Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Może tu zachodzić zjawisko odradzania się: transmisja, czy też zjawa, pobiera energię z ładunków elektrycznych, które nas otaczają. To może tłumaczyć pojawienie się widma. Może ono „żyć” przez czas nieokreślony, tak długo, jak jego obraz widziany jest przez innych: duch to właściwie fale telepatyczne, obraz stworzony w umysłach ludzi żyjących dni, lata lub nawet wieki wcześniej i przenoszony przez umysł, czy też umysły, innych ludzi żyjących dzisiaj.

Bishop westchnął w duchu: widział, że traci ich zainteresowanie. Nie oczekiwali tego, że o upiorach będzie mówił jak o zjawisku naukowym. Chcieli uczynić ten temat bardziej romantycznym, szerzej ująć jego aspekt mistyczny. Nawet sceptycy wyglądali na rozczarowanych.

– Przypisuje pan to zatem elektryczności? – Brodaty mężczyzna w pierwszym rzędzie wyprostował się i założył ręce, uśmiechając się z ledwo widocznym wyrazem zadowolenia z siebie.

– No nie, niezupełnie. Ale ładunki elektryczne oddziałujące na tkanki nerwowe mózgu mogą spowodować, że widzimy ciała lub słyszymy głosy. Wydaje się, że ładunek przekazany odpowiednim receptorom w mózgu może stworzyć obraz zjawy. Proszę pamiętać, że mózg działa dzięki impulsom elektrycznym i również impulsami elektrycznymi jesteśmy otoczeni. Impulsy są wychwytywane z powietrza przez nasze zmysły, które działają na zasadzie odbiorników. Nie jest to trudna do zrozumienia koncepcja. Może słyszeliście o zjawach pojawiających się w momentach kryzysowych, kiedy ktoś widzi obraz swego przyjaciela lub krewnego przeżywającego dramatyczne chwile, prawdopodobnie umierającego, gdzieś daleko. Bywa, że w tym samym momencie słyszy się także głos.

Kilka osób pokiwało głowami potakująco.

– Można to wytłumaczyć tym, że człowiek, który przeżywa głęboki stres, myśli o najbliższej osobie, a może ją nawet przyzywa. W takich chwilach fale mózgowe są niezwykle aktywne – co zostało udowodnione przez badania elektroencefalograficzne. Kiedy osiągną pewien poziom, obraz telepatyczny może być przenoszony albo do odbiorcy, albo do atmosfery. Nauka w nieprawdopodobnym tempie odkrywa nowe fakty dotyczące możliwości naszego mózgu. Podejrzewam, że pod koniec stulecia mistycyzm i nauka będą stanowiły jedno. Nie będzie czegoś takiego jak „duchy”.

Cichy pomruk przeszedł wśród zebranych, którzy spoglądali na siebie ze zdumieniem, rozczarowaniem lub satysfakcją.

– Panie Bishop – z tylnego rzędu dobiegł głos kobiety i Bishop zmrużył oczy, by lepiej ją widzieć. – Panie Bishop, nazywa się pan poszukiwaczem duchów. Czy mógłby pan nam zatem powiedzieć, dlaczego spędził pan tyle lat na poszukiwaniu impulsów elektrycznych?

Kaskada śmiechu rozległa się wśród słuchaczy i Bishop śmiał się razem z nimi. Postanowił, że odpowiedzią na to pytanie zakończy wykład.

– Zajmuję się poszukiwaniem duchów, ponieważ uważam, że mają one szczególne znaczenie naukowe. Wszystkie zjawiska można racjonalnie wytłumaczyć – chodzi po prostu o to, że nie jesteśmy jeszcze wystarczająco przygotowani, by zrozumieć to wyjaśnienie. Musimy przywiązywać wagę do każdej informacji, którą możemy wykorzystać, aby otrzymać ostateczną odpowiedź. Ludzkość znajduje się w szczególnie interesującym stadium rozwoju, w którym nauka i zjawiska paranormalne zbliżają się do wspólnego punktu. Osiągnęliśmy moment, w którym parapsychologia musi być traktowana poważnie i badana logicznie przy użyciu najnowszych zdobyczy techniki. Nie możemy już dłużej tolerować głupców, romantyków, oszustów, a tym bardziej nie możemy tolerować szarlatanów i zawodowych wywoływaczy duchów, czy też mediów wykorzystujących ignorancję i rozpacz innych. Przełom nastąpi już wkrótce i nie można pozwolić, aby tacy ludzie stanowili w tym przeszkodę.

Ostatnie słowa wywołały nikły aplauz słuchających. Podniósł rękę, aby dać znak, że jeszcze nie skończył.

