– I co?
– Nagle poczułem pętlę na szyi. – Ken głęboko zaciągnął się papierosem. – Leżałem na niej, Duch się podkradł.
– W następnej chwili zabrakło mi powietrza. Zacząłem się dusić.
– John ciągnął z całej siły. Myślałem, że złamie mi kark.
– Właściwie nie wiem, co było dalej. Myślę, że Julie go uderzyła.
– Zdołałem się uwolnić. Spoliczkował ją. Przetoczyłem się po podłodze i próbowałem wstać. Duch wyjął pistolet i strzelił.
– Pierwsza kula trafiła mnie w ramię. Zamknął oczy.
– Uciekłem. Niech mi Bóg wybaczy, po prostu uciekłem.
Obaj chłonęliśmy noc. Słyszałem świerszcze, choć grały cicho. Ken zaciągał się papierosem. Wiedziałem, o czym myśli. Uciekł, a ona zginęła.
– Miał broń – powiedziałem. – To nie twoja wina.
– Taak, być może – odparł bez przekonania. – Pewnie się domyślasz, co było potem. Pojechałem do Sheili. Zabraliśmy Carly. Miałem odłożone pieniądze z czasów, gdy pracowałem dla McGuane'a. Uciekliśmy, wiedząc, że McGuane i Asselta będą deptać nam po piętach. Dopiero po kilku dniach, kiedy w gazetach podano, że jestem podejrzany o zamordowanie
Julie, zrozumiałem, że uciekam nie tylko przed McGuane'em, ale także przed policją. Zadałem pytanie, które niepokoiło mnie od początku:
– Dlaczego nie powiedziałeś mi o Carly? Poderwał głowę, jakbym uderzył go w szczękę.
– Ken?
Nie patrzył mi w oczy.
– Możemy to na razie pominąć, Will?
– Chciałbym wiedzieć.
– To żaden sekret. – Mówił dziwnie zduszonym głosem. Słyszałem w nim nutę odradzającej się pewności siebie, ale bardzo słabą. – Znalazłem się w niebezpieczeństwie. Federalni aresztowali mnie tuż po jej narodzinach. Bałem się o nią. Dlatego nikomu nie powiedziałem o jej istnieniu. Nikomu. Często ją odwiedzałem, ale z nimi nie zamieszkałem. Carly była ze swoją matką i Julie.
– Nie chciałem, żeby ktokolwiek połączył ją ze mną. Rozumiesz?
– Taak, pewnie – odparłem.
Czekałem, aż powie coś więcej. Uśmiechnął się.
– Co?
– Przypomniałem sobie ten obóz – odparł. Ja też się uśmiechnąłem.
– Uwielbiałem go – rzekł.
– Ja też – przyznałem. – Ken?
– Co?
– Jak udało ci się tak długo ukrywać? Cicho zachichotał, a potem rzekł krótko:
– Carly.
– Carly pomogła ci się ukryć?
– Dlatego, że nikomu o niej nie powiedziałem. Myślę, że to uratowało mi życie.
– Jak to?
– Poszukiwano ukrywającego się zbiega, samotnego mężczyzny albo mężczyzny z dziewczyną. Natomiast nikt nie szukał trzyosobowej rodziny, a to pozwalało mi przenosić się z miejsca na miejsce i pozostać niewidzialnym dla stróżów prawa.
To też miało sens.
– Federalnym dopisało szczęście i udało im się mnie złapać. Stałem się nieostrożny. A może, sam nie wiem, może chciałem, żeby mnie schwytali. Życie w wiecznym strachu, niemożność zapuszczenia korzeni… To męczy, Will. Tak bardzo za wami tęskniłem. Za tobą najbardziej. Może stałem się mniej czujny, a może chciałem z tym skończyć.
– Uzyskali nakaz ekstradycji?
– Taak.
– I zawarłeś następną umowę.
– Byłem pewien, że zamierzają mi przypisać morderstwo Julie. Pistillo wciąż bardzo chciał dopaść McGuane'a. Julie była tylko dodatkiem. Ponadto wiedzieli, że jej nie zabiłem.
– Tak więc… – Wzruszył ramionami.
Ken opowiedział o Nowym Meksyku, o tym, że nie wspomniał federalnym o Sheili i Carly, próbując nadal je chronić.
– – Nie chciałem, żeby wróciły tak szybko – rzekł nieco ciszej. – Jednak Sheila mnie nie posłuchała.
Razem z Carly byli poza domem, kiedy przyszli ci dwaj mężczyźni. Kiedy zjawił się w domu i zobaczył, że torturują jego ukochaną, zabił ich i znowu uciekł. Zatrzymał się przy budce telefonicznej i zadzwonił do Nory do mojego mieszkania – to był ten drugi telefon, o którym powiedziano mi w FBI.
– Wiedziałem, że będą ją ścigać. Odciski palców Sheili były w całym domu. Gdyby znaleźli ją federalni, McGuane też mógłby ją dopaść. Dlatego powiedziałem jej, żeby się ukryła do czasu, gdy będzie po wszystkim.
Ken odwiedził pokątnego lekarza w Las Vegas. Ten zrobił, co mógł, ale było za późno. Sheila Rogers, jego towarzyszka życia od jedenastu lat, umarła następnego dnia. Carly spała na tylnym siedzeniu samochodu, kiedy jej matka wydała ostatnie tchnienie. Nie wiedząc, co innego mógłby zrobić, i mając nadzieję, że w ten sposób ochroni Norę, zostawił ciało kochanki na poboczu drogi i odjechał.
