Литмир - Электронная Библиотека
Содержание  
A
A

– To oni zastrzelili policjantów, których tu znaleźliśmy. Oni też zrabowali broń, ale nie dali rady unieść wszystkiego, więc wrócili teraz po resztę – powiedział do Natalii i Tomka. W ich oczach dostrzegł błysk zaciętości i strachu zarazem.

Jeżeli zabili policjantów, to nie zawahają się przed zastrzeleniem zwykłych obywateli.

– Odejdźcie, to nikomu nic się nie stanie! – krzyknął Kuba.

– Posłuchaj, kolego, spierdalajcie, póki macie na czym. Jasne? – błyskawiczna i cięta riposta nie pozostawiła wątpliwości co do intencji przybyszów.

– Nie, to wy posłuchajcie! – wydarł się Kuba. – Mówi inspektor Jakub Drejer, Biuro Kryminalne Komendy Głównej Policji. Rzućcie broń!

Zapadła głucha cisza. Funkcja Kuby zdecydowanie zmieszała napastników, jednak bardzo szybko odzyskali rezon:

– Patrzcie, jeszcze jeden został! – wesoło krzyknął któryś z nich, co raczej nie wróżyło niczego dobrego. Następne sekundy tylko to potwierdziły.

W stronę wejścia do biura poleciało kilkanaście pocisków, a za nimi kilka przekleństw. Gdyby bluzgi mogły zabijać, cała trójka już by zapewne nie żyła. Natalia i Tomek skulili się ze strachu na podłodze, ale szybko podeszli do ściany, którą wskazał im policjant. Kuba błyskawicznie oszacował, że przeciwnicy mają co najmniej dwie bronie automatyczne, strzelbę i na pewno dwa lub trzy pistolety. Co znaczy, że jest ich sześciu lub pięciu. Jedna wysoka para, wysoka karta i dość słaba trójka albo para. Z futryny sypały się kawałki drewna, jednak żaden zabłąkany rykoszet na szczęście nikogo nie trafił. Opatrzność, o ile takowa istnieje, czuwała nad nimi. Przynajmniej na razie. Przy odrobinie szczęścia wszyscy napastnicy okażą się bandą debili, którzy dorwali się do zabawek przeznaczonych dla dorosłych. Zamiast postawić ogień zaporowy i podejść do drzwi, każdy strzelał jednocześnie, co całkowicie mijało się z celem. „Czyli raczej debile” – pomyślał mężczyzna. Miał w ręku dwie różne karty, ale reszta leżała na stole. Wszystko mogło się zdarzyć. Pora odkryć flopa. Wziął głęboki oddech, czekając, aż przestaną strzelać, i gdy to nastąpiło, wychylił się zza drzwi. Wszedł do gry.

Pierwszy z napastników był strasznie zaskoczony, gdy kula wystrzelona z walthera przeszyła jego klatkę piersiową, centralnie w miejscu styku żeber. Kuba zdążył jeszcze zobaczyć grymas niedowierzania na jego twarzy. Strzelba upadła na ziemię obok ciała. Ułamek sekundy później seria puszczona z glauberyta, tkwiącego w drugim ręku Kuby, trafiła innego faceta odpowiednio w żołądek, klatkę piersiową i policzek, nim ten zdążył zniknąć za ścianą. „A jednak chcieliście nas podejść, zasrańcy” – pomyślał Kuba. Przebiegł przez korytarz i dał nura za metalowe szafki na dokumenty. Blacha i tkwiąca za nimi biurokracja pochłonęły ołów przeznaczony dla policjanta. Dwóch odpadło. Kuba podbił stawkę, ale w grze była jeszcze mocna para i pozostałości po trójce, czyli w sumie dwie pary.

Zobaczmy, co nam pokaże turn.

Wychylił się, żeby zrobić tę samą sztuczkę co przed chwilą. W ostatnim momencie udało mu się schować. Zauważył bowiem, że próbują go obejść z dwóch stron naraz. Tego nie przewidział, a powinien. „Szybko się uczą, skurwysyny” – pomyślał. Zagrali wysoko, a on nie może ani spasować, ani czekać. Trzeba podbić stawkę, pula robił się naprawdę ciekawa. Wychylił rękę z pistoletem maszynowym i puścił serię w miejsce, gdzie – jak mu się wydawało – powinien stać przeciwnik, zachodzący go od lewej. Kilka kul nie odbiło się od ściany, a to, że utkwiły w czymś miękkim i organicznym, potwierdził jęk bólu. Dobrze, kolejny odpadł. Wiedząc, że jedna ze stron jest wolna, Kuba zdecydował się na kolejne podbicie stawki. Wybiegł zza szafki i skierował się z powrotem w kierunku biura, w którym została Natalia i Tomek. Jednak uporczywy ogień, prowadzony przez napastników, nie pozwolił mu dotrzeć do celu. Mężczyzna zanurkował w przeciwległym biurze. Zakrawało na cud, że udało mu się wyjść z tego wszystkiego bez chociażby draśnięcia.

Instynkt podpowiedział mu bardzo ryzykowne zagranie.

