos jej zadrżał. – To coś nie tylko nie dało się zbadać, ale zablokowało mi też dostęp do moich urządzeń.
– Jak to możliwe? – Widząc, że lekarka kręci głową zamyślona, powtórzył nieco głośniej i dobitniej: – Jak to możliwe?
Za drugim razem wyrwał ją ze stuporu.
– To musi być jakaś ściśle tajna wojskowa technologia. Nigdy nie widziałam czegoś takiego.
– Do czego służy?
Spojrzała na niego kpiąco.
– Czyta w myślach, pierze, gotuje, a jak będzie pan niegrzeczny, zamieni pańskie organy w galaretę.
– Jaja pani sobie ze mnie robi?
– Pan zaczął! – warknęła. – Przecież mówię wyraźnie, że nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką technologią.
Miała rację, zachował się jak głupiec.
– Przepraszam… Muszę się jednak dowiedzieć, co to jest i jak to zablokować.
– Ja panu w tym nie pomogę. – Wzruszyła ramionami.
– A nie zna pani kogoś, kto by mi pomógł?
Zastanawiała się dłuższą chwilę.
– Może…
– Kto? – chciał wiedzieć Henryan.
– Jeden z naszych techników – odpowiedziała po pewnym wahaniu. – Zaufany człowiek. Umówię was.
– Na kiedy? – oburzył się Święcki. – Z wachty już się przecież nie urwę. Zwłaszcza do działu technicznego. Mam poprosić przełożonego o wolne, bo muszę wymienić olej w głowie? Nie sądzę, żeby to zadziałało. A po robocie mam karną służbę, też pod nadzorem porucznika Valdeza. Mógłby zacząć coś podejrzewać.
To była tylko część prawdy. Najbardziej zależało mu na czasie.
– W takim razie bardzo mi przykro, ale…
– To jeden z waszych serwisantów, jeśli dobrze zrozumiałem? – zapytał, a gdy lekarka przytaknęła, poprosił: – Niech go pani wezwie do naprawy analizatora.
– Teraz ma wolne – zgasiła go już na wstępie.
– I co z tego? – Henryan nie dał się zbić z tropu. – Wszyscy inni technicy są na pewno zajęci, a pani ma pacjenta na stole i nie może dokończyć niezbędnych badań…
Spojrzała na niego dziwnie, jakby namawiał ją do grzechu.
– Pan zawsze taki pomysłowy? – zapytała, sięgając po komunikator.
– Tylko w sytuacjach podbramkowych – odparł, wiedząc, że kobieta i tak nie zrozumie tego archaicznego powiedzonka.
* * *
– Dupa zbita – podsumował technik ściągnięty przez Ashnalię.
On, choć nosił rosyjskie nazwisko, był dla odmiany biały. Zwalisty blondyn o okrągłej twarzy i dłoniach wielkich jak bochny śmigał palcami po wirtualnych klawiaturach z taką gracją, jakby był wirtuozem dającym koncert na laserowych harfach. Jego wysiłki spełzły jednak na niczym. Chip bronił się przed każdą próbą ingerencji w jego zawartość. I kontratakował, gdy tylko dano mu okazję.
– Żadnych szans? – zapytał Henryan, choć z góry znał odpowiedź.
– Najmniejszych – potwierdził Makarkadij. – Ktoś zadał sobie wiele trudu, by zabezpieczyć to cudeńko. Ktoś, kto ma kupę kasy i czasu albo wielu zmyślnych ludzi do dyspozycji.
– Czyli rząd – podsumowała lekarka.
– Albo admiralicja – dodał technik, zbierając sprzęt.
– Usmaż to cholerstwo – poprosił Henryan, chwytając go za rękę.
Technik spojrzał na niego z rozbawieniem.
– Widziałeś, jak wygląda ten chip? – zapytał, poczuwszy, że uścisk staje się mocniejszy. Święcki pokręcił głową. – Pokaż mu, Ashnalia.
Kobieta rozciągnęła wyświetlacz skanera i moment później wszyscy troje zobaczyli holograficzne odzwierciedlenie wnętrza czaszki siedzącego wciąż w fotelu Święckiego. Kilka powiększeń pozwoliło na ograniczenie pola widzenia do potylicy i tkwiącego w niej cylindrycznego przedmiotu, z którego wystawały dziesiątki cieniutkich wąsów oplatających sporą część płata mózgu.
– Usmażysz chipa, usmażysz siebie – rzucił technik.
– Wolę to, niż obudzić się ponownie na Pasie Sturgeona. – Henryan spojrzał na niego błagalnie.
– Wybacz, przyjacielu, nie wiem, co to za pas ani kim jest Sturgeon, ale ja nie jestem w stanie ci pomóc. Ta technologia wyprzedza moją wiedzę o lata świetlne. Gdyby nie numery seryjne, mógłbym pomyśleć, że zaobrączkowali cię Obcy. – Odwrócił się do koleżanki. – Pora na mnie – powiedział i wyszedł, zostawiając ją sam na sam ze zrozpaczonym sierżantem.
Ashnalia podeszła do fotela.
– Pan, sierżancie, też musi już iść. Był pan tutaj dwa razy dłużej, niż powinien. Jeśli wubecja ma pana na oku, może to zauważyć.
– Jasne, rozumiem. – Henryan zeskoczył na kratownicę podłogi i bez słowa pożegnania ruszył w stronę drzwi.
* * *
Dowlókł się do swojej kabiny tuż przed capstrzykiem. W mesie mało co zjadł, bo ilekroć pomyślał o Draccosie, opuszczał go apetyt. Komendant pragnie mnie dopaść za wszelką cenę, jakby postawił to sobie za punkt honoru. I zawczasu postarał się o to, by mieć nade mną przewagę… Henryan poczuł się bezsilny. Za każdym razem, gdy już myślał, że widzi światełko w tunelu, okazywało się, że jasność jest oznaką kolejnego, jeszcze większego zagrożenia. Dlaczego los uwziął się właśnie na mnie? pomyślał, otwierając drzwi. Czy tylko dlatego, że zabiłem niewinnego człowieka?