Mężczyzna siedzący na łóżku klasnął w dłonie i w tym momencie David przypomniał sobie o czymś.
– Cholera, posłuchajcie mnie jeszcze! Tak się zastanawiałem nad sensem całej tej historii i… nie wiem, czy się nie mylę, ale… czy nie chodzi w niej czasem o energię kryzysową?
Mężczyzna bardzo powoli pokręcił głową, raczej nie rozumiejąc, do czego zmierza Serachin.
– Mów dalej.
– No, tak się złożyło, że w ostatnich dniach Isaacowi wymknęło się parę słów, z których wywnioskowałem, że… udało mu się zbudować działający prototyp maszyny kryzysowej… Wiecie, co to oznacza?
Rysy siedzącego stwardniały, a oczy otworzyły się bardzo szeroko.
– Jestem łącznikiem wszystkich agentów, którzy pracują dla nas w Brock Marsh – syknął. – Oczywiście, że wiem, co to oznacza, ale… nie wyobrażam sobie… to przecież… Zaraz, przecież to nie miałoby sensu, prawda? Czy… czy to prawda? – Mężczyzna po raz pierwszy wyglądał na głęboko poruszonego.
– Nie wiem – odparł David, bezradnie rozkładając ręce. – Ale jestem pewien, że to nie były czcze przechwałki… Wspomniał o tym przypadkiem… Naprawdę nie mam pojęcia. Wiem tylko, że pracował nad tym z przerwami od wielu, wielu lat…
W obskurnym pokoju zapadła cisza. Łącznik siedzący na łóżku w zadumie zapatrzył się w przeciwległy kąt pokoju. Na jego twarzy malowały się na przemian sprzeczne uczucia. Wreszcie spojrzał na Davida.
– Skąd o tym wszystkim wiesz? – spytał.
– Zaac mi ufa – odrzekł Serachin. Lojalna cząstka jego osobowości znowu skrzywiła się z niesmakiem, a on ponownie ją zignorował. – Najpierw ta kobieta…
– Nazwisko? – przerwał mężczyzna. David zawahał się.
– Derkhan Blueday – mruknął w końcu. – Tak więc ta Blueday z początku nie chciała przy mnie nic mówić, ale Isaac zaręczył za mnie. Zna moje poglądy, czasem razem chodziliśmy na demonstracje. – „Ty nie masz poglądów, jesteś pieprzonym zdrajcą” – odezwał się głos w jego umyśle. – Rzecz w tym, że w takich chwilach… – zaczął smętnie i rozmyślił się, wyraźnie nieszczęśliwy. Mężczyzna w garniturze niecierpliwie machnął ręką: nie interesowało go ani poczucie winy Davida, ani to, jaką racjonalną legendę próbował do niego dorobić. – Isaac powiedział jej, że może mi ufać, i kazał mówić o wszystkim swobodnie. – David umilkł. Mężczyzna na łóżku czekał. Wreszcie uczony wzruszył ramionami. – To wszystko, co wiem – szepnął.
Łącznik skinął głową i wstał.
– W porządku – rzekł. – To bardzo… przydatne informacje. Zapewne będziemy musieli zatrzymać twojego przyjaciela Isaaca. Ale nie przejmuj się – dodał, uśmiechając się pocieszająco. – Nie jesteśmy zainteresowani wyeliminowaniem go. Możliwe, że będziemy potrzebowali jego pomocy. Przeczucia cię nie mylą, to pewne. Rzeczywiście, trzeba uzupełnić pewne fakty, połączyć je w logiczną całość, ale to już nie twoje zadanie. Możliwe, że my je wykonamy. Z pomocą Isaaca. Będziemy w kontakcie. Dostaniesz instrukcje na piśmie i postarasz się wykonać je co do joty, choć naturalnie nie muszę ci o tym przypominać, prawda? Dopilnujemy, żeby der Grimnebulin nie dowiedział się, skąd dostaliśmy informacje. Być może zaczniemy działać dopiero za kilka dni, więc… nie wpadaj w panikę. To już nasza sprawa. Ty siedź cicho i pilnuj, żeby der Grimnebulin robił to, co robi. Jasne? – David żałośnie kiwnął głową i znieruchomiał. Mężczyzna spojrzał na niego surowo. – To wszystko – warknął. – Możesz iść.
Zmagając się jednocześnie z wyrzutami sumienia i poczuciem niewymownej ulgi, David wstał i pospiesznie ruszył w stronę drzwi. Szedł energicznie, ale wydawało mu się, że płynie w bagnie, gdyż wstyd osaczył go ze wszystkich stron jak morze gęstego, lepkiego śluzu. Całym sercem pragnął wyrwać się wreszcie z tego pokoju, zapomnieć o tym, co powiedział i zrobił, nie myśleć o monetach i banknotach, które wkrótce dostanie, i skupić się wyłącznie na lojalności, która łączyła go z Isaakiem, oraz na tym, że podjął najsłuszniejszą decyzję.
Drugi mężczyzna otworzył przed nim drzwi. David popędził przed siebie, niemal biegnąc korytarzem i po schodach. Nie mógł doczekać się wolności.
Przemierzając ulice Spit Hearth, nie poruszał się jednak wystarczająco szybko, by uciec przed poczuciem winy, które otaczało go podstępem jak ruchome piaski.