Melissa i tato stali w pobliżu.
– I co dalej? – spytałem łagodnie.
– Zostawiłem Carly u przyjaciółki Sheili. Właściwie u jej kuzynki. Wiedziałem, że tam będzie bezpieczna. Potem ruszyłem na wschód.
Ledwie zdanie o wyjeździe na wschód padło z jego ust… ogarnęły mnie wątpliwości.
Czy doznaliście kiedyś takiego uczucia? Słuchacie, kiwacie głowami, zważacie na każde słowo. Wszystko wydaje się sensowne i logiczne, gdy nagle dostrzegacie coś, jakąś małą rysę, pozornie nieistotną, pozornie niezasługującą na uwagę – i z dreszczem zgrozy uświadamiacie sobie, że to wszystko nieprawda.
– Pochowaliśmy mamę we wtorek – powiedziałem.
– Co?
– Pochowaliśmy mamę we wtorek – powtórzyłem.
– Racja – rzekł Ken.
– Byłeś wtedy w Vegas, prawda? Zastanowił się.
– Zgadza się. Rozważyłem to.
– O co chodzi? – zapytał Ken.
– Czegoś nie rozumiem.
– Czego?
– Po południu w dzień pogrzebu… – urwałem, zaczekałem, aż spojrzy mi w twarz, prosto w oczy -…byłeś na innym cmentarzu z Katy Miller – dokończyłem.
Po jego twarzy przemknął dziwny grymas.
– Katy widziała cię na cmentarzu. Stałeś pod drzewem w pobliżu grobu Julie. Powiedziałeś Katy, że jesteś niewinny, że wróciłeś, aby znaleźć prawdziwego mordercę. Jak mogła cię tam widzieć, skoro byłeś na drugim końcu kraju?
Mój brat nie odpowiedział. Obaj staliśmy nieruchomo. Czułem, że coś we mnie pęka, zanim jeszcze usłyszałem słowa, które znów wstrząsnęły całym moim światem.
– Okłamałam cię.
Wszyscy odwróciliśmy się w stronę Katy Miller, która wyszła zza drzewa. Podeszła bliżej. W ręku miała broń.
Celowała w pierś Kena. Otworzyłem usta. Usłyszałem jęk Melissy i ojca, który krzyknął „Nie!”. Jednak to wszystko wydawało się odległe o całe lata świetlne. Katy spoglądała na mnie badawczo, próbując przekazać mi coś, czego nie byłem w stanie pojąć.
Potrząsnąłem głową.
– Miałam zaledwie sześć lat – powiedziała Katy. – Łatwo było zlekceważyć moje zeznanie. Poza tym, co tam wie taki mały dzieciak, no nie? Tamtej nocy widziałam twojego brata i Johna Asseltę także. Policja powiedziałaby, że ich pomyliłam. Czy sześcioletnie dziecko może odróżnić krzyki rozkoszy od wrzasków bólu? Dla sześcioletniego dziecka brzmią tak samo, prawda? Pistillo i jego agenci nie przejęli się tym, co im powiedziałam. Chcieli McGuane'a. Dla nich moja siostra była jeszcze jedną narkomanką z przedmieścia.
– O czym ty mówisz? – zapytałem. Spojrzała na Kena.
– Byłam tam tamtej nocy, Will. Znowu schowałam się za starym wojskowym kufrem mojego ojca. Wszystko widziałam. John Asselta nie zamordował mojej siostry – powiedziała.
– Zrobił to Ken.
Traciłem oparcie pod nogami. Spojrzałem na Melissę. Była blada jak chusta. Próbowałem zobaczyć minę ojca, ale spuścił głowę.
– Widziałaś, jak się kochaliśmy – rzekł Ken.
– Nie – powiedziała zadziwiająco stanowczo Katy. – Ty ją zabiłeś, Ken. Wybrałeś duszenie, ponieważ chciałeś wrobić Ducha, tak samo jak udusiłeś Laurę Emerson, gdyż groziła, że ujawni prawdę o handlu narkotykami w Haverton.
Zrobiłem krok naprzód. Katy odwróciła się do mnie. Znieruchomiałem.
– Kiedy McGuane nie zdołał zabić Kena w Nowym Meksyku, zadzwonił do mnie Asselta – zaczęła Katy, jakby od dawna przygotowała sobie tę przemowę. – Powiedział mi, że złapali twojego brata w Szwecji. Z początku mu nie uwierzyłam. Jeżeli go mają, to czemu nikt o tym nie wie? Wyjaśnił mi, że FBI wypuściła Kena, ponieważ wciąż mógł im wydać McGuane'a. Byłam zaszokowana. Zamierzali puścić wolno mordercę Julie? Nie mogłam na to pozwolić. Nie po tym, przez co przeszła moja rodzina. Myślę, że Asselta o tym wiedział. Dlatego się ze mną skontaktował. Miałam trzymać się blisko, ponieważ doszliśmy do wniosku, że jeśli Ken skontaktuje się z kimś, to tylko z tobą. Wymyśliłam bajeczkę o tym, że widziałam go na cmentarzu, żebyś mi zaufał. Odzyskałem głos.