Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Zobaczyła ból w jego oczach.

– Przepraszam, Chris, ale czy nie rozumiesz, jak ciemność podziałała na Lynn? Znów chciała cię zabić, podobnie jak inni. Coś nimi kierowało, nie rozumiesz tego? Wykorzystano ich umysły. To samo stało się podczas meczu. I na Willow Road. Pryszlak odkrył sposób, w jaki można wykorzystać zło tkwiące w ludzkiej podświadomości. Im większe jest to zło lub słabszy umysł, tym łatwiej jest…

– Jessico! – zawołał Kulek, stojący u podnóża schodów.

– Już idę, ojcze. – Spojrzała poważnie na Bishopa. – Pomóż nam, Chris. Musimy spróbować powstrzymać tę ciemność.

Potaknął, miał zamęt w głowie, wszystkie szaleństwa, jakie widział lub o których słyszał, potwierdzały jej słowa.

– Jessico, idź do ojca, sam zapalę tu resztę świateł.

Bishop sprawdził każdy pokój, zapalając światło nawet w łazience, chociaż jej dwie zewnętrzne ściany były częścią nielicznych murowanych fragmentów budynku, ale w suficie znajdował się duży świetlik. Przekręcił także przymocowany do ściany reflektor i skierował go na oszklony otwór. Kiedy w końcu zszedł na dół, Jessica zapaliła zewnętrzne światła, które zalały swym blaskiem teren wokół całego domu.

Bishop, Jessica i Kulek znów znaleźli się w salonie; Edith Metlock białym płóciennym ręcznikiem, który przyniosła jej Jessica, próbowała zatamować krew płynącą z piersi leżącej na podłodze rannej kobiety. Judith leżała nieruchomo z oczami utkwionymi w sufit, tylko od czasu do czasu zerkała na ogromne okno w ścianie.

– Co teraz? – spytał Bishop.

– Teraz możemy tylko czekać – odparł Kulek. – No i modlić się – dodał, mówiąc niemal do siebie. – Ale nie sądzę, żeby to coś pomogło.

– Raz jeszcze spróbuję złapać Pecka – oznajmił Bishop, kierując się do holu. – Potrzebny nam będzie także ambulans – dla niej. – Wskazał na ranną kobietę, leżącą na podłodze.

Jessica przywarła do ojca, oboje czuli niebezpieczeństwo, które zawisło teraz nad domem.

– Ojcze, czy to wszystko jest możliwe? Czy Pryszlak naprawdę mógł znaleźć sposób na wykorzystanie tej siły?

– Myślę, że tak, Jessico. Ci, którzy badali to zagadnienie, zawsze zdawali sobie sprawę z jej istnienia. Pozostaje tylko pytanie: czy Pryszlak ma władzę nad tą siłą, czy to ona nim rządzi? Myślę, że wkrótce się dowiemy, jeżeli prawdą jest to, co mówiła ta kobieta – Lillian. Czy możesz znaleźć moją laskę? Później powinnaś chyba pomóc Edith zająć się ranną. Jessica znalazła laskę Kuleka na podłodze za fotelem, w którym siedział; podała mu ją, a następnie podeszła do Edith, która klęczała obok krwawiącej kobiety.

– Co z nią?

– Ja… ja nie wiem. Chyba jest w szoku. Jeżeli odczuwa ból, nie okazuje tego.

Lniany ręcznik nie był już biały. Edith trzymała go przy długiej, ciętej ranie. Jej ręce, podobnie jak ubranie, były czerwone od krwi.

– Nie sądzę, żeby rana była głęboka, ale mocno krwawi.

– Przyniosę nowy ręcznik. Musimy rozciąć bluzkę i opatrzyć całą ranę.

Jessica poczuła, że drży, kiedy spojrzała w dół. Nieruchome źrenice kobiety zwęziły się i wyglądały jak główki szpilek, i z jakiegoś powodu na jej twarzy pojawił się słaby uśmiech. Wydawało się, że nasłuchuje.

Edith spojrzała na szklaną ścianę. Ona także coś usłyszała.

– Edith, co to jest? – potrząsnęła nią Jessica.

– Otaczają nas.

Jessica popatrzyła na okno, ale zobaczyła tylko jarzące się na zewnątrz światła. Wydawało się, że nie świecą tak jasno, jak powinny.

Bishop wrócił do pokoju, na jego twarzy malowało się zdecydowanie.

– Peck był nieuchwytny, ale człowiek z jego wydziału powiedział mi, że zamieszki przenoszą się chyba do tej części miasta. Stale napływają nowe wezwania, a brakuje już im ludzi. Poradził, aby nie opuszczać domu, a on przyśle kogoś tak szybko, jak to będzie możliwe. Nie zareagował nawet, gdy mu powiedziałem, że został zamordowany jeden z funkcjonariuszy. Zdaje się, że jest jednym z wielu policjantów, którzy zginęli dzisiejszej nocy.

Wyjął z kieszeni kurtki mały pistolet, który tam wcześniej włożył.

