Niech to szlag! – pomyślał. Gdzie ta korweta?
Potem wziął słuchawkę i powiedział, że w żaden sposób nie zdołają zatrzymać szpiegów.
Jenny usłyszała huk działa na U- boocie i w iluminatorze mignął jej pocisk, sunący nad wodą ku drugiej łodzi.
Dzięki Bogu! – przemknęło jej przez głowę. – Jednak nie jestem sama.
Ale U- boot ponownie wystrzelił i zobaczyła, że tamta łódź zawraca. Znowu straciła nadzieję.
Zapanowała nad sobą i pomyślała: to niemieccy agenci. Dzisiejszej nocy zabili mojego ojca i sześciu innych ludzi, a w dodatku ujdzie im to płazem. Muszę im jakoś przeszkodzić.
Co jednak zrobić? Była sama, ręce i nogi miała skrępowane. Może spróbować się uwolnić, wymknąć na pokład i czymś w nich walnąć. Ale jak zobaczą, bez wahania ją zabiją. Może podpalić kuter? Ale wtedy będzie uwięziona w ogniu i dymie, i tylko ona zginie.
Myśl, Jenny, myśl!
Trudno zebrać myśli przy nieustannym huku silnika. Hałas doprowadzał ją do szału.
I wtedy ją olśniło: tak, mam!
Gdyby jakimś cudem udało jej się unieruchomić silnik, chociaż na chwilę. To by coś dało. Skoro ściga ich jedna łódź, mogą się pojawić i inne. Może większe, które by dały radę odpowiedzieć na ogień niemieckiej łodzi podwodnej.
Huk był tak straszny, że silnik chyba się znajdował tuż pod nią. Jenny dźwignęła się na nogi i odsunęła zwinięte liny i brezent, na którym siedziała. Tak, znalazła: klapa w podłodze. Jakoś ją otworzyła i natychmiast zalał ją łoskot i żar silnika.
Przyjrzała mu się. Nie znała się na silnikach. Kiedyś Sean próbował jej wytłumaczyć, co naprawiał w swoim aucie. W jego gruchocie wiecznie coś się psuło, ale o co wtedy chodziło? Coś z przewodami paliwowymi i pompką paliwową. Ten silnik na pewno różnił się od silnika samochodu Seana. Ale jedno nie ulegało wątpliwości: każdy silnik potrzebuje paliwa. Wystarczy odciąć dopływ, a zgaśnie.
Tylko jak? Bacznie przyjrzała się urządzeniu. Górą biegło mnóstwo linek, które łączyły się w jednym miejscu przy silniku. Czy to właśnie przewody paliwowe? Czy tam dochodziły do pompki?
Rozejrzała się. Potrzeba jej narzędzi. Rybacy zawsze mają narzędzia. W końcu, co by się stało, gdyby silnik padł na środku morza? W głębi pomieszczenia wypatrzyła skrzynkę i poczołgała się w jej stronę. Zerknęła przez iluminator. U- boot przesłaniał widok. Są już bardzo blisko. Zobaczyła też drugą łódź. Odpływała. Otworzyła skrzynkę i znalazła w niej mnóstwo wysmarowanych, brudnych narzędzi.
Wyjęła jakoś nożyce i duży młotek.
Wzięła do ręki nożyce, ostrzem do nadgarstków i zaczęła rozcinać więzy. Minutę zajęło jej uwolnienie rąk. Rozcięła sznur wokół nóg.
Przeczołgała się z powrotem ku klapie maszynowni.
Sięgnęła po młot i rąbnęła w pierwszą linkę. Pękła, wyciekła z niej ropa. Szybko waliła w kolejne linki, dopóki wszystkich nie uszkodziła.
Silnik zgasł.
Dopiero kiedy silnik ucichł, Jenny usłyszała huk morza i ryk wiatru. Zamknęła klapę nad uszkodzonym silnikiem i usiadła. Młotek położyła pod ręką.
Wiedziała, że lada chwila Neumann albo kobieta zjawi się na dole sprawdzić, co się stało. I wtedy zobaczą, że Jenny uszkodziła silnik.
Drzwi się rozwarły i do kajuty wpadł Neumann. Twarz miał wykrzywioną, tak samo jak tamtego ranka, kiedy go widziała biegnącego po plaży. Popatrzył na nią, zauważył, że wyswobodziła ręce.
– Jenny! Coś ty zrobiła? – krzyknął.
Pozbawiony mocy kuter bezradnie kołysał się na wodzie.
Neumann schylił się i podniósł klapę.
Jenny chwyciła młotek i dźwignęła się na kolana. Zamachnęła się i z całej siły grzmotnęła w tył czaszki klęczącego. Runął na podłogę, krew popłynęła z rany.
Jenny odwróciła się i zwymiotowała.
Kapitanleutnant Max Hoffman dostrzegł, że „Camilla" unosi się bezsilnie na wzburzonym morzu i natychmiast się domyślił, że zepsuł się silnik. Wiedział, że musi działać błyskawicznie. Bez silnika kuter w każdej chwili mógł się przewrócić. Może nawet zatonąć. Jeśli agenci wpadną do lodowatego Morza Północnego, zginą w ciągu paru minut.
