Литмир - Электронная Библиотека

– Do więzienia! Oboje do więzienia! A obchodźcie się z nimi w miarę łagodnie, gdyż mogą się jeszcze przydać!

Jeźdźcy zawrócili swe wielkie konie i otaczając ze wszystkich stron Czarownicę z Panienką pognali je w stronę Miasteczka. Biegły obie, ledwo łapiąc oddech i kalecząc stopy, a ich związane dłonie przytrzymywał długi sznur, przywiązany do siodeł jednego z koni. Przewracały się, wstawały i znowu biegły. Tak znalazły się na Rynku, a po chwili zostały wepchnięte do podziemi Ratusza, gdzie zatrzasnęły się za nimi grube, żelazne drzwi.

Panienka rozejrzała się: znajdowały się w ciasnej, mrocznej klitce, wilgotnej i brudnej, zbudowanej z dużych, spojonych gliną kamieni. Jedynym źródłem światła było małe, okratowane gęsto okienko, umieszczone niemal pod sufitem. Klitka, choć z pozoru pusta, była jednak pełna cichych odgłosów, stąpań, drapania, pisków.

– Szczury – mruknęła Czarownica. – Mam nadzieję, że się ich nie boisz.

– Nie – odparła obojętnie Panienka, rozglądając się cały czas wokół.

– Dlaczego podbiegłaś do mnie, zamiast uciekać? – spytała Opiekunka. – Czy uczyniłaś to, bo… bo chciałaś być ze mną?

– Chyba zrobiłam to odruchowo, bo zawsze byłam z tobą lub z którąś z twoich Sióstr – powiedziała Panienka i nadal rozglądała się po ich więzieniu. Z jednej z niewielkich szpar wyszedł spory szczur i wspiął się na jej nogę. Panienka schwyciła go i patrząc mu w oczy spytała w mowie zwierząt:

– Czy jest tu możliwość innego wyjścia niż przez te żelazne drzwi?

– Znasz naszą mowę – stwierdził szczur z szacunkiem. Nie ma tu żadnego wyjścia. Przez nasze korytarze nie przeciśniesz się, a zresztą one nie wiodą na zewnątrz. Jak zresztą taki duży człowiek może zmniejszyć się do rozmiarów największego nawet szczura?

– Znasz takie zaklęcie? – spytała Panienka Czarownicy.

– Och, oczywiście, ale nie użyję go. Sama słyszałaś, że ich korytarze nie wyprowadzą nas na dwór.

– Ale zawsze jest to jakaś szansa!

– Nie uczynię tego. Każda z nas, Czarownic, ma prawo do użycia trzech magicznych sztuk w ciągu całego swojego życia w celu ratowania samej siebie. Ja już zdążyłam wykorzystać wszystkie trzy. Więc siebie ratować nie mogę, a nad tobą właśnie się zastanawiam.

– Więc dlaczego odmówiłaś swojej Siostrze, Czarownicy Drugiej, wzięcia jednej z jej sztuk! Pamiętam to doskonale! – obruszyła się Panienka.

– Gdyż ona powinna mieć takie same szansę jak ja odparła chłodno Opiekunka.

– A nie sądzisz, że ja sama mogłabym przemienić się w szczura i wyjść szczurzym korytarzem gdzie bądź w Ratuszu, a potem wysmyknąć się jakoś w szczurzej postaci na zewnątrz?

– Mogłabyś – odparła Czarownica. – Ale nie ma pewności, czy potem byłabyś władna odczarować się z powrotem. Widzisz, wtedy gdy grozi naprawdę duże niebezpieczeństwo, zdarza się, że pewne zaklęcia jakby na złość nie działają. Zwłaszcza gdy służyć mają tobie samej, a nie innym ludziom. I gdy wypowiada je uczennica Czarownic, a nie ona sama.

– Ależ dlaczego?!

– Nasza czarodziejska magia przed tysiącami lat zaistniała po to, by czynić przy jej pomocy dobro innym. Taka też była tradycja Akademii, w tym duchu kształciła ona wszystkie uczennice. Uczono tam też, zgodnie z doświadczeniami tysięcy lat, że magia używana wyłącznie dla własnej korzyści często zawodzi. Istnieje zatem ryzyko, że pozostaniesz w postaci szczura do końca życia, albowiem nie miałaś do tej pory okazji, by spłacić Wielkiej Magii swój dług, czyniąc coś dobrego innym, nie sobie. Mnie zaś z tobą nie będzie, gdyż tylko ja mogłabym cię odczarować, bo czyniłabym to nie na własną, ale na twoją korzyść. Pojmujesz to?