– Jeżeli ktoś będzie chciał się wedrzeć, spróbuję go tym zatrzymać. Masz w domu jeszcze jakieś pistolety, Jacob? Niewidomy potrząsnął głową.

– Nic mi po nich. I myślę, że taka broń niewiele nam pomoże.

– Jacob, światła na zewnątrz przygasają – w głosie Edith Metlock słychać było przerażenie.

– Pewnie gdzieś zmniejszyli napięcie – powiedział Bishop, podchodząc do szklanej ściany.

– Nie, Chris – słabym głosem odparła Jessica. – Światła w domu palą się normalnie. Kulek odwrócił się w kierunku Bishopa.

– Chris, czy jesteś przy oknie? Odsuń się stamtąd, proszę.

– Ale na zewnątrz nic nie ma. Nic się nie rusza, z wyjątkiem…

– Co tam jest? Jessico, powiedz mi, co się dzieje?

– Cienie, ojcze. Cienie zbliżają się do domu. Odezwał się Bishop:

– Teraz światła ledwo się żarzą. Jakaś… ciemność… przypełza. Jest tylko parę stóp od okien. Cały czas się porusza.

Zaczął odsuwać się od szklanej ściany, zatrzymując się dopiero wtedy, gdy dotknął oparcia kanapy. Nagle mogli dojrzeć już tylko swe odbicia, światła na zewnątrz były prawie niewidoczne. Narastało poczucie zagrożenia, mieli wrażenie, że coś wali się na nich, napiera na dom, przygniata, miażdży.

Edith Metlock z zamkniętymi oczami opadła na kanapę. Jessica wyciągnęła ręce do ojca, ale była zbyt przerażona, by podejść do niego. Kulek wpatrywał się w ciemność, jakby mógł ją ujrzeć, i zobaczył ją oczyma wyobraźni. Bishop skierował pistolet w stronę szklanej ściany, wiedząc, że nie naciśnie spustu.

– Nie może dostać się do środka! – krzyknął Kulek, podnosząc głos, chociaż w pokoju panowała absolutna cisza. – Nie ma materialnego kształtu!

Ale wybrzuszanie się ogromnych szklanych tafli połączonych cienkimi metalowymi listewkami zadało kłam jego słowom.

– Chryste Panie, to niemożliwe.

Bishop nie mógł uwierzyć własnym oczom. Szkło wyginało się jak zniekształcające lustro w gabinecie śmiechu w wesołym miasteczku. Podniósł rękę, by osłonić oczy, pewny, że w każdej chwili mogą się posypać odłamki szkła.

Ranna kobieta podciągnęła się do pozycji siedzącej, poplamiony ręcznik zsunął się z jej piersi i krew obfitym strumieniem spływała na kolana. Patrzyła na okna i śmiała się. Jej chichot zamarł, gdy, bez ostrzeżenia, wybrzuszenia szkła zniknęły i okno odzyskało normalny kształt. Przez chwilę nikt nie odważył się odezwać.

– Czy to już ko…? – zaczęła mówić Jessica, gdy rozsadzający uszy huk sprawił, że wszyscy podskoczyli ze strachu.

Pękła środkowa tafla szklanej ściany. Szyba na całej wysokości pokryła się siecią rys, przypominających promienie rozszczepionego światła. Po chwili rozległ się kolejny brzęk. Sparaliżowani strachem patrzyli, jak pęka sąsiednia tafla. Ujrzeli, jak ostre, biegnące we wszystkich kierunkach rysy tworzą dziwaczną układankę na odkształconym szkle. Po chwili upodobniły się do pajęczej sieci. Kolejny huk. Pękła szyba z drugiej strony środkowej tafli. Tym razem dwie biegnące od dołu rysy złączyły się na szczycie, tworząc kształt postrzępionej góry.

Z niezwykłą siłą wszystkie tafle roztrzaskały się, a wpadające do pokoju kawałki szkła zasypywały znajdujące się tam osoby tysiącami śmiercionośnych odłamków. Huk był tak wielki, jakby jednocześnie wypaliło sto pistoletów. Bishop upadł na kanapę, ubranie i włosy pokryte miał srebrnymi okruchami. Kulek odruchowo odwrócił się i schylił głowę, cały jego szlafrok najeżony był drobnymi kawałkami szkła jak kolcami jeżozwierza. Wstrząs odrzucił Jessikę do tyłu, długa, oddzielająca ją od okna kanapa stanowiła niemal całkowitą osłonę; krzyknęła i upadła, gdy odłamek szkła wielkości talerza rozpłatał jej podniesione ramię. Kanapa posłużyła za osłonę również Edith Metlock i niskiej kobiecie.

Bishop, potrącając ranną kobietę, stoczył się na podłogę. Przez kilka chwil leżał nieruchomo, czekając, aż ustanie dzwonienie w uszach, po czym podniósł się. Zobaczył, jak Kulek szuka po omacku Jessiki, powtarzając jej imię.

56
{"b":"108253","o":1}