–Właśnie tak uważam – potwierdził tamten. – Tylko nie mam pojęcia, jak mu cokolwiek udowodnić. Facet jest cwany i twardy, to trzeba mu przyznać.
196
–Widzę dziurę w tej twojej teorii – odparł sceptycznie Michał. – Zakładasz, że nasz człowiek sprząta po grupie narkotykowej i po zabójcy? Bez sensu. Nie działa przecież jako gliniarz do wynajęcia…
–Chyba że za narkotykami i zabójstwami dziewczyn stoi ta sama grupa ludzi – wtrącił Robert.
–Bzdura… – uznał kategorycznie Nawrocki. – Działanie wskazuje na se-riala. Nie wierzę, żeby kilka osób powiązanych ze sobą interesami miało jeszcze wspólne hobby. – Zrobił w powietrzu cudzysłów przy ostatnim słowie.
–Wszyscy nie – Łukasz uśmiechnął się krzywo – i tu się z tobą zgadzam. Ale jedno z nich może mieć nietypowe upodobania. Wiesz, ktoś wysoko postawiony, majętny, wpływowy, powinęła mu się noga, a może nawet nie chciał zabić tej dziewczyny. Wpada w panikę i dzwoni do policjanta, który z nimi współpracuje. I ten po nim sprząta. Tylko że facetowi się spodobało. Im dłużej o tym myśli, tym bardziej potrzeba narasta… Ma na usługach policjanta, który po nim w razie czego posprząta. I gotowe. – Pstryknął palcami, jakby udała mu się magiczna sztuczka.
–Sam nie wiem… – Michał pokręcił głową.
–Daj spokój, wszystko całkiem logicznie do siebie pasuje – obstawał przy swoim Madera.
–Tylko że nadal nic nie mamy. Nic z tego nie wynika.
–Niby nic – zgodził się Łukasz – ale warto przyjrzeć się facetowi z bliska i to twoja działka. – Spojrzał na Michała. – Jesteś na miejscu, masz szansę czegoś się dogrzebać. Na początek podam ci numery akt, które trzeba sprawdzić… – Wyjął notes z zapisanymi wcześniej danymi.
–Nie trzeba. Już je mam. – Nawrocki spojrzał na niego spokojnie.
Zaskoczenie w oczach komisarza Madery zastąpiła podejrzliwość, a po chwili zrozumienie. Skinął głową na znak, że pojmuje, kim naprawdę jest nowy śledczy w Lipniowie. Robert przyglądał się tej niemej scenie ze zmarszczonym czołem. Widać było, że usilnie myśli.
–Nie jesteś z Centralnego Biura… – bardziej stwierdził, niż zapytał. Nie udało mu się ukryć cienia niechęci.
Nawrocki nie odpowiedział, zamiast niego odezwał się Madera.
–CBS nie zajmuje się sprawdzaniem swoich.
–Chciałeś powiedzieć: szpiegowaniem – mruknął Janoch.
–Masz coś na sumieniu? – Madera popatrzył groźnie na młodszego kolegę. – Więc się zamknij – polecił, gdy tamten w odpowiedzi wzruszył ramionami.
197
–Masz jakiś pomysł? – zwrócił się do Nawrockiego, który przysłuchiwał się uważnie ich wymianie zdań.
–Mam, ale chyba wam się nie spodoba.
Lidka ponownie przeczytała artykuł i wróciła myślami do rozmowy z Edytą. Nie podobało jej się, że ludzie nie wiedzą o działającym w okolicy psychopacie.
Czują się bezpiecznie, nie wiedząc, że tuż za rogiem czai się śmierć, pomyślała w nagłym przypływie dramatyzmu.
Wierzyła w komisarza Nawrockiego, który robił wrażenie solidnego i godnego zaufania. Ufała mu bez zastrzeżeń. Przez moment zastanawiała się, czy nie porozmawiać z nim o Piotrze, ale zrezygnowała z tego pomysłu. Nie powinna angażować Michała w swoje prywatne kłopoty, przecież zajmował się już sprawą tych dziewcząt. Musi sama sobie z tym poradzić. Ostatnio przeglądała w Internecie kilka stron o narkomanii. Nie podobało się jej to, co tam znalazła. Powinna jak najszybciej porozmawiać z mężem i zmusić go do leczenia, ale sama myśl o podjęciu próby wprawiała ją w drżenie.
Tak jak teraz, pomyślała, patrząc z niechęcią na swoje dłonie, które zaczęły się trząść.
Zdecydowana skoncentrować się na czymś innym zaczęła przeszukiwać miejscowe czasopisma, cofając się w czasie. Ten seryjny morderca, jak wspólnie doszli do wniosku, musiał już działać od dawna. Postanowiła poszukać informacji o innych zaginionych lub o znalezieniu niezidentyfikowanych zwłok.
