Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Ciekawe, Alfredzie, ale to wszystko domysły.

– Bardzo prawdopodobne domysły, sir Basilu. W braku solidnych, niepodważalnych faktów, to, obawiam się, jedyny mój punkt zaczepienia. – Vicary zawahał się, wiedząc, jaka zapewne będzie reakcja na sugestię, która zaraz padnie: – Na razie zaś sądzę, że powinniśmy ustalić termin spotkania z generałem Bettsem i poinformować go o rozwoju wypadków.

Na twarzy Boothby'ego pojawiła się gniewna zmarszczka. Generał brygady Thomas Betts pełnił rolę zastępcy szefa wywiadu w SHAEF. Wysoki, niedźwiedziowaty Betts miał jedną z najbardziej niewdzięcznych funkcji w Londynie: pilnował, by żaden z setek amerykańskich i brytyjskich oficerów, którzy znali tajemnicę operacji Overlord, nie zdradził jej – ani nieumyślnie, ani umyślnie – wrogowi.

– To przedwczesne, Alfredzie.

– Przedwczesne? Sam pan przed chwilą powiedział, sir Basilu, że mamy na wolności trzech niemieckich szpiegów.

– Zaraz idę do dyrektora generalnego zdać mu sprawozdanie. Jeśli choć słowem pisnę, że mamy się pochwalić naszymi klęskami Amerykanom, wyskoczy na mnie z bardzo wielką paszczą.

– Jestem przekonany, że generał nie potraktowałby pana zbyt surowo, sir Basilu. – Vicary wiedział, że Boothby przekonał zwierzchnika, jakoby był niezastąpiony. – Zresztą, trudno to nazwać klęską.

Boothby zatrzymał się w pół kroku.

– A jak by pan to nazwał?

– Przejściowymi trudnościami. Boothby prychnął i zgniótł papierosa.

– Nie dopuszczę, żeby pan niszczył opinię wydziału, Alfredzie. Nie pozwolę panu na to.

– A może powinien pan wziąć po uwagę coś ważniejszego od opinii wydziału, sir Basilu?

– Mianowicie?

Vicary z trudem wy dźwignął się z przepastnej kanapy.

– Jeśli szpiegom uda się akcja, możemy przegrać wojnę.

– Cóż, w takim razie niech pan coś zrobi, Alfredzie.

– Dziękuję, sir Basilu. To niewątpliwie bardzo roztropna rada.

Rozdział trzeci

Londyn

Z Hyde Parku wzięli taksówkę do Earl's Court. Zapłacili kierowcy o pięćset metrów od mieszkania Catherine. W czasie krótkiego spaceru dwukrotnie znikali w bramach, a Catherine udawała, że dzwoni z budki. Nikt ich nie śledził. Kiedy się zjawili, właścicielka mieszkania, pani Hodges, stała w holu. Catherine wsunęła Neumannowi rękę pod ramię. Pani Hodges odprowadziła ich pełnym dezaprobaty wzrokiem, gdy szli na górę.

Catherine nie miała ochoty zabierać Neumanna do siebie. Zazdrośnie strzegła swego lokum i nie podała Berlinowi adresu w Londynie. Nie życzyła sobie, żeby w środku nocy w jej drzwi łomotał jakiś agent, uciekający przed MI- 5. Ale miejsce publiczne nie wchodziło w rachubę: zbyt wiele musieli omówić, a rozmowa w kawiarni czy na stacji kolejowej była zbyt niebezpieczna.

Obserwowała Neumanna, który obszedł jej mieszkanie. Równy krok i skąpe gesty kazały się w nim domyślać wojskowego. Jego angielski był bez zarzutu. Najwyraźniej Vogel starannie go wybrał. No, przynajmniej nie przysłał jakiegoś amatorzyny. Neumann podszedł do okna w salonie, rozchylił zasłony i wyjrzał na ulicę.

– Nawet jeśli tam są, i tak ich nie zauważysz – ostudziła go Catherine, siadając.

– Wiem, ale człowiek lepiej się czuje, jeśli sprawdzi. – Odsunął się od okna. – Mam za sobą długi dzień. Filiżanka herbaty dobrze by mi zrobiła.

– Wszystko jest w kuchni. Możesz się obsłużyć. Neumann wstawił wodę na kuchenkę i wrócił do pokoju.

– Jak się nazywasz? – spytała Catherine. – Ale naprawdę.

– Horst Neumann.

– Jesteś żołnierzem. A przynajmniej byłeś. W jakim stopniu?

– Porucznika. Uśmiechnęła się.

– A przy okazji, jestem od ciebie starsza rangą.

– Tak, wiem… majorze.

– Pod jakim nazwiskiem tu występujesz?

– James Porter.

– Pokaż swoje dokumenty.

Podał jej. Obejrzała je uważnie. Doskonale podrobione.

– Są dobre – oświadczyła. – Ale pokazuj je tylko, kiedy to absolutnie koniecznie. Za kogo się podajesz?

