– Chociaż tyle.
– Nie przejmuj się, zajmę się dziećmi.
– Wiesz, że jesteś nieoceniona, prawda? – powiedziała z czułością Nina.
Jej matka bywała czasem złośliwa i miewała szalone pomysły, ale w gruncie rzeczy była to dobra kobieta. Po prostu w przeszłości została doświadczona przez życie. Kilka razy.
– Daj spokój. – Sabina nie chciała się roztkliwiać. – Przy okazji trochę posprzątam ci w mieszkaniu.
– Ty chcesz mi sprzątać? – zdziwiła się Nina, słysząc jej słowa.
Sabina nie była typem kobiety biegającej po domu ze ściereczką do kurzu i w kraciastym fartuszku. Nawet po domu chodziła w szpilkach, wymyślnych sukienkach oraz nosiła drogą biżuterię.
– Oczywiście, że nie ja. – Sabina dość szybko rozwiała wątpliwości córki. – Poprosiłam o to moją panią Lidkę od sprzątania, ja dopiero co byłam u kosmetyczki, zrobić sobie paznokcie.
Nina pokiwała głową. To o wiele bardziej w stylu jej matki.
– Ale dlaczego ty właściwie chcesz mi sprzątać w mieszkaniu? Przecież tam jest czysto.
– Czysto? Kochanie. – W głosie Sabiny pojawiła się litość. – Za kanapą jest mnóstwo kurzowych kotów.
– Zaglądałaś mi za kanapę?
– Przypadkiem zerknęłam.
– Akurat – prychnęła Nina.
– Zresztą nie mam teraz czasu z tobą rozmawiać – stwierdziła Sabina.
– Dlaczego?
– Zaraz zaczynam przygotowywać obiad.
– Nie musisz. Zostawiłam w lodówce zupę z wczoraj, którą ugotowała Eliza.
– Mówisz o tej brei, którą kilka chwil temu wylałam do toalety?
– Mamo!
– Nie wiem, jak możesz jeść takie świństwa. I jeszcze karmić nimi swoje dzieci.
– Przecież zupy są zdrowe – mruknęła Nina.
– Ale takie z kury, nie z kostki rosołowej. Wiesz, ile to ma konserwantów, polepszaczy i sztucznych barwników?
Nina zamilkła. Nie wiedziała.
– Po drodze ze szpitala wpadłam do swojego ulubionego sklepu ze zdrową żywnością i kupiłam kilka rzeczy – kontynuowała Sabina. – Zrobię chili z salsą z ogórka.
– Czymkolwiek to jest.
– Nie kompromituj się, dobrze? Twoja ignorancja w zakresie zdrowego odżywania i kuchni orientalnej kiedyś przyprawi mnie o zawał albo o coś jeszcze gorszego. Na deser będzie tarta śliwkowa.
– To akurat zapowiada się smacznie.
– Nie wiem, jak ty chcesz schudnąć, skoro żywisz się tylko cukrem. Ach, à propos! Znalazłam dla ciebie wczoraj świetnego lekarza, który specjalizuje się w odsysaniu tłuszczu.
Nina wywróciła oczami. Nie mogła już tego słuchać.
– Muszę kończyć – rzuciła do słuchawki, kierując się troską o swoje zdrowie psychiczne.
– Ale…
– Jestem w pracy.
– No tak, tylko…
– Do zobaczenia w domu, mamo, pa – mruknęła, po czym zakończyła rozmowę, zanim Sabina zdążyła przypomnieć, że na piątek umówiła córce fryzjera.
Nina wróciła do sprzątania, starając się nie myśleć o szaleństwach matki, a kilkanaście minut później dostrzegła na korytarzu Jacka, który rozmawiał właśnie z jedną z pacjentek. Nina stanęła w miejscu i zaczęła dyskretnie mu się przyglądać. Starała się nie nakręcać i podchodzić do piątkowej randki z rozsądkiem, jednak nie mogła nic poradzić na to, że była kobietą, a ten facet okazał się naprawdę niczego sobie, troskliwy, opiekuńczy… W dodatku tak dobrze wyglądał w białym fartuchu. Ciekawe, dokąd ją zabierze.
Obserwowała Jacka przez kilka chwil, aż nagle dostrzegła, że mężczyzna ruszył w jej kierunku. Czym prędzej zaczęła wymachiwać szczotką, udając, że sprząta.
– Cześć. – Jacek zatrzymał się tuż przed nią.
Nina uniosła głowę i spojrzała w jego błyszczące tęczówki.
– Cześć.
– Jak mają się nasze sprawy? – zapytał.
Na usta Niny wypłynął uśmiech.
– Moja siostra zajmie się dziećmi w piątkowy wieczór – wypaliła.
Twarz Jacka nabrała blasku.
– Co prawda miałem na myśli pana Wiesława, ale to dobra wiadomość – powiedział bez cienia ironii.
Mimo wszystko Ninie zrobiło się głupio.
– Wyszłam na skończoną idiotkę.
