Литмир - Электронная Библиотека
Содержание  
A
A

–Co z tym psem? – Michał w końcu nie wytrzymał.

–A co ma być? – Przewodnik Ramzesa, ratownik górski Dawid Skowronek, nie zrozumiał pytania.

–Jezu! – syknął wściekle Nawrocki. – Kręci się w kółko!

–Nie kręci się, tylko szuka tropu. Trzeba było sprowadzić nas wcześniej. Teraz nic ci nie poradzę… Sam mówiłeś, że wasz pies też nic nie znalazł.

–Dlatego prosiłem o pomoc ciebie. Twój Ramzes to specjalista od szukania ludzi. To powinien być dla niego pryszcz – irytował się Michał.

–Powinien – zgodził się Dawid, prowadząc psa przy nodze do samochodu zaparkowanego na poboczu.

–Przepraszam – zreflektował się komisarz. – Ściągam cię taki kawał drogi z urlopu i jeszcze mam pretensje.

157

–Spoko – mruknął tamten, nalewając psu wody. – Żałuję, że nie daliśmy rady. Moim zdaniem upłynęło za dużo czasu i ślad zapachowy jest za słaby. Może w ogóle już go nie ma – tłumaczył.

–Może… – Michał z irytacją szarpnął włosy.

–Posłuchaj – zwrócił się do niego Dawid – ślad zapachowy pozostaje, powiedzmy, przez trzy dni, i to w optymalnych warunkach. Wystarczy, że spadnie deszcz albo za dużo osób będzie się kręcić w pobliżu, i po ptakach – wyjaśniał. – To już półtora tygodnia od wypadku. Oczekujesz cudu.

–Nie mogę zrozumieć, dlaczego Nero nie złapał śladu – burknął ze złością Michał, myśląc o policyjnym psie tropiącym. – Był tutaj kilka godzin po wypadku. Powinien coś znaleźć.

–No co ty? – zdziwił się Skowronek. – Nic nie znalazł?

–Nie wiem. – Michał wzruszył ramionami. – Podobno leciał kawałek jak głupi, a za moment zawracał i znowu biegł, i tak w kółko.

–Gubił trop i szukał go od nowa? – zasugerował ratownik.

Lilith - _6.jpg

–Możliwe. Nie znam się na psach – powiedział, wzdychając ciężko, Nawrocki.

–Gubił trop przy asfalcie?

–Nie, odwrotnie. Łapał trop i gubił się już kilkanaście metrów w głąb lasu.

–Dziwne. – Dawid zapatrzył się w ciemną ścianę drzew. – Zrozumiałbym, gdyby zgubił ślad przy drodze, gdzie zaginiona mogła wsiąść do samochodu i odjechać…

–Nie mogła. Zaginiona została przejechana – wtrącił komisarz.

–Podaję przykład. – Dawid nie przejmował się zgryźliwością kolegi. Za dobrze i za długo się znali. – W odwrotnej sytuacji to dziwne. Pies powinien podjąć świeży ślad. Chyba że zrzucili ją w lesie kosmici. Z tego, co mówisz, wygląda to tak, jakby pojawiła się znikąd.

–Czy można oszukać psa? – Nawrocki w napięciu oczekiwał odpowiedzi.

–Teoretycznie tak – przyznał tamten. – Ale to trudne. Dobry pies potrafi spośród wielu zapachów odnaleźć ten właściwy.

–Rozumiem. – Nawrocki się zamyślił. Biorąc pod uwagę to, co usłyszał od kolegi, próbował znaleźć jakieś logiczne wyjaśnienie, ale nic nie przychodziło mu do głowy.

–Będę jeszcze potrzebny?

–Nie, dziękuję ci bardzo. – Michał ocknął się i uścisnął serdecznie rękę kolegi. – Nie zatrzymuję cię…

158

Wsiadł do samochodu i uruchomił silnik. Przypomniało mu się, że nie włączył dźwięku w telefonie. Zerknął na wyświetlacz. Miał kilka nieodebranych połączeń. Wszystkie od Edyty. Zaniepokojony wyjechał na asfalt i wybrał jej numer.

–Wreszcie! – Słyszał, jak odetchnęła z ulgą. – Już chciałam dzwonić na policję.

–Powiedzmy, że mnie to rozbawiło. – Michał się skrzywił.

–A nie miało. Naprawdę miałam zamiar szukać cię na posterunku – powiedziała. – Czytałeś dzisiejszą gazetę?

–Nie, a powinienem?

–Zaginęła dziewczyna. Lat szesnaście, włosy blond. Coś ci to mówi? – Rozmawiając z nim, patrzyła na zdjęcie w rozłożonej przed sobą gazecie.

–Będę u ciebie za pół godziny – oświadczył Nawrocki.

