Литмир - Электронная Библиотека
Содержание  
A
A

–Rozumiem. Powiedzenie, że prawda nas wyzwoli, nie funkcjonuje w Lipniowie – skwitowała krótko Sianecka.

–Zdecydowanie nie. Wybacz, Lidka, czuję się tak, jakbym cię zbywała albo nakłaniała do zakupu książek, ale jeśli ten temat cię zainteresował, a mam wrażenie, że tak, to powinnaś trochę poczytać. Legenda o Anastazji przeplata się z mitami o Lilith, a tych jest pewnie kilkanaście, do tego dochodzą procesy czarownic i sabaty. Miasto chętnie korzysta zarówno z historii, jak i z podań. Wszystko, co ściąga do nas ludzi, jest dobre. Zadajesz wiele pytań, a tak na szybko nie da się tego opowiedzieć. Wszystko, co ci powiem, będzie wersją dla turystów…

–Na razie możesz mnie raczyć bajeczkami dla turystów, ale masz rację, powinnam sobie doczytać, co trzeba.

–Co trzeba? – Edytę zdziwiło to sformułowanie. – Nie o to mi chodziło…

–No wiesz, jakby mnie wciągnęło – wyjaśniła Lidka.

–Więc co chciałabyś jeszcze wiedzieć? – Edyta się poddała.

–Dlaczego to takie… – Lidia wskazała na fresk na ścianie. – Takie… erotyczne – zakończyła. – W końcu to restauracja, a nie lokal… no wiesz, jaki. – Przewróciła oczami.

–Jeśli chodzi o to, dlaczego naga kobieta jest na ścianie lokalu restauracyjnego, a nie w salonie masażu erotycznego, to powinnaś zapytać właścicielkę.

–To może zostańmy przy samej postaci Lilith. – Lidka nie miała tyle tupetu, aby rozmawiać na ten temat z zupełnie nieznaną jej osobą.

–No cóż – na twarzy Edyty pojawił się uśmiech – Lilith uważana jest za królową sukubów, czyli kobiecych demonów, nawiedzających we śnie mężczyzn. Jest uosobieniem seksu, matką wampirów i złych duchów. Inne podania mówią, że porywa małe dzieci i wysysa z nich krew. Do wyobraźni ludzi

27

najbardziej przemawia kobieta kusicielka i dlatego zmarła hrabina w pewnym momencie zaczęła być utożsamiana nie z czarownicą, tylko właśnie z demoniczną kochanką sprowadzającą nieszczęście. W końcu, a to akurat fakt, ród Lipnowskich wyginął. Hrabia i jego brat byli ostatni i żaden nie pozostawił potomka. Ludzi jednak bardziej interesuje to, co mogło się wydarzyć, a nie to, co się wydarzyło. Krew, przemoc i seks sprzedają się od wieków…

–Niesamowite. – Lidka musiała przyznać, że wstrząsnął nią dreszcz. – Czyli miasteczko, w którym odbył się ostatni w Polsce proces czarownic, karmi się legendą o kobiecym demonie i wykorzystuje kult wicca? – podsumowała po namyśle.

–Na to wygląda. – Edyta obserwowała ją uważnie. Była zaskoczona powagą, z jaką nowa znajoma potraktowała jej opowieści. – Rzeczywiście, pomieszanie z poplątaniem. – Nieoczekiwanie parsknęła śmiechem, uzmysłowiwszy sobie absurdalny splot legend, nakręcający koniunkturę Lipniowa.

–Czekaj, czekaj… – zreflektowała się Lidka. – Legenda legendą, ale mówiłaś, że tę kobietę naprawdę spalono… – zawiesiła pytająco głos.

–Mieszkał tu taki nawiedzony biskup, brat hrabiego, straszny zamęt siał wśród ludzi. Uważała się za inkwizytora. Inkwizycja już wtedy nie działała, ale cóż… najwyraźniej to do niego nie docierało…

–Chcesz powiedzieć, że to on się przyczynił do spalenia własnej bratowej?! – Brrr… – otrząsnęła się, gdy Edyta przytaknęła. – Musiał być strasznym fanatykiem…

–Pewnie tak, ale zapłacił za to, do czego doprowadził.

–Co się z nim stało?

–Powiesił się tej samej nocy, kiedy została spalona Anastazja.

–Wyrzuty sumienia? – zastanawiała się Lidka, poruszona tą wiadomością.

–Nie wiem. – Edyta wzruszyła ramionami. – Zadajesz takie pytania, jakbym przy tym była.

–Wiem. Piotr też marudzi, że potrafię zadawać pytania, na które nie można odpowiedzieć, a jak zadam jedno logiczne, to akurat musi być żenujące.

Edyta roześmiała się głośno. Lidka miała tak zabawną minę, gdy naśladowała męża. Widziała Piotra Sianeckiego tylko przelotnie, gdy oboje przejeżdżali przez miasto, ale potrafiła go sobie wyobrazić.

