Литмир - Электронная Библиотека
Содержание  
A
A

–To chore – szepnęła z obrzydzeniem. – Chyba nie zamierzasz na to patrzeć! – syknęła, gdy nie odpowiedział.

106

–Nie, nie zamierzam – odparł spokojnie. – Ale nie mogę stąd odejść, bo mój samochód stoi na parkingu. Żadne z nas nie odjedzie przed nimi.

Westchnęła z irytacją. Miał rację. Jeśli nie chcieli zostać odkryci, musieli tu zostać do końca. Mogła mieć tylko nadzieję, że to nie potrwa zbyt długo.

–Mógłbyś się trochę odsunąć? – poprosiła cicho.

Trudno zachować spokój umysłu, gdy zaczynało jej brakować tchu, serce waliło jak oszalałe, a skóra piekła żywym ogniem wszędzie tam, gdzie ich ciała się stykały. Michał odsunął się bez słowa. Edyta usiadła na ziemi, oparta plecami o samochód. Podciągnęła kolana aż do podbródka i skuliła się, obejmując je rękami. Patrzyła przed siebie niewidzącym spojrzeniem. Ocknęła się z zadumy, gdy poczuła na ramionach marynarkę komisarza.

–Dzięki – mruknęła.

Zrobiła błąd i zerknęła na niego. Nawrocki spoglądał na nią dziwnym wzrokiem. Jego szare oczy pociemniały, patrzył wprost na jej usta. Edyta z wysiłkiem odwróciła głowę i przymknęła powieki. Westchnął z żalem, jak jej się wydawało, i – co zauważyła, gdy zerknęła na niego spod rzęs – usiadł tak jak ona. Oparł głowę o samochód i zapatrzył się w gwiazdy. Ciszę wokół zakłócały jedynie jęki dobiegające z lasu i szum wiatru.

Edyta zorientowała się pierwsza, że zapanowała cisza. Wychyliła się zza samochodu. Daria poprawiała ubranie, jej partner zapinał spodnie. Kompletnie ją zaskoczył ich czuły uścisk na zakończenie spotkania. Była zszokowana, widząc, z jaką delikatnością mężczyzna pocałował Darię. Gdyby nie oglądała na własne oczy brutalnego seksu tych dwojga, nie uwierzyłaby, że to ci sami ludzie, którzy mogli być tak gwałtowni kilkanaście minut wcześniej.

–Widziałeś to? – Z niedowierzaniem odwróciła się do Michała.

–Widziałem dziwniejsze rzeczy – odparł rozbawiony jej miną.

–Ja nie… – urwała.

–Kocham cię! – Usłyszeli głos mężczyzny i szyderczy chichot Darii zagłuszony warkotem zapalonego silnika.

Oboje skulili się, gdy ich mijała. Krzysztof patrzył chwilę za nią, po czym wsiadł do auta, odczekał kilka minut i również odjechał.

Michał chwycił Edytę za łokieć i postawił na nogi. Zaczął ją prowadzić do samochodu. Nie opierała się, była zmęczona i otępiała. W pewnym momencie zrobiło się jej żal tamtego mężczyzny, gdy Daria na jego wyznanie zareagowała śmiechem. Ale wspomnienie brutalnego zachowania Krzysztofa wywołało w niej obrzydzenie, więc już sama nie wiedziała, co ma myśleć o tej dziwnej parze.

107

–Obiecaj, że pojedziesz prosto do domu – zażądał Michał, gdy wsiadła do samochodu.

Stał, przytrzymując otwarte drzwi, i wpatrywał się w nią wyczekująco.

–Dobrze. – Edyta kiwnęła głową. Nie miała siły na żadne eskapady. – Twoja marynarka! – zawołała, gdy cofnął się i zatrzasnął drzwi.

Pochylił się i biorąc marynarkę, tym razem nie oparł się pokusie. Wolną ręką chwycił delikatnie podbródek Edyty i uniósł lekko do góry. Otworzyła oczy ze zdziwienia, ale zanim zdążyła się zorientować, co Michał zamierza, pocałował ją. Właściwie było to lekkie muśnięcie warg, jednak nim zdołała się opanować, poczuła, że oddaje pocałunek. Michał cofnął się powoli, wciąż patrząc jej w oczy. Odsunął zabłąkany kosmyk miedzianych włosów z jej czoła i pogłaskał ją po policzku.

–Jedź prosto do domu – powtórzył lekko schrypniętym głosem.

108

Rozdział VIII

1.

Lidka zdjęła nogę z gazu. Nadmierna prędkość w jej stanie była jednym wielkim zagrożeniem, ale musiała rozładować złość. Kiepsko ostatnio spała, w dodatku ta kłótnia z Piotrem. Na samo wspomnienie zaciskała gniewnie szczęki. Co on sobie wyobraża? – zżymała się w duchu, przywołując poranną rozmowę,

–Nie chcę, żebyś spotykała się z tą Mielnik – oświadczył stanowczym tonem, gdy tylko zeszła do kuchni.

