Na zewnątrz, za ekranem, Peck nerwowo pobrzękiwał monetami w kieszeni spodni, a stojąca obok niego Jessica zagryzała dolną wargę, na której jej zęby zostawiały głębokie ślady. Mijały minuty, ucichły już wszystkie rozmowy; jeśli ktoś się odezwał, to tylko szeptem, nieco głośniejszym od szumu generatorów. Robiło się coraz chłodniej. Okulary potęgowały ciemność nocy.
Bishop z trudem mógł zebrać myśli. Próbował sobie przypomnieć – jak to już niegdyś czynił – dzień, kiedy przybył do Beechwood po raz pierwszy, okropny widok, który ujrzał. Wszystko było zamazane, mgliste i odległe jak sen, w którym niczego nie można wyraźnie uchwycić. Spojrzał na siedzącą obok Edith, lecz jej rysy za przyciemnioną osłoną były ledwo widoczne. Zobaczył tylko, że mocno ściskała złożone na kolanach ręce.
– Nie mogę myśleć, Edith. Nie wiem dlaczego, ale wszystko jest takie niewyraźne.
Przez chwilę się nie odzywała. Później odwróciła do niego głowę.
– Nawet nie próbuj, Chris. Niech nic nie mąci twojego umysłu. Jeżeli Ciemność jest tym, czym sądzimy, to sama znajdzie drogę. Nie musisz jej prowadzić.
– Czy ty… czy ty coś odczuwasz?
– Widzę twarz Jacoba, ale nie czuję jego obecności, nic nie czuję, Chris, tylko pustkę.
– Czy on naprawdę wierzył…? Medium odwróciło się.
– Nic więcej nie wiem. Ze wszystkich ludzi, których kiedykolwiek znałam, Jacob miał największą zdolność postrzegania; nawet większą niż Boris Pryszlak.
– Znałaś Pryszlaka?
Ciemna przysłona dodawała Edith tajemniczości.
– Kiedyś byłam jego kochanką.
Bishopowi odjęło mowę ze zdumienia. Dopiero po chwili wydusił z siebie:
– Jego kochanką? Nie rozumiem…
– To było dawno, tak dawno. Dwadzieścia lat temu, a może więcej. Tak dawno, że nie mogę uwierzyć, iż to się naprawdę stało. Czasami wydaje mi się, że znałam kobietę, która z nim spała, ale nie pamiętam jej twarzy ani imienia. Wiesz, Boris Pryszlak był zadziwiającym mężczyzną, nikczemnym i przez to atrakcyjnym. Czy możesz zrozumieć, Chris, w jaki sposób nikczemność może być atrakcyjna?
Bishop nie odpowiedział.
– Boris fascynował mnie. Na początku nie widziałam jego zepsucia, zdeprawowania, które nie było po prostu jego częścią – było jego istotą, nim samym. To on odkrył moją siłę jako medium, to on zachęcał mnie, abym rozwijała swoje umiejętności, myśląc, że będzie mógł mnie wykorzystać. W końcu Jacob wyrwał mnie spod wpływu Pryszlaka – uśmiechnęła się niemal tęsknie pod maską. – Jacob i ja nigdy nie byliśmy kochankami, do końca pozostał wierny pamięci swojej żony. Ty zdajesz sobie sprawę, że w naszym świecie nikt nie umiera, tylko przechodzi w coś bardziej trwałego.
– Ale dlaczego Jacob nie powiedział mi o tym?
– Ponieważ go o to prosiłam. Chyba widzisz, że to było nieważne, nie miało nic wspólnego z tym, co się działo. Niemoralność Borisa Pryszlaka była jak choroba zakaźna, naznaczała każdego, kto się z nim wiązał. Przez jakiś czas tarzałam się w występku, w którym on z upodobaniem się nurzał, i dopiero Jacob spróbował mi pomóc. Pewnie zobaczył, że byłam wykorzystywana, że stałam się ofiarą zła, a nie jego sprawczynią. Jacob kiedyś mi powiedział, że próbował odciągnąć także innych zwolenników Pryszlaka, ale byli tak samo chorzy i opętani jak człowiek, którego idealizowali. Mówił, że ja byłam inna, sama chciałam odejść – uratować się, to prawda. Mimo to, Pryszlak nienawidził Jacoba za to, że odebrał mu nawet jednego ucznia.
– Ale przecież zwrócił się do Jacoba o pomoc.
– Wtedy go potrzebował. Chciał połączyć swoją wyjątkową siłę umysłu z siłą Jacoba; takie połączenie byłoby groźne. Ale Jacob nie dał się wciągnąć w realizację planów takiego człowieka. Poza tym wiedział, że gdyby się z nim związał, to w końcu musiałby się mu podporządkować. Jacob gorzko żałował, że przed laty nie próbował zniweczyć planów Pryszlaka, kiedy nie były jeszcze w pełni dojrzałe, ale był z gruntu uczciwym człowiekiem i nie zdawał sobie sprawy z ogromu zła, jakie niósł ze sobą Pryszlak. Nawet ja tego nie widziałam, choć dzieliłam z nim łoże prawie przez rok.
