Литмир - Электронная Библиотека
Содержание  
A
A

Jacek pokiwał głową na znak, że nie chce wtykać nosa w nie swoje sprawy.

Nina pożegnała się jeszcze z dziećmi, po czym wyszli w końcu z Jackiem z kamienicy, mijając po drodze hydraulika.

– To dokąd jedziemy? – spytała, gdy już wsiedli do samochodu.

– Chciałem zabrać cię na gorącą herbatę i ciastko do takiej małej, kameralnej cukierni.

Nina westchnęła.

– Cukier to doskonały pomysł na złagodzenie stresów dzisiejszego wieczoru. Chyba czytasz mi w myślach – szepnęła zmęczonym głosem, po czym zapięła pas.

Jacek uchwycił kątem oka jej nietęgą minę, lecz zgodnie z wcześniejszą prośbą Niny postanowił o nic nie pytać, dopóki nie dojadą na miejsce.

ROZDZIAŁ 42

Jacek zaparkował samochód przed rozświetloną kawiarnią i poprowadził Ninę do środka. Jak na dżentelmena przystało, otworzył przed nią drzwi, a następnie pomógł zdjąć płaszcz.

Kawiarnia była przytulnym miejscem. Nina zwykle nie miała czasu zapuszczać się w te rejony miasta (uroki życia w biegu), jednak za każdym razem, gdy widziała zachęcający do wizyty szyld, zastanawiała się, jak lokal wygląda w środku. Czasem nawet wyobrażała sobie to miejsce, jednak to, co zastała w środku, przerosło jej najśmielsze oczekiwania.

– Wybierasz cudowne lokale – szepnęła rozmarzona, idąc za nim do stolika.

Mówi się, że istnieją miejsca z duszą i kawiarnia, do której zaprosił ją Jacek, właśnie do takich należała. Jej pomalowane jasnymi farbami ściany podpierały sosnowe regały uginające się pod ciężarem pożółkłych książek, a drewniane belki pod sufitem zdobiły lampki oraz zawieszone na sznureczkach szklane kule ze świeczkami w środku. Celowo postarzone przez właścicieli stoliki stały w dość sporych odległościach, a krzesła zastąpiono miękkimi fotelami i kwiecistymi kanapami. Z głośników sączyła się cicha, spokojna muzyka, a rustykalne obrazy wiszące na ścianach nadawały miejscu nieco archaicznego klimatu. Jeżeli ktokolwiek w Brzózkach szukał unikalnego, romantycznego lokalu na spędzenie wieczoru w dobrym towarzystwie, po prostu nie mógł minąć obojętnie tego miejsca. Było przytulne, ciepłe i pachniało w nim drewnem, czekoladą oraz maślanymi ciastkami. Nina od razu poczuła się tutaj niezwykle dobrze. Stres, jaki wywołał w niej ten dzień, zniknął.

– Zapraszam. – Jacek zatrzymał się przy wybranym stoliku.

Nina posłała mu uśmiech i usiadła na pasiastym fotelu z rzeźbionymi nogami.

– Czuję się o dziesięć lat młodsza – stwierdziła, nie mogąc przestać rozglądać się po kawiarni.

– Dlaczego? – Jacek usiadł naprzeciwko i zaczął przyglądać się jej twarzy.

Nina miała urocze rumieńce, ale przede wszystkim jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zniknęło zmęczenie, które widział do tej pory. To sprawiło, że tak jak ona uniósł ku górze kąciki ust.

– Klimat tego miejsca kojarzy mi się z czasami, kiedy byłam nastolatką – wyznała rozmarzona.

– Naprawdę?

– Tak. Wtedy co prawda nie otworzono jeszcze tego lokalu, ale na rogu Pszczelej i Winnickiej mieściła się niewielka kafejka, w której też na regałach kurzyły się książki. Chodziłyśmy tam z koleżankami ze szkoły po lekcjach na najlepszą gorącą czekoladę w Brzózkach. Przywołałeś przyjemne wspomnienia.

– Cieszy mnie to.

– Mnie też.

– Czego się napijesz? – Jacek sięgnął po leżące na lnianej podkładce menu.

Nina zrobiła to samo i już po chwili zdecydowała się na herbatę z cytryną, świeżą pomarańczą, goździkami oraz imbirem. Jacek natomiast wybrał zieloną z orientalnymi owocami. Do tego zamówili tacę pełną maślanych rogalików nadziewanych wiśniową konfiturą, będącą specjalnością tego miejsca.

– Wiesz, jak oczarować kobietę. – Nina spojrzała na Jacka, gdy młoda dziewczyna w firmowym fartuchu oddaliła się do kolejnego stolika.

– Naprawdę? – Pochylił się lekko do przodu.

– Tak. – Skinęła głową. – Albo ze względu na swoją profesję masz moc czytania mi w myślach, albo lubimy podobne klimaty.

