Zeuxis na ćwiecie walarz znamienity
Od Agrygentow niegdyś był użyty,
Był wymalował contrfekt Junony,
Godny boginiej, a nie naganiony.
Pięć wybrał panień prześlicznego lica,
Z których zbierała wzór jego zrzenica:
Co się więc w której ślicznego mu zdało,
To na tablicy pędzlem się pisało.
Takim sposobem obraz wykształtował,
Któremu wszystek świat się zedziwował.
Człowiek chresciański obraz świętej cnoty
Ma stawić Bogu z prześlicznej roboty.
Na durzy swojej więc za prototypem,
Na kształt ktorego ma być jego ectypon.
Niech mu Marią ozdobę śliczności
Duchownej y skarb duszewnej piękności;
W niej się to samej wszystko zgromadziło,
Bo na wsze inne święte rozdzieliło.
Nie trzeba wielu światłych gwiard jasności,
Gdzie złoty Phaebus sypie swe światłości.
Nie trzeba cystern, gdzie wody żyjące
Próg omywają, rzękami płynące.
Bez szkody Egypt, lub dźdże nie bywają,—
Dość wod Nilowych, bo też dźdze stają.
Nie do wielu drzew, gdzie owoców mało
Skwapliwie bieżyt, lecz gdzie dość stało,
By też na jednym. Y lepsza ta rola,
Która nad dziesięć jedyna wydoła.
Mamyż my w prawdzie bez liczby na niebie,
Którzy nam przykład cnót podają w siebie.
Z tych dobrze zbierać wzora pobożności,
Tak pszczoła zbiera z kwiecia swe sładkości,
Lecz jest zdrów cały bezdenna fontanna,
Morze cnot wszelkich, przenaczystsza Panna.
W tej jednej wszystkie wizerunki mamy,
Jej się podobąć, Bogu podobamy.