Gary’ego powiadomiono, że Daphne Casali zaginęła w czasie kolejnego kursu. Stracił jedynego świadka. Cukurca mógł poświadczyć jedno z pobić Gary’ego, w pozostałe nie wierzył. Dokumentacja zebrana do artykułu spłonęła razem z jego tekstem. Znaleziono osiem kul w mieszkaniu i dwie na schodach. Wszystkie pochodziły z pistoletu Gary’ego.
Rozprawa sądowa potoczyła się zgodnie z przewidywaniami. Sąd uznał, że wszystkie strzały oddał Gary. Znakomitą celność zdobył na strzelnicy policyjnej. Zadecydowała tu opinia Balocha. Redaktor dziennika nie potwierdził, że Daphne usiłowała złożyć jakiś artykuł, chociaż pamiętał dawną rozmowę i propozycję napisania takiego artykułu. Nie miał żadnego zastępcy.
Nawet adwokat Gary’ego nie wierzył w zaginiony tekst. Zresztą, nawet gdyby było to prawdą, to Gary przeprowadził na wszystkich podejrzanych samosąd.
Uznano go winnym pięciokrotnego morderstwa najwyższej rangi. Sąd nie dał wiary, że Gary został uprzednio pobity przez sąsiadów. Wyrok mógł być tylko jeden: pięciokrotne dożywocie. Do Tolz miał wyruszyć już tylko w jeden kurs: transportem więziennym po ukończeniu przepisowego okresu piętnastu lat, sześciu miesięcy i dwóch dekad. Jego mienie zlicytowano, a uzyskaną kwotę przeznaczono na częściowe pokrycie kosztów odbywania kary. Przepadek mienia spowodował, że Gary nie miał za co wnieść odwołania od wyroku. Pięciokrotne dożywocie oznaczało, że nie wyjrzy z więzienia do końca życia. Kolejne złagodzenia kary mogły tylko zmniejszyć krotność dożywocia.