Kiedy Kuba się schował, napastnicy zaczęli podchodzić, chcąc wykończyć go w ślepym zaułku. Nikt przy zdrowych zmysłach nie chowa się gdzieś tylko po to, żeby za chwilę z tej kryjówki wyskoczyć. Jednak Kuba ostatnio nie czuł się jak osoba będąca przy zdrowych zmysłach. Więc gdy tylko wskoczył do pomieszczenia, błyskawicznie pozbył się glauberyta, złapał swoje ukochane dziecko, pistolet Walther P-99 w obie ręce i wrócił na korytarz. Wszedł all-in, gdy na stole leżał jeszcze nieodkryty river.

Dwóch ludzi, zgodnie z jego założeniem, nadbiegało korytarzem. Kuba, upadając na ziemię, zastrzelił pierwszego z nich, dosłownie o włos mijając kule wystrzelone z broni drugiego. Gdy upadł, otworzył ogień do ostatniego napastnika. Trafił go w brzuch i zmusił do bolesnej kapitulacji. Trafiony napastnik wyrzucił broń i znalazł się na podłodze, wyjąc z bólu. Kuba, niewiele myśląc, dobił go strzałem w głowę. Dwóch poległo z glauberyta, trzech z walthera. To by dawało całkiem niezłego fulla. Cóż, może nie najmocniejszy układ, ale jak się okazało – wystarczający.

Mężczyzna uśmiechnął się w duchu i podniósł z podłogi, żeby pozbierać żetony.

Jednak opatrzność istnieje.

Z pomieszczenia, w którym wcześniej czyścił broń, wyskoczył Tomek i blada ze strachu Natalia. Cała akcja Kuby trwała zbyt krótko, żeby pozostała dwójka zdążyła wymyślić jakikolwiek logiczny plan wsparcia policjanta. Na szczęście okazało się, że nie trzeba go było wspierać. Kuba stał teraz przed nimi i dyszał z wysiłku. Miał wrażenie, że adrenalina dosłownie paruje z jego organizmu.

Złapał oddech i powiedział:

– Musimy wrócić do magazynu broni. Gdzieś tam schowali zapasy, których nie zdołali udźwignąć.

Dwójka popatrzyła na niego zgodnie, jednak chłopak miał nieco inny pomysł:

– Dobra, ale najpierw chyba powinniśmy zabarykadować drzwi. Zombie pewnie słyszeli strzelaninę i zaraz tu będą.

Kuba przez chwilę zapomniał o tym podstawowym i bardzo licznym przeciwniku. Kiwnął tylko głową i cała trójka pobiegła stawiać zaporę. Drzwi na szczęście były zamknięte, ale i tak obaj mężczyźni zastawili je paroma biurkami oraz szafkami. Przezorny zawsze ubezpieczony.

Parę minut później wrócili do znanego już magazynu broni. Przeszukali ponownie pomieszczenie, jednak niczego nie znaleźli.

– Pewnie nie schowali tego tutaj – zaczęła Natalia. – Nie schowali broni w magazynie, bo każdy, kto przyjdzie do komisariatu, najpierw swe kroki skieruje do tego miejsca. Powinniśmy szukać gdzie indziej.

– Gdzie na przykład? – zapytał Tomek.

– Nie wiem, znam ten budynek tak samo, jak ty. Chyba, że bywałeś już tutaj? – odpowiedziała, patrząc na chłopaka wzrokiem mówiącym, że może jednak mały gówniarz zna go lepiej.

Tomek nie skomentował spojrzenia, natomiast zapytał Kubę:

– Ty pewnie się na tym znasz najlepiej z nas. Gdzie można schować broń?

Policjant popatrzył na niego z politowaniem.

– Pistolet możesz schować w segregatorze, a haubicę polową w środku lasu. Nie wiem, jaką broń schowali, ale pewnie zostawili ją w jakiejś torbie, żeby łatwo było ją przenieść.

– Dobra, może zamiast gadać, po prostu zaczniemy szukać? – zapytała ponownie Natalia.

Mężczyźni kiwnęli głowami i cała trójka wyszła z pomieszczenia. Wbrew wszelkim zasadom obowiązującym w horrorach, rozdzielili się, jednak w taki sposób, że każdy był pilnowany przez przynajmniej jedną osobę. Po kilkunastu minutach Tomek trafił na dwie ciężkie torby schowane pod jednym z biurek. Wyciągnął je i otworzył, zawoławszy wcześniej pozostałą dwójkę.

Torby były wypełnione bronią i amunicją. Poczuli się jak w Matriksie, gdy Neo i Trinity szli odbijać Morfeusza. Bandyci musieli znać się na rzeczy, bo amunicja była schowana razem z bronią, do której pasowała. Kuba nie uwierzył w ich własne szczęście. W jednej z toreb leżały trzy pięknie błyszczące pistolety maszynowe H&K MP5A3. Leciutka broń używana przez komandosów GROM-u oraz okazjonalnie przez oddziały specjalne polskiej policji, w wariancie z rozkładaną kolbą i latarką taktyczną przyczepioną pod lufą. Broń została stworzona z myślą o walce na krótkim dystansie w terenie miejskim. Minimalny odrzut przy bardzo dużej szybkostrzelności i doskonałej celności. Do tego, pod pistoletami leżały pudełka, zawierające co najmniej czterysta sztuk amunicji. W drugiej torbie znaleźli dwie strzelby Imperator oraz około stu dwudziestu naboi. Poza tym leżał jeden glauberyt, jednak bez zapasu amunicji.

55
{"b":"643245","o":1}