Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Pożar wybuchł w kuchni położonego w pobliżu domu i przepalił podłogę sypialni usytuowanej powyżej. Dwie osoby, które tam spały, prawdopodobnie mąż i żona, runęły w dół, gdy zawaliła się podłoga, i zginęły w płomieniach. W ogródku obok domu strażacy znaleźli małą dziewczynkę przyglądającą się płomieniom i sparaliżowaną strachem. Przyczyny pożaru są nieznane…

W innym domu przy końcu Willow Road kobieta zabiła nożem swojego kochanka, a następnie poderżnęła sobie gardło. Ciała leżące na schodach holu zauważył mleczarz przez szklane drzwi wejściowe. Z raportu wynika, że kobieta miała na sobie nocną bieliznę, natomiast mężczyzna był całkowicie ubrany, tak jakby go zaatakowała zaraz po wejściu do domu.

Przerwała, jak gdyby chciała, aby dotarło do niego to, co opowiadała. – To wszystko stało się w ciągu jednej nocy, panie Bishop, i wszystko przy Willow Road.

– Ale to nie może mieć nic wspólnego z tamtą sprawą. Na Boga, to było rok temu!

– Dokładnie dziewięć miesięcy.

– To jak może być między nimi jakiś związek?

– Ojciec uważa, że jest. Dlatego chce, żeby opowiedział mu pan wszystko o dniu, w którym pojechał pan do Beechwood.

Już sama nazwa wywołała jego niepokój. Wspomnienia w dalszym ciągu były zbyt świeże; okropny widok, którego był świadkiem wewnątrz starego domu, ciągle pojawiał się w jego wyobraźni, jak nagle wyświetlony film.

– Opowiedziałem policji o wszystkim, co stało się tego dnia, dlaczego tam byłem i kto mnie wynajął. O wszystkim, co widziałem. Nie ma nic nowego, o czym mógłbym opowiedzieć pani ojcu.

– On myśli, że może jednak powie pan coś nowego. Musi być jakieś wytłumaczenie. Musi być jakiś powód, dla którego trzydzieści siedem osób popełnia zbiorowo samobójstwo w jednym domu. I dlaczego właśnie w tym domu, panie Bishop?

Nie mógł podnieść wzroku znad pustej szklanki, czując gwałtowną potrzebę napicia się czegoś mocniejszego niż piwo.

ROZDZIAŁ TRZECI

Jacob Kulek był wysoki nawet mimo zgarbionych pleców, głowę wysuwał do przodu, jakby ciągle czegoś szukał. Miał na sobie źle dopasowany garnitur, który zdawał się fałdować na jego chudym ciele, i krawat luźno opasujący kołnierzyk u nasady szyi. Wstał, kiedy jego córka wprowadziła Bishopa do małego pokoju, będącego prywatnym gabinetem Kuleka w jego Instytucie Naukowym; sam budynek niczym się nie wyróżniał w medycznym i finansowym getcie przy Wimpole Street.

– Dziękuję, że zechciał pan spotkać się ze mną, panie Bishop – powiedział, wyciągając rękę.

Bishopa zdziwiła siła jego uścisku. Przytłumiony głos – uświadomił sobie, że należy do Jessiki Kulek – dochodził z kasetowego magnetofonu, leżącego na małym stoliku do kawy obok fotela, w którym siedział Kulek. Wysoki mężczyzna schylił się i, odnajdując bez macania przycisk stopu, wyłączył magnetofon.

– Codziennie wieczorem Jessica przez godzinę nagrywa dla mnie – wytłumaczył, patrząc prosto w oczy Bishopa, jakby go badał. Trudno było uwierzyć, że jest niewidomy. – Nowe informacje na temat badań, korespondencja, sprawy ogólne, którymi nie mam czasu zająć się w ciągu dnia. Jessica hojnie dzieli się ze mną swoim wzrokiem. – Posłał uśmiech w stronę córki, wiedząc instynktownie, w którym miejscu stoi.

– Proszę usiąść, panie Bishop – powiedziała Jessica wskazując klubowy fotel, stojący po drugiej stronie stolika do kawy, naprzeciwko fotela jej ojca. – Napije się pan kawy lub herbaty?

Potrząsnął głową.

– Nie, dziękuję.

Zająwszy miejsce, Bishop rozejrzał się po pokoju; prawie każdy centymetr ściany wypełniały książki. Jak na ironię, człowiek z takim umysłem jak Kulek otoczył się czymś, co z powodu jego ślepoty musiało być źródłem frustracji.

Jakby czytając w jego myślach, Kulek wskazał ręką w stronę pokrytych książkami ścian.

– Znam każdą pracę w tym pokoju, panie Bishop, a nawet jej miejsce na półce. Filozofia symboliczna masonów, hermetystów, kabalistów i różokrzyżowców – środkowy regał po prawej stronie, trzecia półka od góry, siódma lub ósma pozycja. Złota Gałąź – ostatni regał przy drzwiach, najwyższa półka, gdzieś w środku. Każda książka tutaj jest dla mnie ważna, każdą z nich wielokrotnie czytałem, zanim straciłem wzrok. Wydaje się, że umysł człowieka pozbawionego możliwości widzenia może łatwiej zwracać się do jego wnętrza, dokładniej badać jego pamięć. Widać w człowieku zawsze musi być zachowana równowaga.

