Литмир - Электронная Библиотека
Содержание  
A
A

– Twój brat pracował dla Philipa McGuane'a. Zakładam, że wiesz, kto to jest.

– Mów dalej – odparłem. Nie zamierzałem niczego ujawniać.

– McGuane jest niebezpieczniejszy od twojego kumpla Asselty głównie dlatego, że ma więcej sprytu. WSPZ uważa go za jednego z największych gangsterów na Wschodnim Wybrzeżu.

– WSPZ?

– Wydział do spraw Przestępczości Zorganizowanej wyjaśnił. – McGuane już w młodym wieku odkrył swoje powołanie. Jeśli mowa o przetrwaniu, to ten facet jest prawdziwym mistrzem. Nie będę szczegółowo omawiał obecnej sytuacji świata przestępczego – rosyjskich gangów, triady, mafii chińskiej czy włoskiej. McGuane zawsze o dwa kroki wyprzedzał konkurentów. Został szefem, mając dwadzieścia trzy lata. Zajmuje się wszystkimi tradycyjnymi przestępstwami handlem narkotykami, prostytucją, lichwą – ale specjalizuje się w łapówkach i wymuszeniach, a swój narkotykowy biznes prowadzi w spokojniejszych dzielnicach, daleko od centrum.

Przypomniałem sobie, co powiedziała Tanya: że Sheilę umieszczono w college'u Haverton.

– McGuane zabił mojego szwagra i jego partnera, niejakiego Curtisa Anglera. Twój brat był w to zamieszany. Aresztowaliśmy go pod mniej poważnymi zarzutami.

– Kiedy?

– Sześć miesięcy przed śmiercią Julie Miller.

– Dlaczego nigdy o tym nie słyszałem?

– Ponieważ Ken ci nie powiedział, a także dlatego, że nie zależało nam na twoim bracie. Chcieliśmy McGuane'a, więc ubiliśmy interes.

– Interes?

– Daliśmy Kenowi immunitet w zamian za współpracę.

– Chcieliście, żeby zeznawał przeciwko McGuane'owi?

– Nie tylko. McGuane był ostrożny. Mieliśmy za mało dowodów, żeby przyskrzynić go pod zarzutem współudziału w morderstwie. Potrzebowaliśmy informatora. Dlatego założyliśmy mu podsłuch i odesłaliśmy.

– Chcesz powiedzieć, że Ken dla was pracował? W oczach Pistillo pojawił się groźny błysk.

– Nie gloryfikuj go – warknął. – Twój brat nie był funkcjonariuszem wymiaru sprawiedliwości. Był śmieciem, który chciał ocalić własną skórę.

Kiwnąłem głową, ponownie przypominając sobie, że to wszystko mogło być łgarstwem.

– Mów dalej – zachęciłem.

Wyciągnął rękę i wziął ciasteczko. Przeżuł je powoli i popił mrożoną herbatą.

– Nie wiemy, co dokładnie się stało. Mogę tylko podać naszą roboczą wersję.

– W porządku.

– Musisz zrozumieć, że McGuane to bezlitosny sukinsyn.

– Zabić to dla niego równie trudne jak decyzja, czy pojechać przez Lincoln, czy Holland

Tunnel. Kwestia wygody, nic więcej. Jest pozbawiony uczuć. Teraz zrozumiałem, do czego to wszystko prowadzi.

– Zatem gdyby McGuane odkrył, że Ken jest informatorem…

– Byłoby po nim – dokończył za mnie. – Twój brat wiedział, co mu grozi. Pilnowaliśmy go, ale pewnej nocy zwiał.

– Ponieważ McGuane się dowiedział?

– Owszem, tak sądzimy. Pojawił się w waszym domu. Nie wiemy po co. Podejrzewamy, że uznał go za bezpieczną kryjówkę głównie dlatego, że McGuane nigdy by nie podejrzewał, że narazi rodzinę na niebezpieczeństwo.

– Co było potem?

– Do tej pory chyba już zgadłeś, że Asselta również pracował dla McGuane'a.

– Skoro tak twierdzisz.

– Asselta miał sporo do stracenia. Wspomniałeś Laurę Emerson, inną mieszkankę akademika, która została zamordowana. Twój brat powiedział, że zabił ją Asselta. Została uduszona. Według zeznań Kena, Laura Emerson odkryła, że w Haverton handluje się narkotykami, i zamierzała to zgłosić władzom.

Skrzywiłem się.

– I dlatego ją zabili?

– Taak, dlatego. A czego się spodziewałeś, że kupią jej loda? To potwory, Will. Wbij to sobie do zakutego łba.

Przypomniałem sobie, jak McGuane przychodził do nas i grał w Monopol. Zawsze wygrywał. Był cichy i spostrzegawczy. Zdaje się, że był przewodniczącym klasy. Podziwiałem go. Duch był niewątpliwie psychopatą. Można było spodziewać się po nim wszystkiego. Ale McGuane?

