– Nie chcesz wziąć do buzi? – powiedział Mosely. – No cóż, zostawimy to na później, gdy będziesz mniej skora do walki. – Przewrócił ją na brzuch.
Teraz była całkowicie bezradna, z rękami skutymi na plecach nie miała żadnego punktu oparcia. Mosely pocierał penisem po jej pośladkach. Rozsunął je i obmacał odbyt. Holly zagryzła zęby i wstrzymała oddech. Zniosę to, pomyślała. Zniosę to i przeżyję, żeby zabić tego sukinsyna.
Nagle Mosely wrzasnął i odciążył jej nogi.
Holly dostrzegła, że okno samochodu jest otwarte i że Daisy wyskoczyła. Podczołgała się do drzwi wozu, wstała i odwróciła się. Daisy wisiała na plecach Mosely’ego i wbijała mu zęby w kark, on zaś próbował złapać ją za gardło. Holly podbiegła do niego. Tym razem wymierzyła dokładnie, z całej siły kopnęła go w jądra i sama przewróciła się na ziemię.
Mosely też upadł, wciąż próbując zrzucić z siebie psa. Chciał się podnieść, ale Holly tylko na to czekała. Wymierzyła mu kopniaka w splot słoneczny. Zgiął się wpół, ale nie zaprzestawał walki.
Jest dla nas za silny, pomyślała Holly. Rozejrzała się w poszukiwaniu swojego pistoletu, ale Mosely odrzucił go zbyt daleko. Jego broń, nadal w kaburze, leżała nieopodal. Holly kopnęła go w twarz, obiegła wijące się ciało i chwyciła pas z bronią.
Mosely wstał i okręcił się wokół własnej osi, uderzając Daisy o pień drzewa. Pies puścił i oszołomiony upadł na ziemię. Mosely, jakby zaskoczony tym nagłym uwolnieniem, dopiero po chwili spojrzał na Holly. Gdy zrozumiał, co chce zrobić, ruszył ku niej. Krew z rozbitego nosa ściekała mu na tors.
Holly przetoczyła się po kaburze, lewą ręką chwytając kolbę pistoletu. Zdąży strzelić tylko raz, niemal na oślep, a potem on ją dopadnie. Znów się przeturlała, żeby zwiększyć dzielącą ich odległość, uniosła pistolet i pociągnęła za spust. Kula trafiła w prawy bark. Mężczyzna zawirował i upadł. Holly oparła się głową o pień i wstała.
Mosely klęczał na jednym kolanie, próbując się podnieść i wrzeszcząc dziko.
Podbiegła do niego i odchyliwszy mu głowę do tyłu, drugi raz pociągnęła za spust. Kula przebiła głowę i roztrzaskała tył czaszki. Mosely upadł i znieruchomiał.
Holly obawiała się, że ktoś z Palmetto Gardens mógł usłyszeć strzały. Szybko sięgnęła po spodnie Mosely’ego i zaczęła przetrząsać kieszenie w poszukiwaniu zapasowego kluczyka od kajdanek. Wreszcie go znalazła i uwolniła się, potem pobiegła do Daisy.
Suka podniosła się niepewnie. Holly ujęła jej łeb w dłonie.
– Jesteś niezrównana, mała, a ten facet nie żyje. Już więcej nas nie skrzywdzi. – Zdała sobie sprawę, że nadal jest naga, a Daisy nie może jej bronić. Naciągnęła spodnie i buty, zapięła koszulę i założyła pas z bronią. Z pistoletem Mosely’ego w dłoni przeszukała krzaki i zalazła swój pistolet. Schowała go do kabury, a broń Mosely’ego wrzuciła do samochodu. Otworzyła drzwi i razem z Daisy zajęły miejsca.
Jechała tyłem, póki nie znalazła miejsca, w którym mogła zawrócić. Wreszcie ruszyła Jungle Trial w kierunku A1A. Korzystając z wybierania automatycznego, zadzwoniła na komisariat i poprosiła Wallace’a.
– Zastępca szefa Hurd Wallace – usłyszała po chwili.
– Hurd, tu Holly.
– Sprawiasz wrażenie wykończonej. Dobrze się czujesz?
– W porządku. Posłuchaj: Cracker Mosely zaatakował mnie na Jungle Trial, nieopodal północnej bramy Palmetto Gardens. Zastrzeliłam go. Nie żyje. Jedź tam i zabezpiecz ślady. Potem wezwij ambulans, niech zabiorą ciało. Uporządkuj miejsce zdarzenia. Zrób wszystko jak najciszej i nie mów nikomu ani słowa. Rozumiesz?
– Holly, nie możemy ukrywać strzelaniny.
– Nie ukrywamy. Przecież zgłaszam to na policję, prawda?
– No tak.
– Zarejestruj zwłoki w szpitalu jako N.N. Nie chcę, by ktokolwiek wiedział o jego śmierci.
– W porządku.
– Wiesz, gdzie jest sala gimnastyczna gimnazjum publicznego?
– Tak.
– Bądź tam o zachodzie słońca, ale nie wchodź do środka ani nawet nie wjeżdżaj na parking. Czekaj na mnie na ulicy. Wtedy wszystko ci powiem.