– Myślę, że utrata wzroku nie wpłynęła na pańską pracę – powiedział Bishop. Kulek zaśmiał się krótko.

– Obawiam się, że jednak jest przeszkodą. Powstało tak wiele nowych koncepcji, tak wiele starych odrzucono. Jessica i to niewielkie urządzenie pilnują, abym orientował się w zachodzących zmianach. Moje nogi też nie są tak sprawne jak kiedyś. Ta wierna laseczka służy mi za przewodnika i podporę – poklepał opartą o fotel laskę, jak gdyby to było ukochane zwierzę. – Choć niechętnie, usilnie namawiany przez córkę, musiałem zrezygnować z wyjazdów na wykłady. Ona lubi, żebym był tam, gdzie może nade mną czuwać.

Uśmiechnął się z żartobliwym wyrzutem do córki, a Bishop zrozumiał, jak bardzo są sobie bliscy. Dziewczyna siedziała na krześle z wysokim oparciem, w pobliżu jednego z dwóch okien małego gabinetu, tak jakby miała tylko przysłuchiwać się rozmowie.

– Mój ojciec pracowałby dwadzieścia dwie godziny na dobę, gdybym mu pozwoliła – powiedziała. – Pozostałe dwie zajęłaby mu rozmowa o tym, co będzie robił następnego dnia.

Kulek zaśmiał się.

– Pewnie ma rację. Może jednak, panie Bishop, przejdziemy do sprawy.

Zmarszczył z troską czoło, a jego ramiona zgarbiły się jeszcze bardziej, gdy się pochylał. Nie odrywał przy tym wzroku od Bishopa, tak że ten raz jeszcze musiał sobie uświadomić, że ojciec Jessiki jest niewidomy.

– Myślę, że Jessica pokazała panu najświeższe wiadomości o wydarzeniach ostatniej nocy na Willow Road.

Bishop kiwnął głową, ale zaraz przypomniał sobie, by przytaknąć na głos.

– A czy widział pan dzisiejsze gazety?

– Tak. Człowiek, który strzelał do chłopców i ich ojca, najwyraźniej nie chce z nikim rozmawiać. Mała dziewczynka, której rodzice – później okazało się, że była to jej matka ze swoim przyjacielem – zginęli w czasie pożaru, jest ciągle w szoku. Kobieta, która zabiła nożem swego kochanka, popełniła samobójstwo, zatem możemy tylko założyć, że w tym ostatnim wypadku motywem była zazdrość lub kłótnia.

– Ach tak, motyw – powiedział Kulek. – Wydaje się, że policji nie udało się ustalić motywu żadnej z tych zbrodni.

– Motyw nie musi być taki sam w tych wszystkich przypadkach. Proszę pamiętać, że matka i jej przyjaciel zginęli w ogniu. Dziewczynce szczęśliwie udało się ujść z życiem. Nie ma wzmianki o podpaleniu.

Kulek milczał przez moment, a następnie powiedział:

– Czy nie sądzi pan, że to dziwne, iż te trzy wypadki zdarzyły się tej samej nocy i przy tej samej ulicy?

– Oczywiście, że dziwne. Byłoby zastanawiające, gdyby dwa morderstwa zdarzyły się przy tej samej ulicy w ciągu kilkunastu lat, a cóż dopiero jednej nocy. Ale czy jest możliwe, aby istniał między nimi jakiś związek?

– Zgadzam się, że pozornie łączy je tylko czas i miejsce i oczywiście fakt, że parę miesięcy temu w tym samym miejscu doszło do zbiorowej samozagłady. Dlaczego poproszono pana o przeprowadzenie badań w Beechwood?

Obcesowość tego pytania zaskoczyła Bishopa.

– Panie Kulek, czy nie sądzi pan, że powinien mi pan wyjaśnić, dlaczego tak bardzo interesuje się pan wydarzeniami przy Willow Road?

Kulek uśmiechnął się rozbrajająco.

– Ma pan rację, nie mam prawa pana pytać bez podania koniecznych wyjaśnień. Chciałbym tylko powiedzieć, że moim zdaniem wydarzenia na Willow Road są związane ze zbiorowym samobójstwem, które miało tam miejsce dziewięć miesięcy temu. Czy zna pan nazwisko Boris Pryszlak?

– Pryszlak? Tak, to jeden z tych, którzy zabili się w Beechwood. Czy był naukowcem?

– Naukowcem i przemysłowcem – niezwykłym połączeniem jednego i drugiego. Miał dwie pasje życiowe: robienie pieniędzy i badanie energii. Poświęcił się obu tym dążeniom. Był wynalazcą, panie Bishop, mógł zamienić swoje osiągnięcia naukowe w ciężkie pieniądze. To był naprawdę niezwykły człowiek.

6
{"b":"108253","o":1}