– Jest jeszcze jedna sprawa. Wiele osób przeżyło emocjonalny wstrząs lub przestraszyło się zjawisk paranormalnych, na przykład pojawienia się „upiorów”; jeżeli mógłbym im pomóc, sprawiając, by zrozumieli takie zdarzenia, a nie bali się ich, to już tylko to usprawiedliwiłoby moją pracę. Mam tu listę organizacji zajmujących się badaniami fizycznymi, studiami nad parapsychologią, grup badających zjawiska metafizyczne i postrzeganie pozazmysłowe oraz tradycyjnych organizacji, zajmujących się poszukiwaniem duchów. Jest tu także parę adresów, pod którymi możecie znaleźć sprzęt do poszukiwania duchów. Proszę, zapoznajcie się z tym tekstem, zanim się rozejdziecie.

Odwrócił się, złożył notatki i schował je do teczki. Jak zwykle, po dwóch godzinach mówienia miał wyschnięte gardło i myślał jedynie o dużym kuflu piwa, który przyniósłby mu ulgę. Słabo znał miasto, ale miał nadzieję, że puby są tu przyzwoite. Przede wszystkim jednak powinien przemknąć się jak najszybciej między dwoma rzędami krzeseł, bo zawsze po wykładzie znajdowali się jacyś zapaleńcy, chętni do kontynuowania rozmowy na bardziej osobiste tematy. Pierwszy podszedł kierownik, który zorganizował serię spotkań w sali wykładowej biblioteki miejskiej.

– Bardzo interesujące, panie Bishop. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu, jak tylko wieść się rozejdzie, audytorium będzie jeszcze większe.

Bishop uśmiechnął się cynicznie. Sądząc po rozczarowaniu, jakie wyczytał z niektórych twarzy, zastanawiał się, czy przyjdzie chociaż połowa z obecnych dzisiaj.

– Obawiam się, że nie usłyszeli tego, czego się spodziewali – powiedział, nie próbując się usprawiedliwić.

– O nie, wręcz przeciwnie. Myślę, że wielu uświadomiło sobie, jak poważna jest to sprawa – odparł bibliotekarz i zatarł ręce z radości. – Muszę powiedzieć, że pobudził pan moją ciekawość. Chciałbym opowiedzieć o dziwnym zdarzeniu, które przytrafiło mi się parę lat temu…

Bishop słuchał uprzejmie, zdając sobie sprawę, że zanim będzie mógł stąd wyjść, musi wysłuchać jeszcze kilkunastu relacji z „dziwnych zdarzeń”, których świadkami były inne, pozostałe w sali osoby. Jako autorytet w tej materii, przez świadków prawdziwych lub zmyślonych zjawisk stale był traktowany jak spowiednik. Otoczyła go niewielka grupka, odpowiadał na ich pytania i zachęcał do samodzielnych, poważnych badań nad zjawiskami paranormalnymi. Przypominał, aby trzeźwo podchodzili do sprawy i zachowali równowagę między wiarą a sceptycyzmem. Jedna czy dwie osoby wyraziły zdziwienie z powodu jego powściągliwości i Bishop wyjaśnił im, że w swoich badaniach kierował się zawsze obiektywizmem. Fakt, iż parę lat temu pewien amerykański uniwersytet zaoferował osiemdziesiąt tysięcy funtów każdemu, kto udowodni, że istnieje życie pozagrobowe, i że suma ta do tej pory nie została podjęta, ma swoją wymowę. Było wiele przesłanek, ale zabrakło zasadniczego dowodu i mimo że sam wierzy w kontynuację życia po śmierci w jakiejś formie, w dalszym ciągu nie jest pewien, czy istnieje świat duchów, w takim sensie, w jakim ujmuje się go w dawnych i obecnych koncepcjach. Kiedy to mówił, zobaczył siedzącą samotnie z tyłu sali kobietę, która w czasie wykładu zadała ostatnie pytanie. Zaciekawiło go, dlaczego nie dołączyła do grupy. W końcu zdołał uwolnić się od swoich inkwizytorów, mamrocząc, że ma przed sobą daleką podróż jeszcze tej nocy, a na resztę pytań odpowie na następnym wykładzie. Z teczką w ręku szybko ruszył w stronę wyjścia przejściem między ławkami. Kobieta natarczywie wpatrywała się w niego i gdy podszedł bliżej, wstała.

– Czy mogłabym z panem przez chwilę porozmawiać, panie Bishop?

Bishop spojrzał na zegarek, jak gdyby był umówiony na spotkanie.

– Naprawdę nie mam teraz czasu. Może w przyszłym tygodniu…?

– Nazywam się Jessica Kulek. Mój ojciec, Jacob Kulek, jest…

– Jest założycielem i dyrektorem Instytutu Badań Parapsychologicznych.

Bishop zatrzymał się i spojrzał uważnie na zbliżającą się kobietę.

– Słyszał pan o nim? – spytała.

– Któż zajmujący się tą dziedziną mógłby o nim nie słyszeć! Przecież to on pomógł profesorowi Deanowi przekonać Amerykańskie Stowarzyszenie Popierania Nauki, aby przyjęto parapsychologów w poczet jego członków. To był gigantyczny krok naprzód, zmuszający naukowców z całego świata, aby poważniej traktowali zjawiska paranormalne. Przydało to wiarygodności całej sprawie.

4
{"b":"108253","o":1}