– Wywęszyli, gdzie ukrywa się twój brat. Może Duch pojechał za Julie do Livingston, nie wiemy. Tak czy inaczej, dopadł twojego brata w domu Millerów. Podejrzewamy, że usiłował zabić ich oboje. Mówiłeś, że widziałeś tam kogoś tamtej nocy. Wierzymy ci. Ponadto uważamy, że mężczyzną, którego widziałeś, był Asselta. Jego odciski palców znaleziono na miejscu zbrodni. Ken został ranny – co wyjaśnia ślady krwi – ale zdołał uciec. Duch został z ciałem Julie Miller. Jakie rozwiązanie się nasuwało? Upozorować, że to robota Kena. Czy był lepszy sposób, żeby go zdyskredytować i zmusić do ucieczki?

Zamilkł i zaczął pogryzać kolejne ciastko. Zdawałem sobie sprawę, że mógł kłamać, lecz jego opowieść brzmiała dość szczerze. Usiłowałem ochłonąć, przetrawić to wszystko. Nie odrywałem od niego oczu, podczas gdy on wpatrywał się w ciastko. Teraz ja z trudem powstrzymywałem wściekłość.

– Zatem przez cały ten czas… – urwałem i spróbowałem jeszcze raz -…przez cały ten czas wiedzieliście, że Ken nie zabił Julie.

– Nie, wcale nie.

– Przecież dopiero co powiedziałeś…

– To teoria, Will. Tylko teoria. Równie dobrze mógł ją zabić.

– Chyba w to nie wierzysz.

– Nie mów mi, w co wierzę.

– Z jakiego powodu Ken miałby zabijać Julie?

– Twój brat był zły.

– To żaden motyw. – Potrząsnąłem głową. – Jeśli wiedzieliście, że Ken zapewne jej nie zabił, to dlaczego twierdziliście, że to zrobił?

Wolał nie odpowiadać. Właściwie nie musiał. Odpowiedź była oczywista. Zerknąłem na zdjęcia na lodówce. One tyle wyjaśniały.

– Ponieważ za wszelką cenę chciałeś znów złapać Kena sam sobie odpowiedziałem na to pytanie. – Tylko Ken mógł wydać McGuane'a. Gdyby ukrywał się koronny świadek, nikogo by to nie obchodziło. Nie byłoby artykułów w prasie ani ogólnokrajowych poszukiwań. Gdyby jednak Ken zamordował młodą kobietę w piwnicy jej rodzinnego domu, media musiałyby rzucić się na ten temat. A ty uważałeś, że taka popularność utrudni mu ucieczkę.

Przyglądał się swoim dłoniom.

– Mam rację, prawda?

Pistillo powoli podniósł głowę.

– Twój brat zawarł z nami umowę – rzekł zimno. Złamał ją, uciekając.

– To usprawiedliwia kłamstwo?

– Usprawiedliwia wykorzystanie wszystkich możliwych środków, żeby go schwytać. Trzęsłem się ze złości.

– I niech szlag trafi jego rodzinę?

– Nie obwiniaj mnie o to.

– Czy wiesz, co nam zrobiłeś?

– Wiesz co, Will? Guzik mnie to obchodzi. Myślisz, że cierpieliście? Spójrz w oczy mojej siostry. Popatrz na jej synów.

– To nie daje ci prawa… Uderzył dłonią w stół.

– Nie mów mi, co jest dobre, a co złe. Moja siostra była niewinną ofiarą.

– Tak jak moja matka.

– Nie! – Rąbnął w stół, tym razem pięścią, a potem wycelował we mnie palec. – To ogromna różnica, i wyjaśnijmy to sobie. Vic był policjantem i został zamordowany. Nie miał wyboru. Nie mógł zapobiec cierpieniom swojej rodziny. Natomiast twój brat uciekł. To była jego decyzja. Jeśli w ten sposób skrzywdził rodzinę, to jego wina.

– Ale to ty zmusiłeś go do ucieczki – powiedziałem. Ktoś próbował go zabić, a ty jeszcze na domiar wszystkiego kazałeś mu myśleć, że zostanie aresztowany za morderstwo.

– To była jego decyzja, nie moja.

– Chciałeś pomóc swojej rodzinie i dlatego poświęcałeś moją.

Pistillo nie wytrzymał i przewrócił szklankę na stół. Mrożona herbata prysnęła aż na mnie. Szklanka spadła na podłogę i się rozbiła. Zerwał się i zmierzył mnie gniewnym spojrzeniem.

– Nie waż się porównywać tego, przez co przeszła twoja rodzina z cierpieniami mojej siostry!

Spojrzałem mu w oczy. Dyskutowanie z nim byłoby bezsensowne, a ponadto nie miałem pojęcia, czy powiedział mi prawdę, czy też nagiął ją do swoich celów. Tak czy inaczej chciałem dowiedzieć się jak najwięcej. Denerwowanie Pistillo nic by mi nie dało. Jeszcze nie skończył. Zbyt wiele pytań pozostawało bez odpowiedzi.

W drzwiach pojawiła się Claudia Fisher. Zajrzała do środka, sprawdzając, co to za zamieszanie. Pistillo machnął ręką na znak, że wszystko w porządku. Opadł na krzesła. Fisher odczekała, po czym zostawiła nas samych.

55
{"b":"101669","o":1}