– Taka magia nie przydaje się na nic! Jest głupia i bez sensu! – syknęła Panienka, a szczurek, trzymany cały czas przez nią w rękach, nagle ugryzł ją w palec.

– Co robisz?! – krzyknęła z gniewem ł rzuciła małe zwierzątko na ziemię.

– Wyczułem w tobie wiele złości i bałem się, że mi coś zrobisz – odparł szczurek. – Rzucając mnie o ziemię, chyba wywichnęłaś mi palce u tylnej łapki. To boli…

– Idź sobie wreszcie – rzekła niecierpliwie Panienka. Czarownica zmarszczyła brwi patrząc na swą uczennicę i w milczeniu rzuciła na ziemię połowę swojej wieczornej kromki chleba, którą do tej pory trzymała w kieszeni. Szczurek porwał ją łapczywie i pobiegł podziemnym korytarzem do swej nory.

– Zbyt łatwo i pochopnie wpadasz w gniew – ostrzegła ją Czarownica. – A gniew twój nie spada na prawdziwych winnych, ale na przypadkowe istoty. Będziesz musiała to zmienić – dodała surowo.

– Jeśli zdążę przed śmiercią – mruknęła Panienka w odpowiedzi.

– Poślę szczurka, żeby wywiedział się jakie plany mają Najeźdźcy wobec nas – szepnęła Czarownica i przywołała szare zwierzątko magicznym zaklęciem.

Szczurek przybiegł i stanął w oczekiwaniu na dwóch tylnych łapkach, wpijając w nią swe czarne, malutkie, przypominające koraliki oczy.

– Czy któreś z twoich sióstr i braci zna język ludzi? spytała.

– Tak, siostra Uymks. Dużo czasu spędza w tutejszej kuchni, więc nauczyła się ich języka.

– Czy mógłbyś poprosić ją, by podsłuchała, co Najeźdźcy mówią o naszym przyszłym losie?

– Dla ciebie, pani, zrobię to z przyjemnością. Widać, że lubisz i szanujesz wszystkie żyjące istoty, nie tylko swój ludzki gatunek – odparł szczurek rzucając równocześnie kosę spojrzenie na Panienkę.

Gdy zniknął, Czarownica spytała swą wychowankę:

– Czy opłaciła się poprzednia złość, którą wyładowałaś na niewinnym zwierzęciu? Ten szczur nigdy nie spełniłby twojej prośby, a moją spełnia chętnie.

– Gdyby nie spełnił mojej, za karę zamieniłabym go… zamieniłabym go w pluskwę!

– I cóż osiągnęłabyś tą przemianą? Nadal żadne z jego sióstr ani braci nie przyniosłoby ci potrzebnych wieści!

Panienka zamilkła na chwilę, a potem szepnęła niechętnie:

– Masz rację. Mnie samej nie podoba się to co zrobiłam.

Wąskie wargi Czarownicy rozchyliły się w słabym uśmiechu. Westchnęła z ulgą, jednak długa zmarszczka przecinająca jej czoło nie wyprostowała się. Czarownica rozmyślała nad ocaleniem swej wychowanki. Dla siebie nie widziała już żadnej szansy – poza Wielką Tajemnicą Czarownic, ale ta spełniała się jedynie w ogniu stosu.

– Nie mogę uwierzyć w twoje opowieści o zakazach i świętych Prawach Magii – podjęła nagle Panienka. – Przecież raz, będąc jeszcze z twoją poprzednią Siostrą, zamieniłam się w kotkę i bez żadnych trudności powróciłam do swojej postaci?

– Widać nie groziło ci wówczas naprawdę wielkie niebezpieczeństwo – odparła Czarownica. – Lecz nie radzę ci dokonywać tego po raz drugi, zwłaszcza gdy żadnej z nas przy tobie nie będzie. Nawet gdybyś biegła nie wiem jak szybko, w postaci szczura, nie osiągnęłabyś i tak Wysokich Gór przed zachodem słońca. Sama wiesz, że po tym terminie pozostałabyś na zawsze szczurem. Ciągle myślę nad tym, co mogłabym zrobić dla ciebie, tak aby to było rozsądne i bezpieczne.

– Więc myśl. Ja też się nad tym głowię. Chciałabym jednak wyprowadzić nas obie z tego więzienia. I to nim będzie za późno.

