Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Daleko za sobą Ciemność zostawiła ogień z wyjącymi syrenami i odległymi krzykami i rozkoszowała się nieprzeniknionym mrokiem, w który się wkradała, badając mackami cienie przed sobą, czując gdzieś blisko świeżą siłę, jeszcze nie wykorzystane ogromne źródło energii, skupisko mrocznych umysłów – spętanych łańcuchem – które były właśnie tą substancją, której potrzebowała.

Sączyła się przez łąkę na szeroką ulicę, unikając pomarańczowych świateł latarni, falując wokół nich jak strumień wymywający kamienie ze swego koryta. Wraz z nią płynęły tajemnicze postacie, kilka z nich padło wyczerpanych brakiem jedzenia lub wody, ich ciała zostały doprowadzone w końcu do ruiny, jak nie naoliwione lub pozbawione paliwa maszyny. Jedni umarli – inni dołączą do nich później – a umierając uwolnią część siebie: tę ich wewnętrzną ciemność, którą tłum powita z radością.

Zamajaczył długi mur i Ciemność przepływała nad nim, pozostawiając na dole idących z nią, bezradnych, nagle przestraszonych ludzi. Spieszyła do śpiących w Wandsworth więźniów. Wkradała się przez otwory, chwytając i pochłaniając umysły, wrażliwe i chętne. Nie wszystkie jednak. Ale i te nie przetrwają długo.

ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DRUGI

Dzwonek telefonu wyrwał Bishopa z głębokiego snu. To dziwne, ale po śmierci Lynn, od której minęły już dwa tygodnie, uwolnił się od prześladującego go koszmarnego snu o tym, że się topi. Może nastąpiło to za sprawą przeżycia w domu dla obłąkanych owej nocy, kiedy sen stał się rzeczywistością, posuniętą niemal do granic śmierci. Odrzucił kołdrę i zapalił stojącą obok łóżka nocną lampkę. Mały budzik wskazywał parę minut po drugiej. Ogarnięty niepokojeni dźwignął się z łóżka i po wyłożonych dywanem schodach zszedł do holu Chwycił słuchawkę.

– Bishop? Tu inspektor Peck.

– Co się stało?

Teraz senność zupełnie opuściła Bishopa. Głos Pecka był naglący.

– Nie mam dużo czasu, słuchaj uważnie i zrób to, co ci powiem.

Bishop poczuł skurcz żołądka.

– Chcę, żebyś zamknął drzwi frontowe i kuchenne – powiedział Peck. – Sprawdź wszystkie okna, upewnij się, czy są zamknięte.

– Co się dzieje, Peck?

– Masz jakiś pokój, w którym możesz się zamknąć’.’

– Tak, ale…

– To zrób to. Zabarykaduj się w środku.

– O czym ty mówisz, do diabła?

– Słuchaj, nie mam czasu, żeby ci teraz tłumaczyć. Mogę tylko powiedzieć, że coś się dzieje w pobliżu tej części Londynu, w której mieszkasz. Jest tak dużo wezwań, że oficer dyżurny nie może odejść od telefonu. Największy kłopot mamy z buntem w więzieniu Wandsworth.

– Chryste! Czy mogą z niego uciec?

– Chyba już to zrobili.

Na drugim końcu linii nastąpiła krótka przerwa.

– Chyba kilku strażników dołączyło do więźniów. Sprawy jeszcze bardziej zagmatwało wysadzenie stacji benzynowej po drugiej stronie błoni.

– Peck, czy to wszystko ma coś wspólnego ze sprawą Pryszlaka?

– Tylko jeden Bóg to wie. Ale jeśli tak, to paru z tych szaleńców może przyjść po ciebie. Dlatego chcę, żebyś się zabarykadował. Boję się, że nie wystarczy mi ludzi, aby ci przysłać ochronę. Tak czy owak, mogę się mylić.

– Dzięki za ostrzeżenie. Powiedziałeś o tym Kulekowi i Jessice?

– Mój człowiek ciągle obserwuje ich dom. Przesłałem mu przez radio wiadomość, aby poinformował Kuleka o tym, co się dzieje. Pozwoliłem temu policjantowi tam zostać, chociaż naprawdę przydałby się nam gdzie indziej. Niestety, musiałem odwołać funkcjonariusza, który ciebie pilnował, dlatego dzwonię. Będę spokojniejszy, jeśli zrobisz to, o co cię proszę.

– W porządku. Ale powiedz mi jeszcze jedno. Wierzysz w teorię Jacoba Kuleka?

– A ty?

– Zaczynam coraz bardziej w nią wierzyć.

– Taak, ja chyba też. Nie rozumiem jej, ale nie mogę w inny sposób wytłumaczyć tego, co się dzieje. Problem polega na tym, żeby przekonać moich zwierzchników. No, muszę kończyć. Nie ruszaj się z domu, zrozumiałeś?

