Литмир - Электронная Библиотека
Содержание  
A
A

– Dobra, możemy już iść – powiedział cicho Kuba.

Tomek spojrzał na niego, potem na Natalię, stojącą tuż za nim. Kiwnął jej porozumiewawczo głową, a dziewczyna odpowiedziała tym samym. Dodatkowo na jej ślicznej buzi pojawił się przepraszający uśmiech, z serii tych, po których mężczyzna jest w stanie wybaczyć kobiecie najcięższe przewinienia, jak rozbicie samochodu czy brak piwa na liście zakupów. Czas zwolnił. Uśmiech Natalii był niczym promień światła przebijający się przez ciemne i mroczne poszycie lasu, jak drogowskaz dla zagubionego wędrow…

– Idź – ponaglił go Kuba, bezceremonialnie przerywając przesłodzoną wizję.

Tomek potrząsnął głową, jakby odganiał osę, i wspiął się na pierwszy stopień schodów. Lufy karabinków skierowane były na ich szczyt, do którego zbliżali się z każdą chwilą. Na szczęście blok nie był aż tak stary i schody nie były drewniane, tyko betonowe, więc przy odrobinie zaangażowania i chęci można było iść bezszelestnie.

Wreszcie dotarli do zakrętu, z którego było widać drzwi prowadzące do mieszkania Tomka. Słabe światło wpadało przez mizerne okno umieszczone na klatce schodowej, ukrywając wszystko w tajemniczym półmroku. Drzwi były uchylone. One, tak jak i większa część klatki, umazane były zaschniętą, rdzawą krwią, która prawdopodobnie należała do sąsiada z naprzeciwka. Tomkowi przypomniały się jego agonalne krzyki i paniczny strach, jaki wtedy odczuwał. Przełknął ciężką gulę, która mu uwięzła w gardle, i ruszył cicho przed siebie. Lepiej mieć już to za sobą.

Lufa karabinku MP5 zajrzała do mieszkania jako pierwsza. Za nią pojawiła się dłoń Kuby. Jako doświadczony policjant, niejednokrotnie pracujący w terenie, wszedł pierwszy. Trzymał fachowo broń w dołeczku strzeleckim, podczas gdy maksymalnie rozszerzone źrenice lustrowały każdy najmniejszy fragment widzianej przestrzeni. Zagracony przedpokój, przewrócona szafka na buty i sterta gratów, imitująca barykadę. Szybko się domyślił, że ta ostatnia nie wytrzymała. Policjant zrobił długi krok i wszedł głębiej. Szybkim ruchem zajrzał do pokoju, w którym Tomek kilkanaście godzin wcześniej oglądał telewizję, a potem się upił. Na stole dalej stała flaszka. Kuba zajrzał jeszcze do kuchni, po czym dał znak pozostałym, że mogą wejść.

– Faktycznie wysoko, a wydaje się, że to tylko drugie piętro – stwierdziła Natalia, podchodząc do okna. – Ja bym chyba nie skoczyła – dodała z nieukrywanym podziwem, a Tomek poczuł jak się czerwieni.

– No wiesz… – zaczął niepewnie.

– Kochanie, jakbyś musiała, to byś skoczyła – powiedział Kuba. Magia po raz kolejny prysła.

Tomek nie skomentował tego w żaden sposób, tylko poszedł do przedpokoju i zaczął odsuwać szpargały zagracające podłogę.

– Co ty robisz? – zapytał zdziwiony Kuba.

– Odgarniam to. Chcę zamknąć drzwi – wystękał chłopak, dźwigając do pionu szafkę z butami.

– Ale po co?

– Bo to moje mieszkanie – odpowiedział ze złością Tomek, patrząc prosto w oczy Kuby. Nie wiedział skąd, ale wezbrała w nim olbrzymia agresja. Jakby tłumiona od dawna frustracja osiągnęła maksymalny poziom i szukała teraz ujścia, a Kuba, na swoje nieszczęście, był pod ręką. Jednak policjant po raz kolejny wiedziony instynktem schylił się i bez słowa pomógł chłopakowi podnieść szafkę. Wiedział, że nie ma co się teraz kłócić i tracić niepotrzebnie czas.

– Tomek, wspominałeś, że masz siostrę? – zapytała, wychylając się z kuchni, Natalia.

Chłopak odrobinę spochmurniał, ale odpowiedział:

– Tak, mam. Czemu pytasz?

Natalia chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią, kiwając głową, jakby prowadziła bardzo skomplikowany dialog wewnętrzny.

– Jesteśmy tu bezpieczni, prawda? – zapytała cicho.

Kuba zmarszczył brwi, spodziewając się drugiego dna pytania, jednak jeszcze nie mógł się domyślić, o co chodzi.

– Nie. Powinniśmy zebrać rzeczy i szybko stąd spadać. Czemu pytasz?

Odpowiedź trochę zbiła Natalię z tropu, ale zdecydowała się nie dawać za wygraną.

