– Szkoda, że tego nie widziałem.
– Charlie przyszedł do mnie i powiedział, że wygrałam stosunkiem głosów trzy do dwóch i że mianowali Hurda Wallace’a moim zastępcą.
– Masz więc wolną rękę?
– Nie, dopóki Irma Taggert i John Westover będą zasiadać w radzie. Może wystartujesz w następnych wyborach, żeby zastąpić jedno z nich?
– To jest pomysł – przyznał Jackson. – Johna nie pokonam, ale założę się, że zwyciężę z Irmą.
– I jesteś od niej ładniejszy.
– Obawiam się, że nie.
– Mam więcej wiadomości. W Orchid Beach widziano Crackera Mosely’ego. Zgadnijcie, gdzie.
– W mysiej dziurze?
– Mniej więcej. Jest ochroniarzem w Palmetto Gardens.
– Jakoś to mnie nie dziwi. Pracował przecież dla Craiga i Noble’a w Miami i pewnie przyjechał tu z Barneyem.
– Jest jeszcze coś. – Holly wyjęła papiery z torebki. – Poprosiłam Jane Grey, żeby zrobiła listę wszystkich licencjonowanych ochroniarzy w Orchid. Jest ich trzydziestu siedmiu i prawie połowa pracuje w Palmetto Gardens. Poprosiłam też o listę wszystkich osób z Orchid, które mają zezwolenie na posiadanie broni. Jest ich prawie trzysta, z czego sto dwie są zatrudnione w Palmetto Gardens. – Podała Jacksonowi listy.
– Jezu, mają tam prywatną armię. – Przebiegł wzrokiem nazwiska. Ciekawe – mruknął.
– Co?
– To lista ochroniarzy z Palmetto Gardens – szesnastu, łącznie z Barneyem.
– I co z tego?
Postukał palcem w kartkę.
– Znam czterech z nich poza Crackerem i Barneyem. Wszyscy zostali wylani z policji za naruszanie prawa, a trzech brało udział w tym samym pobiciu na tle rasowym. Cała czwórka trafiła za kratki.
– To znaczy, że ich akta musiały zostać sfałszowane, inaczej agencja stanowa nie wydałaby im licencji.
– A znam tylko tych – zaznaczył Jackson i przeczytał nazwiska. – Bóg wie, ilu takich nie znam. Zaczekaj, poznaję następne nazwisko: Eduardo Flores. Służył w Tampa i został skazany za napadanie na kierowców, których zatrzymywał za naruszenie przepisów drogowych. To była głośna sprawa jakieś sześć czy siedem lat temu.
– Więc połowa ochroniarzy Barneya to kryminaliści.
– I wszyscy popełnili brutalne przestępstwa.
– Jestem gotowa się założyć, że reszta też ma coś na sumieniu i że ich akta zostały wyczyszczone.
– Nie przyjąłbym tego zakładu. – Jackson oddał jej listy. – Powinnaś zanieść je jutro do biura prokuratora okręgowego. Nagłośnić tę sprawę.
Holly potrząsnęła głową.
– Jeszcze nie. Ci ludzie noszą broń nie bez powodu i zamierzam się dowiedzieć, z jakiego. W tej sprawie musi chodzić o coś więcej niż tylko o fałszowanie akt. Dlaczego Barney nie wynajął facetów, którzy nie mają nic na sumieniu? Czemu zadał sobie tyle trudu z fałszowaniem akt?
– Zajrzyjmy do menu – zaproponował Jackson. – Idzie kelnerka.
Pili kawę, siedząc nad resztkami deseru.
– Podsumujmy, co już wiemy o Palmetto Gardens – powiedziała Holly. – Po pierwsze, miejsce jest izolowane i dobrze chronione. Nie chcą, żeby miejscowi zaglądali tam w czasie niedzielnych przejażdżek. Po drugie, co najmniej połowę ochroniarzy stanowią kryminaliści, i musi być ku temu jakiś powód. Po trzecie, członkowie klubu werbowani są prywatnie, nie przez zwykłe ogłoszenia o sprzedaży działek i domów w ekskluzywnym osiedlu. Jakie są warunki uzyskania członkostwa, poza majątkiem? I po czwarte, dlaczego nie chcą, żeby ktokolwiek odwiedzał to miejsce? Co ukrywają?
– Pamiętasz ten budynek z lasem anten? – odezwał się Jackson. – Muszą mieć nadzwyczajny sprzęt łączności. Przypuszczam, że ten wielki talerz nie służy wyłącznie do zapewnienia jak najlepszego odbioru telewizji.
– Chciałabym jeszcze raz przelecieć się nad Palmetto Gardens.
– Mam lepszy pomysł. Znam faceta, który zajmuje się robieniem map lotniczych. Ma samolot z aparatem, który robi zdjęcia terenu. Widziałaś w urzędzie miejskim mapę lotniczą całej wyspy?
– Myślałam, że to zdjęcia satelitarne.