Bishop głęboko wciągnął powietrze. Zwierzenia Edith wprawiły go w zakłopotanie, ale nie zaszokowały. Zbyt wiele przeżył ostatnio, aby odkrycie tej tajemnicy mogło nim wstrząsnąć.
– Czy dlatego Jacob wciągnął cię w to wszystko? Dlatego, że miałaś jakieś związki z Pryszlakiem?
– Tak. Sądził, że będzie mi łatwiej dotrzeć do Pryszlaka. Znałam trochę jego mentalność, jego zamiary. Nigdy przedtem nie byłam w Beechwood, ale gdy tylko tam weszłam, poczułam obecność Borisa. Tak jak bym zagłębiała się w jego mózgu, każdy pokój to inna ciemna komórka. Eksperymentował z moimi zdolnościami telepatycznymi, kiedy… byliśmy razem… używał mnie jako odbiorcę. Zawsze udawało mu się przekazać mi swoje plugawe myśli. To był dla niego nowy rodzaj erotyzmu, fantazja wyimaginowanych perwersyjnych aktów seksualnych; dzięki sile jego oddziaływania mieliśmy wrażenie, że robimy to naprawdę.
Bishop ujrzał, że jej biało odzianą postać przebiegł dreszcz.
– Te myśli są wciąż we mnie, tkwią gdzieś głęboko w moim mózgu. Tylko Jacob mógł pomóc mi je zwalczyć, a teraz on odszedł. Dlatego się boję, Chris.
– Nie rozumiem.
– Jacob dawał mi siłę. Kiedy po raz pierwszy zebraliśmy się w Beechwood i ty miałeś wizje, to Pryszlak kontaktował się przeze mnie, ale Jacob pomagał mi przeciwstawić się mu. Nie dopuścił, aby Boris zupełnie zdominował mój umysł. Nawet kiedy znaleźliście mnie w transie w moim domu, Jacob, mimo że leżał ranny w szpitalu, siłą woli powstrzymał Pryszlaka przed zawładnięciem mną. Jacob był moim opiekunem, barierą pomiędzy mną i potęgą pasożytniczej duszy Pryszlaka.
– Ale Ciemność można powstrzymać, Edith. Reagują na nią tylko ci, którzy mają niezrównoważone umysły.
– Wszyscy je mamy, Chris. Wszyscy odczuwamy nienawiść, agresję, zazdrość. Gdy Ciemność stanie się silniejsza, gdy Pryszlak zbierze swą duchową armię, wtedy odkryje zło w nas wszystkich i wykorzysta je, aby nas zniszczyć! Ci, których nie pokona – a będzie ich niewielu – zostaną zabici przez jeszcze żyjące legiony jej podległych. Dla nikogo z nas nie będzie ucieczki!
– Pod warunkiem że Ciemność jest tym, o czym mówisz. Naukowcy są innego zdania: uważają, że przezwyciężą ją swoją aparaturą.
– Po tym wszystkim, co widziałeś, po tym wszystkim, co przeszedłeś, możesz uwierzyć, że Ciemność jest tylko reakcją chemiczną?
Bishop odpowiedział stanowczo:
– Ja już nic nie wiem. Już prawie uwierzyłem w to, co ty i Jacob mówiliście, ale teraz… – popatrzył przed siebie na ogromne lampy. – Teraz mam nadzieję, że oboje się myliliście.
Edith skuliła się.
– Może i tak, Chris – powiedziała wolno. – Mam nadzieję, że tak.
– Bishop?
Okrzyk dobiegał z maleńkiego odbiorniczka radiowego przymocowanego do ucha Bishopa. Głos brzmiał metalicznie, ale Bishop przypuszczał, że to mówi Marinker z punktu kontrolnego w baraku.
– Nasze helikoptery są w powietrzu. Nic się wam nie stało?
Pytanie było cyniczne, ale Bishop wyczuł ukryty w nim niepokój.
– Do tej pory nic – rzucił do malutkiego mikrofonu, przypiętego do kombinezonu.
W odbiorniku wystąpiły niewielkie zakłócenia i następne słowa naukowca były prawie niezrozumiałe.
– Przepraszam, nie usłyszałem? – powiedział Bishop.
– Mówiłem, że właśnie dostaliśmy meldunek… – większe zakłócenia -…kłopoty w pobliżu. Nie ma się czym martwić… – zakłócenia -…już się tym zajęła. Więcej ofiar się włóczy, to wszystko.
Odezwał się inny głos i Bishop poznał, że to Sicklemore.
– Da pan nam znać, kiedy pan poczuje, że coś, hmm… dziwnego się dzieje? I znowu Marinker:
– Lampy z ultrafioletem będą włączane stopniowo, Bishop, nie musi się pan obawiać gwałtownego blasku. Proszę nas tylko ostrzec… – zakłócenia – Dobrze nas pani słyszy, pani Metlock? Mamy jakieś zakłócenia.
Edith nie odpowiedziała i Bishop z niepokojem odwrócił się do niej. Siedziała wyprostowana na krześle, z głową zwróconą przed siebie.