– Trochę jesteśmy. Bo wiesz… wiem, że to nie pora i w ogóle, ale ja… chciałabym…

– Wysłów się, błagam – wyrzucił z siebie Kuba, unosząc jednocześnie w górę ręce w geście niemego poddania.

– Chcę się iść odświeżyć. Pod prysznic. Dwie minuty – powiedziała Natalia i wbiła wzrok w podłogę.

Kuba spojrzał na żonę, starając się dostrzec, czy mówi prawdę, czy to był tylko żart. Do tego dość średni.

– No tak – powiedział w końcu, widząc, że Natalia nie zamierza powiedzieć ani słowa więcej, i że to chyba było na serio. – Wokół rozpętała się apokalipsa z zombie w roli głównej, przez ostatnie parę godzin walczyliśmy o życie, strzelając do napotkanych osób, które, nie wiadomo czemu, chciały nas pożreć, teraz na wariackich papierach spieprzamy z miasta, próbujemy zdążyć, sami nie wiemy przed czym i na co, a ty chcesz po prostu iść i wziąć prysznic. To ma sens.

– Tak. Jeśli mam zginąć, to chcę chociaż być czysta – stwierdziła, buńczucznie unosząc podbródek, co tylko dodało jej uroku.

„Oto kobieca logika” – pomyślał Kuba. Walka była bezcelowa, ona i tak pójdzie się wykąpać.

– Dobra, ale bądź cicho. I pośpiesz się, błagam. My w tym czasie się spakujemy.

Wypowiadając ostatnie zdanie, zerknął na Tomka, który właśnie zamykał drzwi. Wyłamany zamek na niewiele się zdał, dlatego chłopak ponownie zastawił je szafką z butami. Prowizorka, która powinna wytrzymać parę pierwszych uderzeń, jeżeli ktoś przyjdzie i będzie próbował się wpakować na siłę do mieszkania. A wtedy mają karabinki, które na pewno się przydadzą i narobią trochę bałaganu.

– Tomek, mogę pożyczyć jakieś rzeczy twojej siostry? – zapytała Natalia.

– Tak, jasne. Jej pokój jest na końcu korytarza, po lewej stronie. Łazienka jest po prawej – odpowiedział machinalnie, starając się nie myśleć o siostrze. Wolał nie zastanawiać się, gdzie teraz jest i jak sobie radziła przez ostatnie kilkanaście godzin. Serce podpowiadało mu, że ona żyje, że ma się dobrze. Może wojsko ją odnalazło i jest teraz w bezpiecznym miejscu? Miał taką nadzieję. Z drugiej strony umysł podpowiadał coś zupełnie odwrotnego.

Tymczasem Natalia zniknęła w pokoju. Kuba odwrócił się w stronę chłopaka, wzruszył ramionami i powiedział tylko dwa słowa:

– Nie pytaj.

– Spoko – odpowiedział Tomek. – Idę poszukać tych kluczy i zabrać parę rzeczy.

– Okej. Ja będę pilnował klatki i okna.

Rozdzielili się. Natalia odkręciła po paru chwilach wodę w łazience i Kuba z nieukrywaną ulgą stwierdził, że jego żona nie robi aż tak dużo hałasu, jak się tego spodziewał. Tomek buszował w swoim pokoju, pakując do plecaka rzeczy, jakby jechał na wycieczkę.

Mężczyzna podszedł do drzwi, żeby sprawdzić prowizoryczną barykadę ułożoną przez chłopaka. Nie była zbyt stabilna, ale przynajmniej nikt niepostrzeżenie się przez nią nie przebije. Odwrócił się i zobaczył swoje odbicie w wielkim lustrze, wiszącym w przedpokoju. Dopiero teraz zrozumiał, co miała na myśli Natalia i dlaczego tak zależało jej na wzięciu kąpieli. Ubranie Kuby było brudne, przepocone i udekorowane rdzawymi, zaschniętymi plamami krwi. Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo śmierdział. Blada, zmęczona twarz skrywała ciemne oczy, jeszcze głębiej osadzone niż zwykle. Lewy policzek był podrapany, ale Kuba nie był w stanie sobie przypomnieć, gdzie się skaleczył, a przecież okazji było kilka. Wyglądał, jakby przez ostatnie dni nie robił nic innego, tylko wlewał w siebie hektolitry wódki i bił ludzi po pyskach, a tamci nie pozostawali wobec niego dłużni. Stwierdził, że jak tylko Natalia skończy, to on też pójdzie pod prysznic. Złapał się brudnymi rękami za głowę i ciężko westchnął. Myśli rozbiegły się we wszystkich kierunkach, tworząc nieskładny strumień wspomnień ostatnich wydarzeń. Tyle śmierci, krwi i cierpienia skondensowane w tak krótkim czasie. Zmyje z siebie cały ten syf, poprzysiągł w duchu. Musi, innego wyjścia nie ma.

70
{"b":"643245","o":1}