– Nie, to on je zrobił, a że lata nisko, może wyłapać takie szczegóły jak satelita szpiegowski. Dwa czy trzy przeloty nad tym miejscem i będziemy mieć naprawdę ładne fotki.
– Jeśli to zorganizujesz, załatwię ci zwrot kosztów z funduszy wydziału, o ile coś tam znajdziemy. Ile to będzie kosztować?
– Na pewno nie więcej niż parę tysięcy. Powiem mu, że mam klienta zainteresowanego budową podobnego osiedla. Facet to kupi.
– Słuchajcie – wtrącił Ham – ja wyłożę forsę. Jestem dziany.
– Znam faceta z FBI w Miami – podjął Jackson. – Kieruje wydziałem przestępczości zorganizowanej w mieście. Czy mam go wprowadzić?
– Zaczekajmy, dopóki nie dowiemy się więcej. Inaczej może pomyśleć, że zwariowałam.
– W porządku, daj znać, kiedy będziesz gotowa.
– Tak naprawdę potrzebujemy kogoś z Palmetto Gardens. Kogoś, komu wolno tam wchodzić bez ograniczeń i mógłby się rozejrzeć bez zwracania na siebie uwagi.
Jackson zastanowił się.
– Nie znam nikogo takiego.
– Przecież przynajmniej kilku miejscowych musi utrzymywać kontakty z tymi ludźmi. Nie mogli całkowicie odciąć się od świata.
– Mam pomysł – oznajmił Ham. – Zadzwonię do Barneya i powiem mu, że szukam roboty, bo nudzi mi się na emeryturze.
– Myślisz, że zatrudni ojca komendanta policji? Jeśli dzieje się tam coś nielegalnego, byłbyś ostatnim kandydatem.
– No właśnie. Jeżeli odmówi, to potwierdzi nasze podejrzenia.
– Ale będzie wiedział, że interesuje nas to miejsce. A wolałabym, żeby o tym nie wiedział
– Rozumiem. Po prostu chciałbym pomóc.
– Gdy tylko coś wymyślę, dam ci znać – zapewniła, a w myślach dodała: Akurat!
– Akurat – powiedział Ham.
37
Holly stała w holu magistratu, przed drzwiami swojego wydziału, i patrzyła na wielkie zdjęcie lotnicze Orchid Beach. Musiało zostać zrobione przed paroma laty, bo wszystkie ważne posiadłości i osiedla zostały opisane, a na terenie obecnego Palmetto Gardens jedynym podpisanym elementem była Jungle Trail, droga biegnąca na południe z północnego krańca wyspy.
Holly poszła na górę do komisji planowania przestrzennego hrabstwa. Przedstawiwszy się dyrektorce, Jean Silver, powiedziała:
– Szukam mapy, która przedstawia dzisiejszy stan zagospodarowania północnej części wyspy.
– Żaden problem – odparła kobieta. Podeszła do szerokiej szuflady i wyjęła z niej mapę.
– Mogę ją pożyczyć? – zapytała Holly.
– Możesz ją zatrzymać. Międzywydziałowa uprzejmość.
– Wielkie dzięki. – Holly wróciła do biura, zamknęła drzwi i rozłożyła mapę.
Najwyraźniej Palmetto Gradens nie istniało również dla komisji planowania; widać było tylko pustą plamę, podczas gdy na obszarze innych osiedli naniesione były drogi i granice działek.
Zadzwoniła do Jean Silver.
– Jean, tu Holly Barker.
– Co mogę dla ciebie zrobić, Holly?
– Właśnie obejrzałam mapę, która mi dałaś, i zauważyłam, że we wszystkich osiedlach na północy ulice i działki są opisane.
– To prawda. Ilekroć miasto albo hrabstwo buduje drogi albo kanalizację czy wodociągi, natychmiast to nanosimy.
– Ale w jednym miejscu, Palmetto Gardens, jest tylko pusta przestrzeń.
– Zgadza się. To prywatne osiedle, niekorzystające z usług miejskich. Właściciele wystąpili o wyłączenia całego areału z granic miasta, ale rada miejska nie zgodziła się na to z uwagi na podatki. Zwrócili się również o wyłączenie spod nadzoru planistyki, i na to rada wyraziła zgodę. Dlatego na mapie nie ma dróg ani granic działek.
– Widzę nad rzeką drogę zwaną Jungle Trail.
– Zgadza się. Zaczyna się na północnym krańcu wyspy przy Sebastian Inlet i kończy nieopodal południowego mostu. Wyłączając Palmetto Gardens spod jurysdykcji naszego wydziału, radni nie zdawali sobie sprawy, że dają im prawo zamknięcia części drogi. Wzbudziło to wielkie niezadowolenie, bo droga pełniła rolę parkowej alei i reszta do dziś zachowała ten status, choć przegrodził ją teren prywatny. Jungle Trail jest ulubioną trasą rowerzystów i spacerowiczów.