– Skłaniałbym się jednak ku temu drugiemu. Wbrew pozorom psychiatrzy nie zaglądają pacjentom do głów. Raczej robią to neurolodzy.

– Wobec tego cieszę się, że wychodzę z psychiatrą. Kobieta powinna mieć jednak jakieś tajemnice.

– Obiecuję, że będę je odkrywał powoli. – Jacek uśmiechnął się szeroko. Zapowiadał się cudowny wieczór.

– Obyś tylko po drodze nie stracił zapału.

– To mi nie grozi. Studiowanie medycyny uczy zawziętości i cierpliwości.

– Wobec tego naprawdę dobrze trafiłam. – Nina spojrzała na niego wymownie, po czym raz jeszcze powiodła wzrokiem dookoła. – Nie wiem, jak to możliwe, że nigdy tutaj nie byłam. Jeżeli herbata będzie tak dobra, jak wszystko na to wskazuje, właściciele zyskają dzięki tobie nową stałą klientkę.

– Wyglądasz o wiele lepiej, niż kiedy cię zobaczyłem w drzwiach mieszkania – odważył się powiedzieć Jacek. – Jesteś mniej zdenerwowana?

– O tak. – Nina przymknęła oczy. – Jeszcze raz przepraszam cię za to niezbyt miłe powitanie – powiedziała, uchylając powieki i nieśmiało patrząc na niego.

– Daj spokój. Powiedz lepiej, o co chodziło z tym hydraulikiem. Na czym, jak na czym, ale na rurach to ja się nie znam. Wolałbym dowiedzieć się od razu, czy mam się podszkolić w tej dziedzinie.

Nina posłała mu uśmiech, po czym opowiedziała o szaleństwach dzisiejszego dnia. Włącznie z bójką Sabiny oraz Igora i potłuczonym kubkiem sprzątanym potem ofiarnie przez wymalowaną Ewelinkę.

Jacek słuchał opowieści z zainteresowaniem.

– W twoim życiu chyba nie ma miejsca na nudę, co? – podsumował, gdy Nina w końcu skończyła mówić, a obsługująca ich kelnerka zjawiła się z aromatycznym zamówieniem.

– Niestety – szepnęła Nina i wsypała do swojej herbaty saszetkę cukru.

– Niestety? To chyba dobrze. – Jacek zrobił to samo. – Wiesz, ile nieszczęść bierze się z nudy?

– Wszystko ma swoje plusy i minusy. – Nina zamieszała herbatę łyżeczką. – Czasami to wszystko bywa męczące.

– Tak jak dziś?

– Dokładnie. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wybawiłeś mnie od przebywania w tym nieciekawym towarzystwie, które pewnie patrzy teraz na siebie złowrogo, siedząc w moim salonie. Już chyba tracę rachubę, ile razy wyratowałeś mnie z opresji.

– Cóż. – Jacek uśmiechnął się swobodnie. – Taka rola rycerza na białym koniu, prawda?

– Raczej w białym kitlu – rzuciła Nina i oboje głośno się zaśmiali. – Powiedz lepiej, co z twoją mamą. Jak ona się czuje?

– Lepiej. Chociaż właściwie to sam nie wiem. Trochę się o nią martwię.

– Dlaczego?

– Mówiłem ci już, że ona jest o mnie chorobliwie zazdrosna i wyjątkowo nadopiekuńcza. Już sama myśl o tym, że się z tobą spotykam, wywoływała u niej ataki paniki. A dziś rano, nie uwierzysz, wydawała się cieszyć z naszego wyjścia. Nawet udzielała mi rad.

– Naprawdę? – Nina nie kryła zdziwienia.

– Sam jestem w szoku. Nie wiem, dlaczego zaszła w niej tak nagła zmiana.

– To chyba dobrze?

– Oczywiście. Oby tylko nie okazało się, że wymyśliła jakiś podstęp.

– Podstęp? – W oczach Niny błysnęły iskierki. To było takie w stylu jej matki.

– Sam już nie wiem. Gadam głupstwa?

– Skąd, po prostu dobrze to znam. Moja mama jest mistrzynią w tego typu gierkach. Wspominałam ci o tym podczas naszej ostatniej kolacji.

– Wybacz, przez zamieszanie, które nastąpiło później, niewiele pamiętam.

– Wybaczam.

Jacek upił łyk gorącej herbaty, po czym pochylił głowę, wpatrując się w Ninę.

– Więc mówisz, że masz uroczą rodzinę? – chciał zacząć jakiś neutralny temat.

Nina skinęła głową.

– Trzy siostry, dwójka dzieci, były mąż na karku i drugie małżeństwo mojej matki.

– Brzmi…

– Jakby nie działo się w prawdziwym życiu, ale jakiejś nędznej komedii? – Nina nie dała mu skończyć.

– Chciałem raczej powiedzieć, że dobrze. Ja jestem jedynakiem, a od kilku lat, czyli odkąd pochowaliśmy ojca, mam tylko mamę.

56
{"b":"691192","o":1}