–Słucham? – Nie wierzyła własnym uszom.

–Nabija ci głowę bzdetami, w dodatku to wariatka. Wpadła jak furia do restauracji Darii i wywaliła śmieci na podłogę. To chore! To nie jest znajomość dla ciebie.

–Po pierwsze, to nie ona ma na ścianie wymalowaną nagą kobietę z wężem i nie jest dziwką, rzucającą się na cudzych mężów! A po drugie… – Niemal zapomniała, co chciała powiedzieć; nie mogła nabrać powietrza do płuc, dławiła się z wściekłości. – Po drugie, przyniosła do restauracji resztki plakatów, które Daria zdarła w jej księgarni i zostawiła na jej podłodze! Więc nie mów mi, co jest chore! – wrzasnęła, zrywając się z miejsca, i wybiegła z domu.

Po drodze chwyciła kluczyki do samochodu.

–I oto jestem – zakończyła swą opowieść, siedząc u Edyty w mieszkaniu.

Przyjaciółka tylko ciężko westchnęła.

–Nie wiem, co powiedzieć – wyznała.

–A co masz mówić? – Lidka wzruszyła ramionami. – Mój mąż to idiota, a ta harpia… – Pokręciła tylko z pogardą głową, nabierając z sykiem powietrza.

–Nie denerwuj się! – Edyta nalała jej wody. – Nie powinnaś.

109

–Powiedz to mojemu, pożal się, Boże, mężowi. – Lidka skrzywiła się niechętnie na wspomnienie zachowania Piotra. – Ładnie tu u ciebie. – Nagle zmieniła temat. – Nie zauważyłam, jak weszłam, ale fajnie to wygląda. – Wskazała na wnętrze. – Takie przestronne…

–Yhm – przytaknęła machinalnie Edyta, nie patrząc na nią.

–Coś się stało? No, mów! – ponagliła ją Lidka.

–Kilka dni temu coś się stało – zaczęła z wahaniem przyjaciółka. – Nie wiem, co mi strzeliło do głowy, ale śledziłam Darię – wyznała zmieszana.

–No co ty? – Lidka zamrugała gwałtownie ze zdumienia. – Śledziłaś ją? Dlaczego?

–Tak jakoś wyszło… – Wzruszyła ramionami.

–Ale sensacja… – Tamta przygryzła delikatnie wargę, z niedowierzaniem kręcąc głową.

–Nawet nie wiesz jaka. Wawrzecka ma romans z Chmielem! – powiedziała z niesmakiem Edyta.

–Nie żartuj?! Przecież on ma żonę! Nie dziwię się, że jesteś taka wzburzona. Wydrapałabym jej oczy, gdyby tak mój Piotr…

–Nie o to chodzi. – Przyjaciółka machnęła ręką. – Na miejscu spotkałam Nawrockiego i…

–Ma z romans z oboma? – Lidka aż się zachłysnęła.

–Nie! – zirytowała się Edyta. – On śledził Chmiela. Wpadliśmy tam na siebie. Ale słuchaj… To, co oni robili… – Opisała szczegółowo szokującą scenę, której była świadkiem.

–Gadasz głupoty… – Lidka skrzywiła się z niesmakiem. – Nie wierzę ci.

–Jak sobie chcesz. Zapytaj Nawrockiego, potwierdzi – odparła tamta sucho.

–Jasne, będę obcego faceta pytać… Nie powiedziałam, że kłamiesz. – Lidka zorientowała się, że ją uraziła. – Po prostu to niewiarygodne! Trudno sobie wyobrazić… Co było dalej?

–Nie mam pojęcia. Wróciłam do domu.

–A właściwie czemu za nią pojechałaś? – dopytywała się Lidka, gdy ochłonęła po tych rewelacjach.

–Sama nie wiem, czy powinnam ci mówić. – Edyta się zawahała. – Nie możesz się denerwować…

–Wiem, że ta dziewczyna nie żyje – powiedziała Lidka cicho. – Chyba nic gorszego się nie wydarzyło? Nie musisz się bać, że mnie zdenerwujesz,

110

poza tym, skoro mój mąż się nie boi mnie stresować, to ty tym bardziej nie powinnaś – zakończyła kąśliwie.

–Gorszego to nie, ale wiesz… Nie mogę się połapać w tym wszystkim. Nawrocki nie wierzy, że to córka Bartkowiaka.

–Dlaczego? – Lidka zmarszczyła brwi. – Przecież ojciec ją rozpoznał.

30
{"b":"586706","o":1}