– To prawda – przyznał Westover – ale tak uważa większość.
– Panie Westover… – zaczęła Holly.
– Po prostu John – przerwał jej Westover.
– John, sądzę, że przeczytałeś moją umowę.
– Owszem, rzuciłem na nią okiem.
– Zatem musisz wiedzieć, że zgodnie z tą umową, w przypadku niezdolności Marleya do pełnienia obowiązków komendanta, to ja mam go zastępować.
– Nie, nic o tym nie wiem.
– Holly – Irma Taggert pochyliła się nad stołem – nie jesteśmy formalistami. Po prostu robimy to, co naszym zdaniem jest najlepsze dla miasta.
– Rozumiem – odparła Holly. – Ale ja mam podobne zobowiązania.
– Miło mi to słyszeć – odpowiedziała Taggert.
– Jestem przekonana – ciągnęła Holly – że dotrzymanie warunków kontraktu to również obowiązek władz miasta. Statut Orchid Beach zapewnia Chetowi Marleyowi prawo zatrudniania i zwalniania ludzi w jego wydziale. Komendant powiedział mi, że wziął pod uwagę kandydaturę Hurda Wallace i rozpatrzył ją negatywnie. Ja zaś zamierzam udowodnić, że wybierając mnie, postąpił właściwie.
– Ale chyba zdajesz sobie sprawę – wysyczała Irma Taggert – że możemy cię zwolnić i mianować na twoje miejsce kogoś innego?
Holly już miała odpalić z grubej rury, ale nagle odezwał się Charlie Peterson.
– Irmo, jestem prawnikiem – powiedział – więc pozwól, że wyjaśnię ci sytuację. Zastępca komendanta Barker ma pięcioletni kontrakt zaaprobowany przez Cheta Marleya. Gdybyśmy ją zwolnili, mogłaby się ubiegać o wypłacenie każdego centa wyszczególnionego w kontrakcie plus ubezpieczenie zdrowotne i składki emerytalne. Mogłaby również oskarżyć miasto o niezgodne z prawem zwolnienie, a także wystąpić o odszkodowanie rekompensacyjne i o odszkodowanie za straty moralne.
– Pewnie masz rację, Charlie – odparła Taggert. – Ale powiedz mi, dlaczego ona nie aresztowała człowieka, który postrzelił Cheta Marleya?
Holly podniosła rękę.
– Nie chcę być kością niezgody – powiedziała. – Pozwólcie, że przedstawię moje plany, a potem zostawię was, żebyście mogli je ocenić.
– Chętnie cię wysłuchamy – zapewnił Charlie Peterson.
– Podjęłam się pracy, do której jestem dobrze przygotowana. Jeśli jednak uznam, że sobie nie radzę, sama złożę rezygnację, obiecuję. Jeżeli chodzi o napaść na szefa Marleya, informuję, że zrobimy wszystko, aby znaleźć i aresztować sprawcę. I nawet gdybym już dziś zrezygnowała z pracy, ci sami ludzie nadal będą prowadzić dochodzenie w sprawie tego przestępstwa. Jeśli macie jakieś pytania dotyczące mojej przeszłości i zamiarów na przyszłość, z przyjemnością na nie odpowiem.
Przez długą chwilę nikt się nie odzywał. Ciszę przerwał John Westover.
– Witamy na pokładzie, Holly – powiedział. – Gdybyś uznała, że ktoś z nas może ci pomóc, nie wahaj się o to poprosić.
Holly uśmiechnęła się słodko.
– Dziękuję, na pewno poproszę – zapewniła.
20
Po powrocie do biura Holly wezwała Hurda Wallace’a i Boba Hursta.
– Wczoraj rozmawiałam z Samem Sweeneyem – powiedziała. – Przyznał się, że słyszał strzał. Jeden strzał.
– Przesłuchiwałem go kilkakrotnie i nawet o tym nie wspomniał – zapewnił Hurst.
– Powiedział mi też – ciągnęła Holly – że zanim padł strzał, słyszał kłótnię, a po strzale trzask drzwi samochodu. Dwojga drzwi, co wskazuje na obecność dwóch sprawców. Samochód, jak stwierdził, zawrócił i pojechał na północ. – Przerwała na chwilę. – Uznałam, że powinniście wiedzieć ze względu na dobro śledztwa.
Hurst milczał. Sprawiał wrażenie zażenowanego, że sam nie uzyskał tych zeznań.
– Myślę – odezwał się wreszcie – że to był odosobniony incydent, niepowiązany z żadną działalnością przestępczą, o której mogliby wiedzieć nasi informatorzy. Szef został zaatakowany po zatrzymaniu przypadkowego pojazdu.
