Литмир - Электронная Библиотека
Содержание  
A
A

– Nie jestem pewien.

– Dziękuję, nie mam więcej pytań.

Skene wstał.

– Wysoki Sądzie, nie mam więcej świadków.

– Panie Oxenhandler, czy chce pan wezwać jakiegoś świadka?

– Tak, Wysoki Sądzie, chciałbym wezwać na świadka Samuela Sweeneya.

Sweeney został zaprzysiężony. Był teraz ogolony i miał przystrzyżone włosy, a jego ubranie wyglądało na nowe.

– Panie Sweeney, jak długo biwakował pan na działce obok trasy A1A?

– Nieco ponad dwa tygodnie.

Oxenhandler wypytał Sweeneya, co robił w noc popełnienia przestępstwa.

– Więc nie było świadka w obozie między godziną jedenastą a jedenastą trzydzieści w nocy?

– Nie, nie było mnie.

– Panie Sweeney, czy ma pan broń?

– Tak, rewolwer colt kaliber trzydzieści dwa z dwucalową lufą.

– Kiedy detektyw Hurst zapytał, czy posiada pan broń, a pan odpowiedział twierdząco, czy mówił pan o colcie?

– Tak.

– Czy ma pan rewolwer smith and wesson kaliber trzydzieści dwa?

– Nie.

– Nie mam dalszych pytań do pana Sweeneya, wysoki sądzie, ale w trakcie dalszych przesłuchań mogę przedstawić świadków, którzy potwierdzą jego obecność w kinie i na stacji benzynowej, gdzie zostawił koło do naprawy. Mogę również przedstawić świadka, który poświadczy, że pan Sweeney zmieniał koło w pobliżu miejsca, gdzie został postrzelony szef Marley, zaledwie parę minut przed zajściem.

– Ma pan jakieś pytania do świadka, panie Skene? – zapytała sędzina.

– Nie w tej chwili, Wysoki Sądzie.

– Ma pan innych świadków, panie Oxenhandler?

– Jednego, Wysoki Sądzie. Wzywam pana Everetta Schwartza.

Mężczyzna, który siedział niedaleko Holly w pierwszym rzędzie, zajął teraz miejsce świadka i został zaprzysiężony.

– Panie Schwartz, czym się pan zajmuje?

– Handluję bronią. Mam sklep w Jacksonville, w weekendy często biorę udział w pokazach strzeleckich, gdzie kupuję i sprzedaję broń.

– Czy poznaje pan człowieka siedzącego przy stole obrony?

– Tak.

– Czy sprzedał mu pan broń?

– Tak.

– Jakiego rodzaju?

– Rewolwer colt kaliber trzydzieści dwa z dwucalową lufą, niklowany.

– Kiedy i gdzie dokonał pan tej sprzedaży?

– Cztery tygodnie temu, w sklepie w Jacksonville.

– Czy ma pan jakiś dowód tej transakcji?

Schwartz wyjął dwa arkusze papieru.

– Oto kopia aktu sprzedaży i kopia formularza federalnego, który pan Sweeney wypełnił i podpisał.

Oxenhandler podał dokumenty sekretarzowi.

– Proszę zaprotokołować jako dowód. Nie mam dalszych pytań. – Wrócił na swoje miejsce.

Sędzina zwróciła się do prokuratora.

– Jakieś pytania, panie Skene?

– Nie, Wysoki Sądzie.

– Ma pan innych świadków, panie Oxenhandler?

– Wysoki Sądzie, czy strony mogą podejść do stołu sędziowskiego?

Sędzina wyraziła zgodę.

Obaj prawnicy podeszli do stołu sędziowskiego. Rozmowa trwała może trzy minuty. Oxenhandler był spokojny, Skene zaś wyglądał na rozdrażnionego.

– Proszę na miejsca – oznajmiła wreszcie sędzina i prawnicy ponownie stanęli przy swoich stołach. – Czy ma pan wniosek, panie Oxenhandler?

– Wnoszę o oddalenie wszystkich zarzutów – odparł adwokat.

– Panie Skene?

– Stan nie zgłasza sprzeciwu, Wysoki Sądzie, ale zastrzega sobie prawo postawienia zarzutów w późniejszym terminie.

– Wniosek przyjęty, zarzuty zostały oddalone. Panie Sweeney, pani Cooper, jesteście wolni.

– Wysoki sądzie – powiedział Oxenhandler – czy Wysoki Sąd nakaże zwrócenie panu Sweeney’owi jego furgonu i własności?

– Sąd wyda taki nakaz. Posiedzenie zostaje zamknięte.

Holly siedziała nieruchomo oszołomiona. Co z tego, że Sweeney miał inny rewolwer? To wcale nie znaczy, że miał tylko ten jeden. Wstała i podeszła do Skene’a, który zmierzał w stronę drzwi.

– Marty, o co tu chodzi?

– Zadzwonię do ciebie później – warknął prokurator ze wściekłą miną. – Musimy pogadać.