–Obecnie legenda głosi, że duchy spalonej czarownicy i biskupa wisielca powracają na miejsce swojej śmierci – zakończyła opowiadanie.

28

–To znaczy gdzie? – dociekała Lidka.

–Pytasz mnie, gdzie spotykają się duchy? – zakpiła Edyta. – Okej, rozumiem, o co ci chodzi. Przepraszam, tylko żartowałam – zapewniła, widząc poirytowanie na twarzy przyszłej matki. – Nad jeziorem jest łąka. Znajduje się tam kamienny krąg, gdzie rzekomo spotykały się czarownice na sabatach, i w tym miejscu miała zostać spalona hrabina. Prawda jest taka, że to atrakcja dla turystów. Według dawnej dokumentacji w tym miejscu był młyn. Spłonął po drugiej wojnie światowej.

–Więc tak naprawdę te duchy nawiedzają inne miejsce?

–Gdzie naprawdę można spotkać duchy, o to już powinnaś spytać medium…

–No tak, kolejne głupie pytanie. – Lidka tym razem nawet się nie zawstydziła.

Ze smakiem pochłaniała lody czekoladowe, których po prostu nie znosiła. A przynajmniej tak było do niedawna. Wyglądało na to, że dziecko kocha czekoladę.

–Hrabina zginęła niedaleko dworu. Nie można już wskazać tego miejsca. Teraz jest tam las.

–Rozumiem. Jakie to straszne… – Lidka westchnęła. – Wyobrażasz sobie? Taka śmierć… Ludzie powinni umierać we własnych łóżkach.

–Coś w tym jest – przyznała Edyta. – Wasz stryj nie miał tyle szczęścia…

–Jak to? – Tamta spojrzała na nią zaskoczona. – To on nie umarł ze starości?!

–To ty nic nie wiesz?

–Ale o czym? – Popatrzyła na nią ze zdziwieniem. Edyta miała niepewny wyraz twarzy, jakby wahała się, co powiedzieć.

–Stryja twojego męża znaleziono w lesie. Powiesił się… Wszystko w porządku? – Zaniepokoiła się na widok nagłej bladości, która pokryła twarz Lidki.

–Tak, w porządku – odpowiedziała ta po dłuższej chwili. – Po prostu nie wiedziałam. O tym też Piotr nie wspomniał mi ani słowem.

–Widocznie nie chciał cię denerwować.

–Może sam też nie wiedział?

–Może… – Edyta wzruszyła ramionami – ale tutaj to nie tajemnica. Notariusz na pewno mu wspomniał, jak umarł stryj. Nie sądziłam, że nic nie wiesz… – dodała przepraszająco.

29

–Już dobrze, naprawdę. Cieszę się, że wiem. I tak prędzej czy później ktoś by mi powiedział.

Teraz już wiedziała, dlaczego pani Zofia tak dziwnie na nią patrzyła. Jej pracodawca popełnił samobójstwo, nieoczekiwanie zjawia się rodzina, o której nikt nigdy nie słyszał…

–A czy wiadomo, dlaczego to zrobił? – zainteresowała się, gdy pierwszy szok minął. Nigdy dotąd w bliskim otoczeniu nie spotkała się z gwałtowną śmiercią.

–Właściwie nie. – Edyta rozłożyła dłonie w geście bezradności. – Ludzie mówią, że oszalał. Twierdził, że widuje duchy. Tak naprawdę nikt nic nie wie.

–Czyli, krótko mówiąc, staruszek był walnięty – podsumowała Lidka.

–Można tak powiedzieć. – Edyta parsknęła śmiechem. – Przepraszam, to nie było śmieszne. To ty tak na mnie działasz. Śmiałam się dzisiaj więcej niż przez… – Umilkła, zastanawiając się, kiedy po raz ostatni była w tak świetnym humorze. – Nie pamiętam – przyznała w końcu ze zdumieniem. – Ale wracając do tamtej sprawy… – zreflektowała się szybko. – Moim zdaniem to po prostu wiek. Wszystkich nas to czeka prędzej czy później.

–A ten znak wymalowany na szybie? – Lidka dość nagle zmieniła temat, bo przypomniała się jej pięcioramienna gwiazda, która zaintrygowała ją kilka dni wcześniej. – Wygląda jak pentagram… – Urwała, nie wiedząc, czy jej dalszy wywód nie urazi Edyty.

–Bo to jest pentagram. – Tamta była wręcz rozbawiona szokiem widocznym w jej oczach.

–Ale pentagram?! – Lidka aż zachłysnęła się powietrzem. – To nie jest znak satanistów? – wyszeptała, ściszając głos. Symbol ten zupełnie nie pasował do jej wyobrażenia o właścicielce księgarni.

8
{"b":"586706","o":1}