– Byłem ranny w Dunkierce i zwolniono mnie z wojska. Teraz jestem akwizytorem.

– Gdzie mieszkasz?

– Na wybrzeżu Norfolk, w wiosce Hampton Sands. Vogel ma tam wtyczkę, niejakiego Seana Dogherty'ego. To sympatyk IRA, prowadzi małe gospodarstwo.

– Jak się dostałeś do Anglii?

– Spadochron.

– Imponujące – powiedziała bez kpiny. – A Dogherty wziął cię do siebie? Czekał na ciebie?

– Tak.

– Vogel skontaktował się z nim przez radio?

– Sądzę że tak.

– To znaczy, że MI- 5 cię szuka.

– Zdaje mi się, że wypatrzyłem paru jej ludzi na Liverpool Street.

– To się trzyma kupy. Z całą pewnością obserwowaliby stacje. – Zapaliła papierosa. – Twój angielski jest doskonały. Gdzie się go nauczyłeś?

Podczas gdy on opowiadał swoje dzieje, Catherine bacznie mu się przyjrzała. Był drobny, ale dobrze zbudowany: kiedyś może nawet uprawiał sport, grał w piłkę nożną albo biegał na długie dystanse. Ciemne włosy, intensywnie niebieskie oczy. Niewątpliwie inteligentny – w przeciwieństwie do niektórych kretynów ze szkoły szpiegowskiej w Berlinie. Przypuszczała, że to jego pierwsza akcja na terenie wroga, a mimo to nie okazywał cienia zdenerwowania. Zada mu jeszcze kilka pytań, zanim wysłucha, co ma jej do powiedzenia.

– Jak zostałeś szpiegiem?

Neumann zrelacjonował przebieg swej kariery wojskowej: jak był spadochroniarzem, jak uczestniczył w niezliczonych akcjach w najróżniejszych miejscach. Opowiedział o Paryżu. O przeniesieniu do jednostek radiowych w północnej Francji. I o tym, jak Kurt Vogel go wciągnął.

– Nasz Kurt potrafi znaleźć robotę dla niespokojnych duchów – stwierdziła Catherine, gdy skończył. – Cóż więc takiego Vogel przygotował dla mnie?

– Jedno zadanie, a potem ucieczka. Z powrotem do Niemiec. Czajnik zagwizdał. Neumann poszedł do kuchni i zajął się parzeniem herbaty. „Jedno zadanie, a potem ucieczka. Z powrotem do Niemiec". A ma jej w tym pomóc doskonale wyszkolony były spadochroniarz. Była pod wrażeniem. Zawsze zakładała najgorszy scenariusz: że po zakończeniu wojny zostanie zdana na własne siły w Londynie i utknie w Anglii. Gdy nadejdzie nieuniknione zwycięstwo, Brytyjczycy i Amerykanie dokładnie przestudiują zdobyte akta Abwehry. Znajdą jej nazwisko, zobaczą, że nie została aresztowana, i dopadną ją. Między innymi dlatego tak wiele informacji ukryła przed Voglem; nie chciała zostawić w Berlinie śladów, po których trafiliby na nią jej wrogowie. Lecz Vogel najwyraźniej chciał, by wróciła do Niemiec, i podjął kroki, które miały do tego doprowadzić.

Neumann wszedł do pokoju z imbrykiem i dwoma kubkami. Postawił je na stole i znowu usiadł.

– Jakie masz rozkazy? Poza wprowadzeniem mnie w sprawę?

– Ogólnie we wszystkim ci pomagać. Jestem twoim kurierem, twoim wsparciem, twoim radiotelegrafistą. Vogel kazał ci dalej trzymać się z dala od fal radiowych. Uważa, że to niebezpieczne. Z radia masz korzystać tylko wtedy, gdy będziesz potrzebować mnie. Wtedy skontaktujesz się z Voglem w ustalony wcześniej sposób, a on przekaże mi wiadomość.

Skinęła głową.

– A gdy już będzie po wszystkim? – spytała. – Jak mamy się wydostać z Anglii? I proszę, nie wyskakuj z niczym bohaterskim, jak zdobywanie łodzi i popłynięcie do Francji, bo to wykluczone.

– Oczywiście. Vogel załatwił dla ciebie luksusową podróż do kraju na pokładzie U- boota.

– Jakiego?

– U- 509.

– Gdzie?

– Z Morza Północnego.

– Morze Północne jest dość duże.

– Ze Spurn Head, na północy hrabstwa Lincoln.

– Mieszkam tu od pięciu lat, poruczniku Neumann. Wiem, gdzie jest Spurn Head. A jak się mamy dostać na U- boota?

– Vogel ma łódź i skippera, który czeka w porcie przy ujściu rzeki Humber. Kiedy przyjdzie opuścić Anglię, mam sie z nim skontaktować, a on nas odstawi na łódź podwodną.

Więc Vogel opracował trasę ucieczki, o której nawet słowem mi nie wspomniał – pomyślała.

35
{"b":"107143","o":1}