– No coś ty. – Nachylił się do niej, nie zważając na kręcących się wokół pacjentów. Nagle poczuł się wyjątkowo pewny siebie i męski. Jakby zrzucił jakąś maskę. – Jeżeli mam być szczery, to też nie mogę przestać myśleć o piątku.
ROZDZIAŁ 23
Nina wróciła do domu w wyjątkowo dobrym humorze, który natychmiast wydał się jej matce podejrzany. Sabina kilka chwil temu zaaplikowała Kalince kolejną porcję leków i oddelegowała dziewczynkę do łóżka, po czym wysłała do pokoju dziecięcego także Ignasia. Chłopiec chciał pobawić się z siostrą, a ona nie zamierzała mu tego utrudniać. W końcu miała ciekawsze rzeczy do roboty. Na przykład flirtowanie z kolejnym mężczyzną z lovestory.pl. Oczywiście w imieniu Niny, nie swoim.
Mając dzieci z głowy, Sabina rozsiadła się na kanapie w salonie i wyciągnęła przed siebie nogi. Właśnie w takiej pozycji zastała ją Nina.
– Cześć. – Weszła do pokoju, rozebrawszy się wcześniej w korytarzu. – Jak Kalinka?
– Bez zmian. Bawią się z Ignasiem u siebie.
Nina pokiwała głową, po czym zajrzała do dzieci. Porozmawiała z nimi kilka chwil, zapytała, czy nic im nie trzeba i dopiero wtedy wróciła do matki.
– Możesz odgrzać sobie jedzenie – rzuciła Sabina. – Schowałam miskę z obiadem do szafki.
– Dzięki. Jestem głodna jak wilk.
– Gdybyś jadała posiłki regularnie, tobyś się tak nie czuła. Poza tym nie wiem, ile razy mam ci powtarzać, że żyjąc dalej w taki sposób, nabawisz się w końcu cukrzycy.
Nina zerknęła na matkę z ukosa.
– Na coś trzeba umrzeć. Ale bardzo ci dziękuję, że zajęłaś się dzisiaj dziećmi. I za obiad też.
– W końcu jestem ich babcią – mruknęła Sabina, choć bardzo nie lubiła tego ostatniego słowa. Dodawało jej lat, podczas gdy ona była jeszcze przed sześćdziesiątką. – Zresztą te twoje dzieci nie są takie złe. Kalinka to bardzo mądra dziewczyna.
– Tak?
– Wiesz, jak ona szybko przyswaja informacje o zdrowym jedzeniu? Byłam tym naprawdę zdziwiona.
– Ja jakoś nie bardzo.
– Świetnie się dogadujemy – kontynuowała Sabina. – Myślę, że jutro wytłumaczę jej proces spalania tłuszczu. Jeżeli Kalinka w porę zacznie o siebie dbać i pojmie, co robić, żeby zachować zgrabną figurę, to być może uda jej się uniknąć w przyszłości nadwagi.
– Dlaczego ma mieć nadwagę?
– Wystarczy spojrzeć na ciebie.
– No tak. Jak śmiałam o tym zapomnieć. – Nina darowała sobie komentarz, choć to, co plotła jej matka, nie można było uznać za treści odpowiednie dla jedenastolatki. Nie chciała jednak drażnić Sabiny. Matka i tak dużo dziś dla niej zrobiła.
– A jak tobie minął dzień? – Sabina oderwała wzrok od aplikacji lovestory.pl.
Chłopak, którego upatrzyła dla Niny, dość wolno odpisywał. Mogła swobodnie wymieniać z nim wiadomości, rozmawiając przy tym z córką.
– Bez większych ekscesów – odpowiedziała Nina, celowo nie wspominając o przyjemnym dreszczyku, który odczuła dziś w kontakcie z Jackiem.
– W pracy w porządku?
– Jak najbardziej.
– Jacyś przystojni mężczyźni na horyzoncie?
– Nie bardzo. – Nina usiadła do stołu i zaczęła jeść.
– À propos! – Sabina zerwała się z miejsca i przysiadła do córki. – Pokażę ci tego lekarza, do którego cię umówiłam. Zrobiłam mały research w internecie i okazało się, że to świetny specjalista.
– To miłe z twojej strony, mamo, ale ja nie pójdę na żadne odsysanie tłuszczu. – Nina zebrała się na odwagę, żeby zaprotestować.
– Ależ kochanie, nie masz wyjścia. Tłumaczyłam ci już przecież, że z twoją wagą…
– Tak, wiem. Nie znajdę żadnego faceta.
– No właśnie.
– Tylko widzisz, mamo, ja go wcale nie szukam.
– Nie gadaj głupstw – odparła Sabina. – Każda kobieta potrzebuje mężczyzny.
– Ale nie każda ma desperacką potrzebę go na siłę szukać.
– Jaką siłę, Nina, co ty pleciesz? – Sabina zmarszczyła brwi. Co prawda wielokrotnie słyszała te słowa z ust sfeminizowanej Patrycji, ale żeby Nina wygadywała takie głupstwa?