Литмир - Электронная Библиотека
A
A

3.

Ten urzędnik też był czarnowłosy. Sięgnął po paszport Gaveina.

– Mało dojrzalców przybywa z Lavath. Może był niż demograficzny… – mruknął. – Wie pan, że osiem transportów temu trafił się nawet jeden geront? To niezwykła rzadkość. Oczywiście, czarny.

Funkcjonariusz starannie obejrzał włosy i twarz Gaveina.

– Świetnie. Stwierdzam, że jest pan czarny. Nie ma wątpliwości. Obejdzie się bez głosowania komisji.

– Przy mocniejszym świetle mam rudawy odcień włosów – powiedział Gavein, pewny swego wyglądu. – Oczy też za jasne… takie szarawe.

Urzędnik raz jeszcze zlustrował go wzrokiem.

– To fałszywa skromność – powiedział. – Jest w normie. Potwierdzam klasyfikację z Lavath: jest pan czarny.

Dostaje pan najwyższą kategorię, trójkę. Jednocześnie odcisnął w specjalnej rubryce pieczątką wielgachną literę S.

– Wolno panu przyciemnić włosy – oznajmił. – Proszę sobie wyobrazić, że wielu czerwonych farbuje włosy. Nie mają cienia przyzwoitości.

Urzędnik wypełniał formularze, nie przerywając monologu.

– W Davabel czerwoni ustawowo mają mieć przynajmniej dwucalowy pas przez ciemię w naturalnym kolorze. Szarzy, a tym bardziej biali, mają się nie farbować w ogóle; w ich przypadku jest to karane.

– U nas były inne reguły – zauważył Gavein. – Czy to jest resocjalizacja? Podobno w Davabel przeprowadzacie resocjalizację rasową.

– Co?

– No, ten wywód o farbowaniu.

– Tak, resocjalizacja – mruknął urzędnik. – Teraz jest pan u siebie.

Wyciągnął zadrukowaną kartkę.

– Tu jest instrukcja. Widzi pan, w Davabel sprawy klasyfikacji, przepisy należycie porządkujące ludność, traktowane są staranniej niż w Lavath. W sposób niebudzący wątpliwości rozwiązano tajemnicę kolejności wcieleń. Na tej podstawie można było utworzyć sprawiedliwą hierarchię.

– Wyjaśnienie tej tajemnicy też jest w instrukcji?

– Niestety, tylko skrócony opis i wnioski – urzędnik pokręcił nosem. – Osobiście uważam, że instrukcja powinna zostać napisana bardziej szczegółowo. Cóż, szczegółów dowie się pan podczas pogadanki.

– Tak – powiedział Gavein bez entuzjazmu.

– W Davabel dostrzega się te problemy… których może dotąd pan nie widział.

Gavein zmilczał, więc urzędnik ciągnął dalej:

– Na przykład słownictwo. Nie należy używać słów: bruneci, rudzi, szatyni czy, już najgorzej, blondyni. Nigdy. Tylko czarni, czerwoni, szarzy i biali… O tamtych poprzednich należy zapomnieć jak najszybciej, dla własnego dobra.

– To jest karane?

– Oczywiście, że nie. Za „blondyna” może pan od takiego osobnika dostać nożem… Nie zawsze policja jest w pobliżu.

Na moment zapadło milczenie.

– Pora się ustatkować, ożenić. Obecnie jest dobry czas. Osobiście radzę panu dziewczynę czerwoną lub szarą. Czarne mają przewrócone w głowie od nadmiaru praw.

– Kiedy ja już…

– Już znalazł pan żonę? – Urzędnik zaznaczył coś w formularzu. – Rozejrzy się pan, namyśli… Wystarczy oświadczenie, by unieważnić przedwczesny związek. Ona przyjeżdża w transporcie kobiecym?

Gavein przytaknął.

– W Lavath pozostały dzieci?

– Nie.

– Przynajmniej tyle. Nie jestem zwolennikiem wymiany rodziców, chociaż zrobiło się to nagminne. Dzisiaj przybył nadmiar dzieci, dwa szare i jedno czerwone, niestety, żadnego czarnego, ale możecie się zdecydować. Aha, mają dwa, pięć i szesnaście lat.

– Zaczekam na żonę.

– Pytanie zupełnie formalne: Żona nie jest biała? Gavein zwiesił głowę.

– To nieporozumienie.

– Wysoka, szczupła, zgrabna, naturalna blondynka.

– Biała.

– Od żony nie dostanę nożem.

– Nie chciałem panu sprawić przykrości. Rozsądna klasyfikacja ludności jest czymś naturalnym, nawet klimat nie sprzyja białym. Wypadają im włosy, zęby, schodzą paznokcie. Za mało pigmentu… Może geny. Zresztą zobaczy pan sam. Za dziesięć lat ta pańska wysoka i naturalna będzie… nadal wysoka i naturalna, ale łysa i bezzębna.

Podobno zawartość talu w powietrzu tak na nich wpływa.

Po co panu stara baba? Najlepiej o niej zapomnieć.

Gavein milczał. Nie zamierzał spierać się z funkcjonariuszem.

– Gdzie ta pogadanka?

– Po zakończeniu aklimatyzacji. Dostanie pan termin.

I tak za parę lat przeniesiesz się do Ayrrah – pomyślał nieżyczliwie Gavein. – A wtedy sam wysłuchasz tego, co innym narzucasz.

– Tam czeka przedstawiciel Aerolinii. Zajmie się panem.

Gavein zebrał się z krzesła. Złożoną kartkę wcisnął do kieszeni. Nie zamierzał jej czytać.

Jego miejsce zajął kolejny pasażer, który dotąd trzymał się w przepisowej odległości sześciu metrów od okienka.

4
{"b":"89375","o":1}