Holly nie wierzyła w taką wersję wydarzeń.
– A śmierć Hanka Doherty’ego? – zapytała.
Mężczyźni milczeli.
– Ten, kto strzelił do szefa – podjęła Holly – zabrał strzelbę z jego wozu, pojechał do Hanka Doherty’ego i zabił go.
– Tego nie wiemy – zaoponował Wallace.
– Możesz zaproponować inny scenariusz?
– Ma pani rację, szefie – powiedział Hurst. – Obie zbrodnie łączy strzelba.
– Wiadomo coś nowego o stanie szefa? – Wallace zmienił temat.
Holly uznała, że powinna powiedzieć im prawdę.
– Szef wczoraj się przebudził i zaczął mówić.
Dwie pary brwi powędrowały w górę.
– Powiedział, kto do niego strzelił? – zapytał Hurd.
– Nie, nie pamięta ani tego napadu, ani czegoś, co wydarzyło się w ciągu kilku tygodni wcześniej. Ostatnie jego wspomnienie dotyczy spotkania ze mną, kiedy namówił mnie do przyjazdu tutaj i podjęcia pracy.
– Jakie są szansę, że odzyska pamięć? – dopytywał się Wallace.
– Obawiam się, że nikłe. Zasnął, gdy byłam w szpitalu, a dziś rano pielęgniarki nie mogły go dobudzić. Znów zapadł w śpiączkę.
Wallace pokręcił głową.
– Fatalnie. Przez chwilę myślałem, że mamy przełom.
– Ja też, ale będziemy musieli rozwiązać tę sprawę bez pomocy szefa. Szansę, że się obudzi i wszystko sobie przypomni, są minimalne.
Uważnie przyglądała się mężczyznom, ciekawa ich reakcji. Hurd wyglądał na szczerze zmartwionego, a Wallace jak zwykle nie okazał żadnych emocji.
– I co dalej? – zapytał.
– Zaczynamy od początku. Musicie wrócić na miejsce przestępstwa i tym razem obejrzeć obie strony drogi. Kiedy napastnicy zawrócili, mogli coś wyrzucić. Zajrzyjcie też do domu Hanka Doherty’ego. Może coś przeoczyliśmy.
– Pogadam jeszcze raz ze Sweeneyem – zaoferował się Hurst.
– Obawiam się, że pan Sweeney nas opuścił – odrzekła Holly. – Powiedział mi, że taki ma zamiar.
– Ciekawe, dokąd pojechał.
– Nie mam pojęcia. Może być gdziekolwiek.
– Zwrócę się do policji stanowej, żeby go namierzyli.
– Po co? Nie możemy go o nic oskarżyć, a jestem pewna, że powiedział nam wszystko, co było mu wiadomo.
Hurst wzruszył ramionami.
– Pewnie ma pani rację.
– Powiem wam, co powinniście zrobić. Zarządźcie poszukiwania colta Sweeneya. Numer seryjny znajdziecie na pokwitowaniu, które Schwartz przedstawił w sądzie. Prokurator okręgowy musi je mieć. Może ktoś sprzedał broń i zdołamy ją wytropić.
– Ja się tym zajmę – powiedział Wallace.
– Dobrze. A teraz wszyscy wracajmy do pracy.
Po ich wyjściu Holly wstąpiła do biura Jane Grey.
– Będę na patrolu. – powiedziała. – Zawiadom dyspozytora.
– Już się robi. Jak ci poszło z radą?
Holly zamknęła drzwi.
– Przeprowadzili głosowanie i trzy osoby opowiedziały się za mianowaniem Hurda p.o. komendanta. Ale gdy Charlie Peterson – nawiasem mówiąc, nie wiedziałam, że jest prawnikiem – przedstawił im następstwa zerwania mojego kontraktu, pogodzili się z sytuacją.
– Hurd ma powiązania z Johnem Westoverem – wyjaśniła Jane. – A myślę, że radnym głosującym przeciwko Westoverowi był pewnie Howard Goldman.
– Zgadza się.
– Na ogół Howard popiera Westovera, ale czasami zdobywa się na sprzeciw.
– Dobrze wiedzieć. Odniosłam wrażenie, że Irma Taggert trzyma z Westoverem.
– To nadęta kołtunka. Zawsze chce zamknąć kino, gdy leci coś ostrzejszego. Nawet Westover czasami się z nią nie zgadza.
– A ten ostatni facet?
– Frank Hessian? On się nie liczy.
– Jak to się stało, że został wybrany?
– Jest weterynarzem. Wszyscy prowadzają do niego swoje zwierzaki.
– Dzięki za informacje. Zobaczymy się później – powiedziała Holly.