Doprawdy, nie mają żadnego instynktu, bo naszym zdaniem to stworzenie ludzkie jest n i ą. Każde zwierzę od razu to poczuje.
– Dziękujemy ci Uymks i tobie także, bracie szczurze rzekła Czarownica. – Kto wie, może wymyślimy jakiś sposób ratunku, mamy jeszcze bowiem trochę czasu…
– … nawet całkiem sporo – dorzuciła szczurzyca. – Z tego, co usłyszałam, teraz wyrusza do Urgha konny posłaniec, aby zawiadomić go o was i spytać, co z wami uczynić. Zanim posłaniec wróci z odpowiedzią, zapewne minie ta noc, a może i kawałek poranka. Wówczas jednak już nie będzie dla was ratunku…
– Dziękuję wam jeszcze raz – odparła spokojnie Czarownica. – Zostawcie nas teraz same, żebyśmy się mogły zastanowić nad swoim losem i szansami ucieczki…
– Niczego nie wymyślicie – pokręciła łebkiem szczurzyca. – Ten loch jest mocny i dobrze pilnowany. My nie umiemy wam pomóc. Mimo to życzymy szczęścia. Zajrzymy tu jeszcze o świcie, żeby pożegnać się z wami. Głowę daję, że jeszcze tu będziecie…
Czarownica z powrotem usiadła w swym kącie i zamyśliła się głęboko. Panienka przez jakiś czas obserwowała ją z nadzieją, ale gdy Opiekunka nie zwracała na nią uwagi, pogrążyła się we własnych, niewesołych myślach. Jeszcze nigdy w jej niemal szesnastoletnim życiu niebezpieczeństwo nie było tak realne i bliskie.