– Na pewno nic ci nie jest, Holly?
– Na pewno.
– W porządku, jadę na Jungle Trial.
– I, na miłość boską, nikomu, ale to nikomu nie mów, dokąd jedziesz. A kiedy tam będziesz, uważaj na ludzi Mosely’ego. Mogą się pojawić.
– Rozumiem.
Holly pojechała do Riverside Park do swojej przyczepy. Musiała się umyć. Nie chciała, by ktokolwiek wiedział, co się stało. Pomyślała o Ricie Morales i zrozumiała, jakie miała szczęście.
– Daisy – powiedziała, głaszcząc psi łeb – jesteś cudowną istotą.
56
Holly przebrała się i nakarmiła Daisy. Do zmroku zostało jeszcze kilka godzin. Pojechała na północ A1A i skręciła na Jungle Trial. Może Hurd nadal tam był. Po pokonaniu zakrętu zobaczyła policyjny wóz i ambulans. Ciało już zostało zapakowane. Hurd trzymał w ręku worek na śmieci. Holly zatrzymała się na poboczu drogi, żeby przepuścić karetkę, a potem podeszła do Hurda.
– Na pewno dobrze się czujesz? – spytał.
– Czuję się świetnie, dzięki.
– Co tu się stało, Holly? Znalazłem twoją bieliznę. Zostałaś zgwałcona?
– Prawie. – Zwięźle zrelacjonowała mu przebieg wypadków. Poprosiła, żeby wszystko notował.
Gdy skończyła, wyjęła z samochodu pistolet Mosely’ego i podała go Wallace’owi.
– Tym go zastrzeliłam.
Hurd wziął pistolet, wyjął magazynek i przeliczył naboje.
– Puste czubki. Dlatego ciało jest w takim stanie.
– Czy pokazał się ktoś z Palmetto Gardens?
– Byłem tu sam przez jakiś kwadrans, zanim pojawił się ambulans. Do bramy od środka podjechał range rover, stał może przez minutę, potem odjechał. Nikt nie wysiadł.
– Widzieli twój wóz?
– Nie sądzę. Stoi spory kawałek stąd. A ten krzak zasłaniał ciało Mosely’ego.
– Ciekawe, co tu robił – zastanawiała się Holly. – Na pewno nie szukał mnie, bo nikt nie wiedział, że tu będę.
– Miał na sobie dres i trampki. Może biegał wokół ogrodzenia.
– Możliwe. Ale kto zabiera pistolet na spacer?
– Ktoś, kto ma nadzieję coś zastrzelić. Są tu jelenie i inne zwierzęta. Może Mosely po prostu lubił zabijać.
– To by mnie nie zdziwiło. Czy wspomniałeś komuś, że tu jedziesz?
– Nie, przecież mi zabroniłaś.
– To dobrze. Muszę cię zapytać o coś jeszcze, Hurd.
– Pytaj.
– Czy Bob Hurst miał coś wspólnego z twoim rozwodem?
– Jak mam to rozumieć?
– Czy miał romans z twoją żoną?
Hurd pokręcił głową.
– Nie sadzę. Zaczęli spotykać się po naszej separacji. Sam mi o tym powiedział. Mieszkaliśmy na tej samej ulicy, więc już wcześniej dość dobrze znał moją żonę. Bob rozwiódł się parę lat temu. Pewnie doskwierała mu samotność. Nie byłem zdziwiony, gdy on i Linda się pobrali.
– Skoro zaczął spotykać się z twoją żoną, pewnie bywał w jej domu?
– Pewnie tak. Ja wyprowadziłem się do wynajętego mieszkania, a on mieszkał przy tej samej ulicy. Czemu o to pytasz?
– Bo myślę, że to Hurst ukradł tę trzydziestkędwójkę, z której został zastrzelony Chet Marley.
– Możliwe. To Bob sporządzał raport po zgłoszeniu włamania.
– Sprytny ruch. Daj mi się zastanowić. Pamiętasz nagranie z pluskwy w samochodzie Barneya Noble’a?
– Tak.
– Myślisz, że to mógł być Hurst?
– Naprawdę nie wiem. Czy w FBI nie próbowali wyczyścić taśmy i poprawić jakości?
– Tak, ale nie wiem, czy już to zrobili.
– Myślę, że powinniśmy pogadać z Bobem Hurstem – orzekł Hurd i zerknął na zegarek. – Może jeszcze jest na komendzie.
– Przecież nic na niego nie mamy. Taśma to żaden dowód, chyba że ci z FBI dokonają cudu.
– Ale on nie wie o jakości nagrania.
– Masz rację. Idziemy.
Gdy zjawili się w komisariacie, Bob Hurst właśnie wychodził.
– Masz chwilę, Bob? – zagadnęła go Holly.
Zerknął na zegarek.
– Żona czeka na mnie z kolacją.
– Więc trochę się spóźnisz – odparła Holly i zaprowadziła go do pokoju przesłuchań. Hurd Wallace wszedł za nimi i zamknął drzwi. – Siadaj.