–Coś takiego! – zawołała Sara, zaglądając Edycie przez ramię.

Zaciekawił ją fragment rozmowy, który dotarł do jej uszu.

–Znasz ją? – zapytała Edyta, widząc zaskoczenie na twarzy dziewczyny. Miała nadzieję, że Sara na coś wpadła.

–Nie, ale wygląda zupełnie jak ta mała z plakatu. Wie pani…

–Tak, wiem. – Edyta straciła zainteresowanie.

–Ale to dziwne, nie? – ciągnęła jej pomocnica. – Najpierw znaleźli martwą dziewczynę w Brzezinach, a teraz następna tam zaginęła. Dobrze, że u nas dotąd spokój, co nie?

Edyta złożyła starannie gazetę i poszła do swojego kantorka. Tam naprawdę miała spokój.

3.

Nawrocki skierował się prosto na zaplecze. Kątem oka zauważył zaciekawione spojrzenie, jakie rzuciła mu dziewczyna obsługująca klientów, chociaż w żaden sposób nie zareagowała na jego obecność.

–Hej – powiedział miękko do Edyty. Siedziała za biurkiem z twarzą ukrytą w dłoniach. Długie włosy opadły jej na ramiona i plecy.

–Cześć. – Na jej ustach pojawił się nieśmiały uśmiech, ale oczy pozostały poważne. – Spójrz. – Przesunęła w jego kierunku otwartą gazetę.

Michał pochylił się nad ogłoszeniem. Rysopis poszukiwanej nastolatki był taki sam jak wszystkich poprzednich zaginionych.

159

–Nie ma jej od tygodnia – oznajmiła krótko Edyta, gdy Michał podniósł na nią wzrok.

–Muszę to zgłosić staremu – powiedział.

–Komendantowi?

–Nie… – zająknął się. – Mam znajomego, który pracuje w Komendzie Głównej – wybrnął gładko.

Właściwie powinien jej powiedzieć prawdę o sobie. Im szybciej to zrobi, tym mniej będzie bolało. Nie miał jednak odwagi zaryzykować. Wiedział, że Edyta zrozumie, tylko że to mogło trochę potrwać, a on nie miał czasu. Była mu potrzebna, jeśli chciał doprowadzić sprawę do końca.

–Poproszę, żeby zadziałał… – ciągnął. – W przeciwnym wypadku nikt nie kiwnie palcem, a morderca będzie dalej kryty z powodu turystów. I dalej będzie zabijał…

Edyta skinęła głową. Doskonale rozumiała, co miał na myśli. Radni gotowi byli zrobić zrzutkę i przemycić mordercę za granicę, byle Lipniowa nie splamił cień skandalu.

–Znalazłeś coś? – zapytała.

–Trudno powiedzieć. – Doskonale wiedział, o co pytała. – Muszę przyznać, że odwaliłaś kawał dobrej roboty. Mam kilka informacji, ale nie wiem, jak je interpretować… Sprawdziłem te zgony. Pozornie wszystko pasuje. – Podszedł i oparł się o biurko.

–Wiem… – mruknęła, podnosząc na niego oczy.

–Boję się, że na siłę szukam dowodów. – Michał bawił się kosmykiem jej włosów, okręcając długie pasmo wokół palców. – Na ogół szuka się dowodów i na ich podstawie tworzy teorię. A ja mam teorię i szukam dowodów. To niedobrze. – Westchnął.

–Ale masz coś?

–Hm… Porównując twoje ustalenia i czas zgonów, zauważyłem kilka zbieżności. Wypadki samochodowe zdarzyły się dość nagle. Twoja matka, Bartkowiak i dwie inne osoby z listy. Co do dwóch pierwszych, to wiadomo, ale jest jeszcze ta kobieta, która wniosła sprawę o rozwód i po jej śmierci majątek został w rękach rodziny, oraz ten mężczyzna. – Wskazał na kolejne nazwisko na liście. – Facet chciał sprzedać kamienicę. Trudno powiedzieć, czy to motyw, ale zauważyłem, że tutejsze nieruchomości od pokoleń pozostają w rodzinie. Chyba wiem, dlaczego się tak zdenerwowałaś, gdy powiedziałem podczas naszego pierwszego spotkania, że „oni” to również ty.

160

–Miałeś rację. Ta prawidłowość dotyczy także mojej rodziny – odpowiedziała smutno.

–Kolejne zgony to samobójstwa – Michał kontynuował, splatając ręce na piersiach. – Powieszenie, połknięcie tabletek nasennych… Niczego się nie doszukałem, ale te wypadki wydają się dziwne. Młoda kobieta popełnia samobójstwo, wyskakując przez okno. Możliwe, ale jakim cudem ma obrażenia wyłącznie na górnej części ciała?

44
{"b":"586706","o":1}