– Czyżbyś mnie lubiła? – uśmiechnęła się Czarownica.

– Chyba tak, nie zastanawiałam się nad tym – odparła wychowanka, nie dostrzegając skurczu, który przebiegł przez twarz jej Opiekunki. – Czuję jednak, że będziesz mi jeszcze potrzebna. Nie mogę cię utracić.

– Odpocznijmy chwilę, mamy jeszcze trochę czasu – odparła oschle jej Opiekunka i usiadła w kącie mrocznej celi. Zapadło długie milczenie. Po godzinie dało się słyszeć delikatne drapanie pazurków i przed czarownicą stanęły dwa szczury.

– To jest moja siostra Uymks – powiedział większy ze szczurów. – Ona opowie ci, co zdołała usłyszeć.

– O pani – podjęła ochoczo szczurzyca. – Słyszałam od mego brata, że znasz nasz język, więc jak przypuszczam, jesteś naprawdę Czarownicą. Tradycja wielu tysięcy lat głosi, że Czarownice nigdy nie uczyniły krzywdy żadnemu ze zwierząt, przeciwnie, pomagały im w potrzebie. Stąd wnoszę, że to drugie ludzkie stworzenie nie jest Czarownicą…

– Nie jest – przytaknęła zapytana.

– Gdyby nią była, nigdy nie rzuciłaby naszego brata na ziemię w taki sposób, że potłukł sobie tylne łapki – mówiła dalej Uymks. – A skoro nie jest czarownicą, lecz jedynie ludzką, pełną słabości wad istotą, więc wybaczamy jej razem z bratem nieopanowane odruchy.

Pomimo mroku panującego w celi Czarownica dojrzała kątem oka rumieniec rozlewający się na twarzy jej wychowanki. “Szczurza nauczka była na pewno lepsza niż moja” pomyślała z satysfakcją. Panienka poruszyła się gwałtownie, zaś szczurzyca spytała:

– Czy ta ludzka, biedna istota chce przeprosić mojego brata?

– Chcę go przeprosić – szepnęła Panienka. – 1 powiem ci, Czarownico, że teraz… że dopiero teraz zaczynam rozumieć ludzi z Miasteczka… I wiem… to znaczy chciałam powiedzieć, że wiem już, iż jestem bardziej do nich podobna niż sądziłam. Czułam się od nich lepsza, a nie jestem… nie mam prawa czuć się lepsza.

– Nie jesteś za to głupia – powiedziała szczurzyca. – Umiesz przyznać się do błędu. A teraz posłuchajcie: wasi wrogowie bardzo długo kłócili się co mają z wami zrobić. Jedni, a była to niestety większość, żądali, żeby was od razu spalić na stosie, nie czekając aż uknujecie jakąś magiczną sztukę, która was ocali. I już, już wydawałoby się, że to zdanie przeważy, kiedy cały spór przeciął ich przywódca, mówiąc: “Wiecie, że nasz pan i władca, sam Urgh XIII żąda, żeby każdą schwytaną Czarownicę prowadzić przed jego oblicze, zanim zostanie spalona.” Na to inni zawołali: “Cóż z tego?! Zawsze potem okazuje się, że Urgh zamiast nas nagrodzić, karze surowo, gdy czarownice są fałszywe! Spalmy tych dwoje od razu i będzie spokój!” Na to rzekł dowódca: “Urgh obiecał worek złota za prawdziwą Czarownicę”. Wtedy oni ryknęli: “A za fałszywą topór lub baty!” Wówczas rzekł znowu dowódca: “Niczym nie ryzykujecie, worek złota jest pewny, na własne oczy widziałem, czego ta kobieta, być może na spółkę z tym chłopcem, dokonała: wstrzymała na kilka sekund spadającą z wysokiej góry kamienną lawinę potężnych głazów!” Po jego słowach podniósł się wrzask, ale już wtedy wszyscy byli za tym, że jednak jest prawdziwą Czarownicą i worek złota jest już w ich kieszeniach. Jeśli jednak dobrze pojęłam ich słowa, postawienie was przed Urghiem nie ocali wam życia, a co najwyżej nieco przedłuży. Władca będzie z wami rozmawiać, ale potem i tak będziecie spalone. Nie pojmuję tylko, czemu ci wrzaskliwi ludzie biorą tę dziewczynę za chłopca. Czyżby z powodu tych krótkich włosów?

30
{"b":"87872","o":1}