Holly opuściła salę sądową. Hurd Wallace i Bob Hurst stali w korytarzu, rozmawiając z ożywieniem. Próbowali zatrzymać Skene’a, ale minął ich i wyszedł z gmachu. Holly ruszyła w stronę Wallace’a i Hursta. Zatrzymała się, gdy ktoś od tyłu złapał ją za ramię. Odwróciła się i zobaczyła Jacksona Oxenhandlera.

– Możemy porozmawiać w cztery oczy?

Poszła za nim w kąt korytarza.

– Co się dzieje?

– Wyjaśniłem sądowi, że z dokumentów wynika, iż rewolwer smith and wesson kaliber trzydzieści dwa jest zarejestrowany na nazwisko Amandy Smith Wallace, byłej żony Hurda Wallace’a.

Holly opadła szczęka.

– Masz otwarte usta – powiedział Oxenhandler.

Przywołała się do porządku, ale jeszcze nie odzyskała mowy.

– Wyjawiłem to przy stole sędziego, żeby zaoszczędzić wydziałowi publicznej kompromitacji. Jestem przekonany, że podejmiesz odpowiednie kroki.

Holly pokiwała głową.

Oxenhandler uśmiechnął się lekko.

– Zadzwonię, żeby zaprosić cię na kolację – powiedział i odszedł.

Holly podeszła do Wallace’a i Hursta.

– Wracamy na komisariat, natychmiast – warknęła.

15

Gdy tylko znaleźli się w gabinecie, Holly zamknęła drzwi, starając się nimi nie trzasnąć, i usiadła za biurkiem.

– Czy któryś z was wie, co zaszło w sądzie?

– Nie – odpowiedzieli chórem.

– Hurd, czy rozpoznałeś broń znalezioną w furgonie?

– Czy rozpoznałem? Nie rozumiem. To nie pierwszy smith and wesson, jaki w życiu widziałem.

– Ten rewolwer jest zarejestrowany na twoją byłą żonę.

Wallace nawet nie drgnął. Hurst popatrzył na niego ze zdumieniem.

– Szefie – powiedział Wallace – potrzebuję trochę czasu na znalezienie akt.

– Akt? Jakich akt?

– Tylko parę minut. – Zachowywał kamienny spokój.

– Dobrze – zgodziła się Holly, a gdy Wallace wyszedł, zwróciła się do Hursta: – Masz coś do powiedzenia w tej sprawie?

Hurst pokręcił głową.

– Nie, jestem kompletnie zaskoczony. Prawdę mówiąc, trudno mi w to uwierzyć.

Wallace wrócił z niewielką teczką, ale zanim zdążył się odezwać, do drzwi zapukał dyżurny.

– Przepraszam, szefie, przyszedł Sweeney; chce zabrać swój furgon. Co mam zrobić?

– Daj mu furgon i wszystko, co do niego należy, z wyjątkiem narkotyków.

Młody policjant pokiwał głową i zamknął drzwi.

– Możemy go aresztować za posiadanie narkotyków – powiedział Hurst.

– Nie możemy – odparła Holly. – Wydział jest podejrzany o podrzucenie tej broni do furgonu. Jeśli oskarżymy Sweeneya o posiadanie kokainy, obrona powie, że ją też podłożyliśmy. Nie mamy wyboru. Musimy go wypuścić.

– Chyba ma pani rację – przyznał Hurst.

Holly spojrzała na Wallace’a

– Hurd, czekam.

Podał jej teczkę.

– Tu jest raport o włamaniu do domu mojej byłej żony, które miało miejsce prawie trzy miesiące temu.

Holly otworzyła teczkę i zaczęła czytać akta.

– Proszę zwrócić uwagę, zginęło prawie pięćset dolarów w gotówce i…

– Smith and wesson kaliber trzydzieści dwa – dokończyła. Westchnęła z ulgą. – Dzięki Bogu.

– Sądzę, że Sweeney kupił pistolet albo od złodzieja, albo od kogoś, komu złodziej go sprzedał.

– Sweeney był w mieście niecałe trzy tygodnie.

– Broń mogła przechodzić z rąk do rąk parę razy. Mógł ją kupić po przyjeździe.

– Nie uda nam się tego udowodnić – powiedziała Holly. – Kto przyjechał furgonem na komisariat?

– Został przyholowany; taka jest procedura.

– Gdzie stał?

– Na parkingu. Nie mamy garażu.

– Był zamknięty?

– Tak – odparł Hurst – i ja miałem kluczyki. Dałem je Hurdowi na czas przeszukania.

– Hurd, czy furgon był zamknięty?

– Tak.

– Jak długo stał na parkingu przed znalezieniem broni?

– Parę godzin. Mniej więcej od północy do ósmej rano.

– Parking jest w nocy oświetlony?

– Kiepsko.

– To furgon z końca lat siedemdziesiątych – wtrącił Hurst. – Każdy mógł go otworzyć kawałkiem drutu w trzydzieści sekund. Ale komu mogło zależeć na podłożeniu pistoletu?

14
{"b":"102071","o":1}