– Za to jest telefon i prawie kupiłem samochód.
– Dawniej marzyłam o naszym mieszkanku w Davabel. O dużej rzeźbionej szafie i kredensie w kuchni z szybkami w drzwiczkach i pachnącymi przyprawami w środku. Kiedy jeszcze marzyłam.
– Na razie musi ci wystarczyć wykładzina z długim włosiem i dwuosobowy dmuchany materac. Na dodatek będą kłopoty z ubraniem dla ciebie. Tamte brudne łachy wyrzuciłem, a nie ma nic innego.
– Bielizna została, to najważniejsze. Wyprałeś mi biustonosz i majtki?
– Jeszcze nie. Moczą się w detergencie. Wyłażą z nich bakcyle.
– No to dobrze, ale nie zapomnij wyprać. Resztę mogę nosić na razie twoją. Jakieś dżinsy i koszulę flanelową.
– Będą za duże.
– Pomyślą, że to moda z Lavath. Trochę sobie podrzemię, dobrze?
Okrył ją lepiej. Potem wyprał jej bieliznę i ułożył się do snu na wykładzinie. Świtało.