Skuli go dopiero, gdy zobaczyli jatkę w apartamencie Hanningów i martwego Tortha. Pobieżne przesłuchanie prowadził porucznik policji w cywilu. Przedstawił się jako Bharr Tobianyj. Miał chyba ze dwa metry wzrostu i proporcjonalną masę ciała. Prowadził śledztwo, siedząc za stołem, za ostygłym plackiem pizzy z wyciętą jedną porcją. Ciała wyniesiono. Potem policjanci odjechali. Tobianyj poprosił, aby dla dobra śledztwa mieszkańcy nigdzie nie wyjeżdżali. Zaplombowano apartamenty Hanningów i Tonescu.
Gdy odjechał ostatni samochód policyjny, stało się cicho, jak wtedy, gdy Haifan snuł opowieść o duchach napędzających świat. Edda natarczywie wpatrywała się w Gaveina.
– Zrobię wszystkim gorzką herbatę, dobrze? – Ra Mahleine rozejrzała się po siedzących.
– Pomogę ci – powiedziała Helga.
Edda świdrowała wzrokiem Gaveina.
Haigh włączył telewizor. Właśnie szedł jakiś starszy film z Solobiną.
– Chudziutka jak patyczek – powiedział. – Obecnie ma więcej seksu na sobie.
– Ale mniej ubrania – zauważył Gavein.
Zaterkotał telefon. Dzwonił Wilcox. Wiedział, że o tej porze Gavein przesiaduje u Eddy. Wziął książkę do domu, bo nie mógł się od niej oderwać. Prosił o dwa dni urlopu na poniedziałek i wtorek, by ją skończyć. Gavein się zgodził. Zdziwiła go dbałość o formę, tak niezwykła u Wilcoxa – mógł przecież zaszyć się gdzieś za regałem w godzinach pracy.
– Może byśmy wynieśli się od tej Eddy – powiedziała Ra Mahleine, gdy byli już w łóżku. – Patrzyła, jakbyś to ty wymordował tych troje. Miałam ochotę wytargać ją za włosy.
Przygarnął ją ramieniem. Wtuliła się jak kotka.
– W przyszłym miesiącu przyjmą cię do szpitala. Jest długa kolejka białych, ale wykłóciłem umieszczenie ciebie w kolejce szarych i odpowiednie traktowanie… To znaczy, jak żony wpisanej do paszportu.
– Potem poszukamy innego mieszkania.