– Pierwszy! Skieruj nas do kutra i przygotuj się do przyjęcia pasażerów.
– Tak jest, Kerr Kaleu!
Hoffman poczuł pod stopami drżenie silników U- boota, kiedy okręt pomału ruszał naprzód.
Jenny bała się, że go zabiła. Przez chwilę leżał bez ruchu, potem drgnął i wstał z wysiłkiem. Chwiał się na nogach. Bez trudu mogłaby jeszcze raz uderzyć go młotkiem, ale zabrakło jej odwagi i chęci. Był bezradny, opierał się o ścianę. Krew płynęła z rany, kapała na twarz, szyję. Wyciągnął rękę i otarł krew z oczu.
– Zostań tutaj – polecił. – Jeśli wyjdziesz na pokład, ona cię zabije. Zrób, co ci każę, Jenny.
Neumann wygrzebał się na górę, do sterówki. Catherine spojrzała na niego zaniepokojona.
– Upadłem i uderzyłem się w głowę, kiedy łodzią zarzuciło. Silnik padł.
Przy sterze leżała latarka. Wziął ją i wyszedł na pokład. Skierował światło na sterczącą wieżę U- boota i nadał sygnał: „Na pomoc". Łódź podwodna zbliżała się do nich w żółwim tempie. Odwrócił się i dał znak Catherine, żeby podeszła do niego na dziób. Deszcz spłukał mu krew z twarzy. Wystawił ją na siekanie ulewy i pomachał do U- boota.
Catherine stanęła obok. Ciągle to do niej nie docierało. Jeszcze wczoraj po południu siedzieli w kawiarence przy Mayfair, otoczeni przez agentów MI- 5, a oto lada moment stanie się cud: wejdą na pokład U- boota i odpłyną. Sześć długich, przeraźliwie samotnych lat wreszcie dobiega końca. Nie wierzyła, że dożyje tej chwili. Nigdy nie śmiała nawet o niej marzyć. Wszystko w niej pękło. Pisnęła głośno, radośnie jak dziecko i tak jak Neumann wystawiła twarz na deszcz, machając do U- boota.
Stalowy dziób U- boota dotknął dziobu „Camilli". Na pokład łodzi podwodnej wygrzebał się komitet powitalny, szli w ich stronę. Catherine zarzuciła Neumannowi ręce na szyję i z całej siły go uściskała.
Udało się nam – powiedziała. – Udało. Wracamy do domu.
Harry Dalton ze sterówki „Rebeki" opisywał tę scenę Vicary'emu w Grirnsby. Vicary z kolei opisywał ją Arthurowi Braithwaite'owi przez radio.
– Niech to szlag, komendancie! Gdzie ta korweta?
– Tuż- tuż. Nie widzicie jej przez deszcz.
– To niech pan powie coś kapitanowi! Moi ludzie nie zdołają ich zatrzymać.
– Co mam rozkazać kapitanowi?
– Niech strzela w statek i zabije szpiegów.
– Majorze Vicary, czy mam panu przypomnieć, że na pokładzie jest niewinna dziewczyna?
– Niech mi Bóg daruje te słowa, ale w tym momencie naprawdę nie możemy się nią przejmować. Proszę wydać rozkaz kapitanowi korwety. Niech strzela do „Camilłi" wszystkim, co ma.
– Tak jest.
Vicary odłożył słuchawkę. Boże, ależ ze mnie się zrobił łajdak – pomyślał.
Wiatr na moment rozgonił zasłonę deszczu i mgły. Z mostka korwety 745 kapitan dostrzegł U- 509, a sto pięćdziesiąt metrów od jego dzioba „Camille". Przez lornetkę widział parę stojącą na pokładzie „Camilłi" i marynarzy z łodzi podwodnej, szykujących się do jej przyjęcia. Wydał rozkaz, by strzelać. Po kilku sekundach zajazgotały działka korwety.
Neumann usłyszał strzały. Pierwsze pociski przeleciały im nad głowami. Kolejne zagrzechotały o bok U- boota. Marynarze padli na pokład, by uniknąć ognia. Tu, na dziobie „Camilłi" nie było się gdzie schować. Pociski dosięgły Catherine. Jej ciało rozerwało się na strzępy, czaszka się rozprysnęła.
Neumann czołgał się w stronę U- boota. Pierwszy pocisk urwał mu nogę w kolanie. Wrzasnął, ale pełznął dalej. Drugi przeszył mu kręgosłup. Nie poczuł nic. Ostatni trafił w głowę i otoczyła go ciemność.
Max Hoffman, który obserwował tę jatkę z kiosku, wydał rozkaz pierwszemu oficerowi – jak najszybciej się zanurzyć. Po kilku sekundach U- 509 opuszczał scenę wydarzeń. Wkrótce skrył się pod powierzchnią Morza Północnego i zniknął.