Nawrocki zerknął na zegarek i uznał, że może już wyjść. Wprawdzie kończył służbę za kwadrans, ale zawsze może powiedzieć, że ma jeszcze pracę w terenie. Wybierał się do Brzezin, żeby porozmawiać z prowadzącym dochodzenie w sprawie zaginięcia nastolatki, o której powiedziała mu Edyta. Śledczy nazywał się Madera czy jakoś tak i rozmawiało im się przez telefon całkiem sensownie. Nawrocki miał nadzieję, że będzie tak nadal, nawet gdy tamten usłyszy o jego podejrzeniach. Skrzywił się na myśl, że nie może podać mu żadnych faktów.
–No cześć – natychmiast odebrał telefon, gdy zobaczył, kto dzwoni. – Masz coś?
–No właśnie. – Darek sprawiał wrażenie bardzo, ale to bardzo zadowolonego z siebie. – Znalazłem tę twoją zaginioną. Nazywa się Monika Radoś. Uciekinierka z domu dziecka. Prześlę ci, co mam, na skrzynkę.
–Dzięki. Zaraz dam to do prokuratury.
–Chcesz wiedzieć, skąd była?
171
–A skąd? – zapytał z zaciekawieniem Nawrocki.
–Z Lipek Małych – poinformował go z satysfakcją Darek. – Podlegają pod Brzeziny. Trzeba jeszcze dokładnie sprawdzić, czy to na pewno ona, ale ja nie mam wątpliwości. Zrobiłem komputerowe porównanie twarzy ze zdjęć, które mi przesłałeś, i wszystko pasuje. Nie wiem, dlaczego sami na to nie wpadliście – zakończył z nonszalancją.
–Bo nie mamy na stanie geniusza komputerowego twojego formatu – odparł Michał, uśmiechając się do słuchawki.
Słowikowski był bardziej łasy na komplementy niż jakakolwiek kobieta. Musiał powiedzieć dokładnie to, co kolega chciał usłyszeć, sądząc po pełnym zadowolenia sapnięciu, które w mniemaniu Darka miało być pewnie wyrazem skromności.
–Nie przesadzaj. Robię tylko to, co do mnie należy. Zresztą – dodał – wizualne porównanie zdjęć daje niewiele. Na fotografii w kartotece miała dwanaście lat, a ta fotka jest kiepskiej jakości. Dzieciaki w tym wieku szybko się zmieniają.
–Tym bardziej jestem ci wdzięczny – powiedział Nawrocki. – Czyli twoim zdaniem sprawa jej zaginięcia jest w Brzezinach?
–Zgadza się – potwierdził Darek.
–Dobra. Jestem dzisiaj umówiony u nich w komisariacie, więc… – Westchnął, nie kończąc zdania.
–Oki. Tylko uważaj na to, co mówisz – przestrzegł go kolega.
–Jasne. – Michał się rozłączył.
A więc wszystkie drogi prowadzą do Brzezin, pomyślał, parafrazując znane powiedzenie. Dlaczego zatem wciąż był przekonany, że odpowiedź czeka w Lipniowie?
4.
Piotr nie wrócił już do biblioteki, tylko poszedł prosto do siebie. Lidka postanowiła jednak z nim porozmawiać. Zapukała kilkakrotnie, przygryzając nerwowo wargę. Chociaż nie usłyszała odpowiedzi, nacisnęła klamkę i weszła. Tym razem zatrzymała się koło drzwi. Nie odważyła się wejść dalej.
–Piotr? – zawołała ostrożnie, starając się zapanować nad sobą. W gardle czuła kulę, która sprawiała, że jej głos zabrzmiał słabo i chrypliwie.
–Co jest? – Nawet nie podniósł głowy znad notatnika.
172
–Dlaczego oni pytali ciebie…
–Słyszałaś – przerwał jej niegrzecznie. – Samochód podobny do naszego był widziany tam, gdzie zaginęła ta dziewczyna. To rutynowe działania.
–Jesteś pewien?
–Sama powiedziałaś, że nie wychodziłem z domu w nocy, więc o co ci chodzi? – spytał agresywnie.
Lidka zamarła, widząc jego oczy. Były otoczone sinymi obwódkami i czerwone, a naczynka popękane, nie to jednak sprawiło, że jej serce zatrzymało się na ułamek sekundy. Piotr miał tak rozszerzone źrenice, że nie mogła dostrzec brązu tęczówki.
–Pracuję… – warknął, widząc, że żona wpatruje się w niego blada jak ściana.
–Pójdę już. – Zamrugała powiekami jak człowiek wyrwany z głębokiego snu.
–Najwyższa pora – mruknął pod nosem, wracając do studiowania notesu.
