Литмир - Электронная Библиотека
A
A

103.

Na policji relacji Daphne nie potraktowano poważnie.

Po następnym kursie, Gary nie mógł zaparkować ciągnika przed domem. Parking zajęło nowe czerwone amido. Jutta i Margot szorowały karoserię. Brudna woda spływała do ścieku.

Oboje rozpoznali amido Bolyów – rozbity przedni reflektor i kierunkowskaz, odrapany lakier.

– Jak się wam podoba nasz nowy zakup? – powiedziała Jutta. Wybraliśmy go u Morlocka.

Gary’emu wydało się, że nie jest całkiem szczera. Dokładnie przypatrywał się samochodowi.

– Jest z wypadku? – Daphne nie mogła nie zauważyć oczywistości.

– Tak. Usuwamy ślady – powiedziała Margot, szmatą ścierając krew. – Była ekstra zniżka za to, że nie jest umyty. Ja byłam przerażona, ale chłopcy mnie przekonali.

– Wszędzie jest pochlapane. Tapicerkę trudno domyć – dodała Jutta.

– Mocnym detergentem – poradził Gary. Grał jak Daphne.

– Jak się nie da umyć, to wymienimy tapicerkę. I tak się opłaci. – Do rozmowy włączył się Stać. W zielonym kaftanie i ogolony na zero.

Znów poszli na policję i znów zignorowano ich relację.

Przyjął ich ten sam oficer, co poprzednio. Tym razem byt w szarym podkoszulku z napisem: „Policja Miejska”. Na oparciu krzesła wisiała kurtka mundurowa z naszywką: „Porucznik Benjamin Cukurca”.

Cukurca był stary, łysawy i zupełnie siwy. W chwilach zdenerwowania wilgotniały mu oczy i przygładzał rzadkie kosmyki na ciemieniu.

– To jest niemożliwe – prychnął, a jego szkliste oczy stały się jeszcze bardziej wyłupiaste niż zwykle. – Bolyowie są w Tolz. Wczoraj przyszła depesza.

Nawet nie starał się słuchać argumentów. Taka rozmowa traciła sens.

103
{"b":"89375","o":1}