Ciekawe, czy coś będzie pasowało, pomyślała, przeglądając kolejne strony. Znalazła trochę informacji sprzed paru lat, ale niespecjalnie jej pasowały do całości obrazu. Kilka młodych kobiet zniknęło, tylko że ich rysopisy były dość zróżnicowane. No i okazały się starsze od tych dziewcząt, kilka lat wprawdzie, ale zawsze. Wynotowała sobie te dane, choć nie była pewna, po co. Po godzinie bezowocnej pracy przetarła oczy. Wiadomości, które znalazła, nie układały się w całość. Znudzona weszła na stronę miejscowej biblioteki i zaczęła przeglądać księgozbiór. W oczy wpadł jej link „Stowarzyszenie Lilith” i kliknęła zaciekawiona. Na głównej stronie widniała znana jej postać Lilith oraz adnotacja, że stronę prowadzą członkowie towarzystwa miłośników historii miasta. Po sprawdzeniu kilku katalogów uznała, że nie dowie się niczego nowego, czego nie wiedziałaby już wcześniej od Edyty i z książek. Właśnie miała zamykać, kiedy zauważyła, że pod historią hrabiny Anastazji Lipnow-
198
skiej zostały zamieszczone listy zabrane przez Piotra. Przynajmniej ta jedna rzecz się wyjaśniła, pomyślała ze złością. Przesuwając kursorem, czytała nagłówki.
–Nie ma listów miłosnych hrabiego do żony, tylko te… – syknęła poirytowana, widząc, że wynurzenia Anastazji opatrzono nagłówkiem: „Czy hrabina była opętana?”. – Ładni miłośnicy historii! – zżymała się. – Poszukiwacze taniej sensacji i tyle!
Zaniemówiła, gdy niechcący przesunęła kursor i niewielka grafika, stanowiąca logo stowarzyszenia, wypełniła cały monitor. Ujrzała przywiązaną do pala nagą kobietę z rękoma unieruchomionymi wysoko nad głową. Twarz biedaczki zasłaniały długie włosy spływające na piersi. Pod nią piętrzył się stos, z którego płomienie strzelały wysoko w niebo. Lidka była wstrząśnięta realizmem rysunku. W miniaturze nie zrobił na niej wrażenia, ale teraz…
–Co robisz?
Głos Piotra ją przestraszył. Zasłoniła monitor, chociaż nie widziała powodu, dla którego mężowi miałoby przeszkadzać to, czym się zajmowała.
–Czytam. – Starała się zapanować nad drżeniem głosu. Bezskutecznie. Zawstydziło ją własne tchórzostwo.
–Pokaż! – zażądał. Wchodząc do biblioteki, dostrzegł rumieńce na twarzy żony. Może by się nawet nie zainteresował, co robiła, gdyby nie zakryła monitora.
–Nic takiego… – zaczęła, ale bezceremonialnie zabrał jej laptop.
–Na co ci to? – Obrócił monitor, na którym nadal była grafika związanej kobiety.
Lidka skuliła się, słysząc w jego głosie wściekłość.
–Chciałam tylko sprawdzić, co mają w bibliotece – zaczęła się tłumaczyć. – Przez przypadek weszłam na…
–To nie dla ciebie – oświadczył. – W twoim stanie nie powinnaś się denerwować. – Odwrócił się i wyszedł.
Lidka siedziała z szeroko otwartymi oczami, starając się oddychać powoli i głęboko. Przyłożyła rękę do serca, które tłukło się jak szalone. Nie potrafiła opisać ulgi, jaka ją ogarnęła, gdy wyszedł z pokoju, zostawiając ją samą.
Z jej gardła wydobył się krótki, histeryczny śmiech. Zasłoniła ręką usta, ale po chwili chichotała jak szalona.
–Nie powinnam się denerwować, a to dobre… – Otarła łzy chusteczką i popatrzyła na pusty blat biurka.
199
Uświadomiła sobie, że mąż zabrał komputer. Brakowało także jej telefonu komórkowego.
200
Rozdział XV
1.
Edyta zostawiła samochód przy cmentarzu i skierowała się prosto na plebanię. Telefon od księdza Adama ją zaskoczył. Zaabsorbowana ostatnimi wydarzeniami zupełnie zapomniała o zostawionym proboszczowi notesie. Co więcej, nie sprawdziła znaczenia wszystkich symboli, mimo że obiecała to Lidce. W dodatku Michał zachowywał się dziwnie. Spotykali się sporadycznie i zawsze potrzebował jakichś informacji. Ta sprawa zupełnie go pochłonęła. Edyta miała wrażenie, że zajmował się jednocześnie zarówno niedawnymi zabójstwami tych dziewczyn, jak i śmiercią jej matki. Ponownie badał też okoliczności zgonów, o których rozmawiali, ale nie chciał jej wprowadzać w szczegóły. Nie rozumiała, o co mu chodzi. Przecież to ona zaczęła tę sprawę, to ona we wszystko go wtajemniczyła.