Wycofywała się już z gabinetu, gdy zdecydowała się zadać ostatnie pytanie.
–To nie byłeś ty, prawda? – zapytała cicho, odwracając się.
Krzyknęła ze strachu, gdy Piotr zerwał się z krzesła i cisnął w nią stojącym na biurku kubkiem. W ostatniej chwili udało jej się odskoczyć, a kubek z hukiem uderzył w ścianę i rozprysnął się na mnóstwo kawałków. Lidka powoli wycofała się z pokoju i zamknęła za sobą drzwi. Na korytarzu zobaczyła panią Zofię, która przybiegła, słysząc hałas. Minęła ją bez słowa, a potem zabrała z biblioteki torebkę, dokumenty i kluczyki od samochodu.
Musiała być w szoku, gdy włączyła silnik i odjeżdżała spod domu. Spokój, jaki ją ogarnął, był nienaturalny. Wszystkie emocje ściął chłód rozchodzący się po jej ciele.
Edyta skończyła rozliczenie i z ulgą włożyła je do koperty. Coraz bardziej skłaniała się ku temu, by zlecić rozliczenia podatkowe firmie obrachunkowej, a nie męczyć się sama. Rzecz w tym, że nie ufała nikomu w tym miasteczku.
Oprócz Michała, pomyślała. Po jej twarzy przemknął cień goryczy. Czuła złość i żal, że musieli się poznać właśnie w takich okolicznościach. Czy w ogóle mieli szansę?
–Edyta? – W drzwiach pojawiła się Lidka.
173
I Lidki oczywiście, dodała w myślach. Lidka była drugą osobą, co do której nie miała żadnych wątpliwości. Zaprzyjaźniły się od pierwszej chwili.
–Hej – powitała ją ciepło – co cię… – nie dokończyła. Wybiegła przestraszona zza biurka i podtrzymując ją ostrożnie, posadziła na swoim miejscu.
–Co się dzieje?! – Delikatnie ujęła twarz przyjaciółki w dłonie i zmusiła, by Lidka na nią spojrzała.
Była blada, niemal przezroczysta, cała się trzęsła, z jej oczu płynęły ciurkiem łzy. Edyta odniosła wrażenie, że tamta nawet nie zdawała sobie sprawy, że płacze. Zmusiła Lidkę do wypicia kilku łyków wody, a potem wytarła jej twarz chusteczką.
–Lidka! Błagam cię, powiedz coś – poprosiła, wpatrując się w nią z niepokojem.
Już jako dziecko zauważyła, że patrzący na nią są tak zafascynowani niezwykłą barwą jej oczu i kształtem źrenicy, że trudno im oderwać od niej wzrok. Kojarzyło jej się to ze sceną z filmu przyrodniczego, gdy kobra hipnotyzowała wzrokiem królika, a zwierzątko zastygło w bezruchu jak skamieniałe. Nie uważała, że ma zdolności hipnotyczne. Po prostu gra światła sprawiała, że jej zielono-złote tęczówki zdawały się zmieniać kolor i połyskiwały, a ogromne, lekko skośne oczy w kształcie migdała wywoływały wrażenie, że źrenice zmieniają kształt. Naturalnie było to tylko złudzenie, niemniej teraz odniosło skutek.
Lidce udało się skupić wzrok na tyle, że w pewnej chwili ze zdumieniem stwierdziła, że wpatruje się w zaniepokojoną twarz przyjaciółki. Pamiętała, że postanowiła do niej jechać, ale nie miała pojęcia, jak tutaj dotarła.
Z głośnym szlochem rzuciła jej się na szyję. Edyta odetchnęła z ulgą. Płacz był czymś, z czym można sobie poradzić. Objęła Lidkę i zaczęła gładzić ją po głowie, czekając, aż tamta się uspokoi.
5.
Otrzymana przed chwilą wiadomość bardzo go zaniepokoiła. Komisarz Madera odwołał spotkanie, gdyż musiał pojechać na miejsce przestępstwa. Nawrocki poprosił o wskazanie drogi i zaproponował, że spotkają się na miejscu. Podobno znaleziono ciało zaginionej nastolatki niedaleko jaru, gdzie leżała dziewczyna zidentyfikowana później jako Elżbieta Bartkowiak. Korzysta-
174
jąc z mapy, Michał kluczył wąskimi ścieżkami, aż dotarł do starego kempingu, gdzie roiło się już od policji z Lipniowa i Brzezin.
Wysiadł z samochodu i podszedł do dwóch mężczyzn kierujących akcją. Obok nich zauważył Chmiela, którego zeznania spisywał jakiś nieznajomy funkcjonariusz.