Słuchawka została odłożona, zanim Bishop zdąży} odpowiedzieć Szybko sprawdził, czy frontowe drzwi są zamknięte i zaryglowane, i przeszedł na tył domu. Drzwi kuchenne, wychodzące na mały ogródek, też były zamknięte. Teraz trzeba sprawdzić okna, pomyślał, ale zamiast to zrobić, postanowił najpierw zadzwonić do Jessiki; mimo policyjnej ochrony na pewno była straszliwie przerażona. Od śmierci Lynn widział ją tylko dwa razy: raz – kiedy przyszła do niego do domu, po tym jak dowiedziała się o tragedii w zakładzie psychiatrycznym, i parę dni później – na spotkaniu z Peckiem i jego przełożonymi, na którym był także zastępca komisarza. Odtąd nie próbowała się z nim zobaczyć i był jej wdzięczny za to, że zdawała sobie sprawę, jak wiele czasu potrzebuje, aby otrząsnąć się z szoku po stracie Lynn – tym razem na zawsze. Niepokoiło go to, że zamiast żalu po śmierci żony czuł złość. Dla niego zaczęła umierać przed laty. Przewidywał, że trawiona długą, przewlekłą chorobą umysłową nigdy nie wróci do zdrowia; to sposób, w jaki umarła, był powodem jego złości. Podobnie jak inni w tym domu, uległa nieznanej sile, która ją wykorzystała. Chciał pomścić tę potworną, choć litościwie szybką śmierć. Jeżeli Pryszlak był w to w jakiś dziwaczny sposób zamieszany, to on, Bishop, znajdzie sposób, aby mu odpłacić. Musi być na to jakiś sposób.

Wykręcił numer telefonu Jessiki, mając nadzieję, że po wiadomości przekazanej przez policjanta nie będzie jeszcze spała. Długo trwało, zanim słuchawka została podniesiona i odezwał się jej głos.

– Jessica, to ja, Chris.

Miała niespokojny głos, podobnie jak on parę minut temu, gdy zadzwonił do niego Peck.

– Chris, o co chodzi? Dobrze się czujesz?

– Nie przekazano ci wiadomości od Pecka?

– Nie, jakiej wiadomości? Chris, jest środek nocy. Spaliśmy.

– A ten policjant, który was pilnuje? Nic nie mówił?

– Nikt nam nic nie mówił. Na Boga, Chris, co się dzieje? Powiedz mi, co się stało? Bishop zdziwił się.

– Peck zadzwonił do mnie przed chwilą. Powiedział mi, że polecił przekazać wam wiadomość. Na policję napływają informacje o kolejnych zajściach, Jessico. I chyba wszystkie mają miejsce po tej stronie rzeki.

– Jakie zajścia? – Jej głos był cichy, ale podenerwowany.

– Bunt w więzieniu Wandsworth. Jeszcze jakaś eksplozja na pobliskiej stacji benzynowej. I inne wydarzenia, o których nie miał czasu mi opowiedzieć.

– Czy on myśli, że to ma coś wspólnego…?

– Z Pryszlakiem i jego sektą? Nie ma pewności, ale doszedł do wniosku, że tak czy inaczej powinien nas ostrzec. Jessico, on powiedział, że jeśli coś w tym jest, to znowu mogą próbować nas dopaść.

– Och, Chris.

– Nie martw się, wszystko będzie w porządku. Na razie całe zamieszanie koncentruje się tutaj. Przed twoim domem stoi człowiek, który skontaktuje się ze swoim dowództwem, gdyby coś zaczęło się dziać.

– Ale co ty zrobisz?

– Nie martw się o mnie, zabarykaduję się. Ależ będzie nam głupio, kiedy dowiemy się, że te wydarzenia nie mają nic wspólnego z nami.

– Mam nadzieję… – Jessica przerwała w pół zdania. – Ktoś jest za drzwiami. Na pewno ten policjant z obstawy. Lepiej go wpuszczę, zanim obudzi ojca – jeśli do tej pory jeszcze się nie obudził.

– Przepraszam, Jessico. Chciałem się tylko upewnić…

– Nie mów głupstw, Chris. Cieszę się, że zadzwoniłeś. Poczekaj chwileczkę, tylko otworzę drzwi.

Bishop usłyszał brzęk słuchawki odkładanej na mały stolik, na którym, jak pamiętał, telefon stał w korytarzu. Przez chwilę w słuchawce panowała cisza, przerywana dziwnymi, głuchymi dźwiękami wywołanymi przez zakłócenia atmosferyczne, następnie wydawało mu się, że usłyszał odgłos otwieranych drzwi frontowych. Z jakiegoś powodu zaczął odczuwać niepokój. Dlaczego policjant tak długo nie przekazywał wiadomości? Pewnie przyszło mu do głowy, że nie powinien niepokoić śpiących domowników. Im dłużej nic nie będą wiedzieli, tym lepiej dla nich. W końcu miał oko na to miejsce. Światło w holu, które Jessica zapaliła, gdy odbierała telefon, mogło skłonić go do zmiany decyzji i natychmiastowego przekazania im wiadomości. Ale mimo wszystko Bishop nie mógł sobie wyobrazić, żeby któryś z ludzi Pecka nie wykonał dokładnie jego polecenia. A przecież Peck powiedział temu policjantowi, by natychmiast powiadomił Kuleka.

52
{"b":"108253","o":1}