– Mojej specjalności? – uśmiechnęła się do niego. – Ja także o panu wiele słyszałam, panie Bishop. Ma pan reputację człowieka, który cieszy się z pomyłek ludzi tej właśnie specjalności.
– Nie pomyłek, pani Metlock. Nazwałbym to raczej oszustwami.
Na twarzy Jacoba Kuleka pojawiło się zakłopotanie.
– Chris, proszę cię. Edith jest tutaj na moje zaproszenie. Podeszła do Kuleka i pogłaskała go po ręce.
– Wszystko w porządku, Jacob. Pan Bishop ma prawo do wyrażania swoich poglądów. Jestem pewna, że ma powody do takiego nastawienia. Może nam powie…?
– Myślę, że straciliśmy wystarczająco dużo czasu – powiedział ze złością Bishop. – Proszę bardzo, może pani zostać. Mam jednak prośbę, aby nie przeszkadzała mi pani w pracy.
Jessica zrobiła parę kroków do przodu i stanęła obok Bishopa.
– Chris ma rację. Tracimy czas. Ojcze, weźmy się do pracy.
– Nie będę panu wchodziła w drogę, panie Bishop – powiedziała Edith Metlock. – Zostanę w tym pokoju, gdy będzie pan przeprowadzał badania. Gdyby mnie pan potrzebował…
– Nie będę. Ale może ty mi pomożesz, Jessico?
– Oczywiście.
– Co chcesz zrobić, Chris? – spytał Kulek.
– Przede wszystkim chcę w każdym pokoju zmierzyć temperaturę. Nie wiem, czy zauważyliście, ale tu jest o wiele zimniej niż na zewnątrz.
– Tak – powiedziała Jessica. – Zauważyłam to, jak tylko weszłam. Nie mieszkał tu nikt przez długi czas, sądzę, że to dlatego.
– Prawdopodobnie tak. Jednak chciałbym się przekonać, czy we wszystkich pokojach jest taka sama temperatura. To może być interesujące. – Zignorował uśmieszek, który pojawił się na twarzy medium. – Agent panny Kirkhope dał mi mapę geologiczną terenu, a także mapę geodezyjną w skali 1:250. Jedna wyjaśni nam, na jakim podłożu stoi dom i jaka jest struktura ziemi wokół niego; druga pokaże, czy są jakieś prądy lub źródła w pobliżu domu. Podziemne korytarze lub prądy wodne przechodzące pod domem mogą powodować chłód czy też „atmosferę”, jakby to pani nazwała, pani Metlock.
– Na pewno tak bym to określiła – powiedziała, ciągle się uśmiechając. – Poczułam to, jak tylko weszłam. Ale mam nadzieję, że znajdzie pan jakieś fizyczne wytłumaczenie tego stanu, panie Bishop.
– Później muszę zbadać konstrukcję samego domu. Nie istnieją, niestety, żadne plany budynku, ale sam zrobiłem szkic. Chcę wiedzieć, z jakich materiałów został zbudowany, sprawdzić odporność ścian na wilgoć, poszukać śladów osiadania budynku.
– Wydaje się, że w twojej pracy bardziej przydaje się praktyczna wiedza niż doświadczenie w badaniach zjawisk paranormalnych – zauważył Kulek.
– Wiedza praktyczna przewyższa każdą inną, przynajmniej według mnie. Zanim zacząłem zajmować się poszukiwaniem duchów, byłem geometrą i musiałem też wiedzieć, jak się buduje domy.
– A kiedy już to wszystko zrobisz? – spytał Kulek.
– Wtedy zainstaluję tu trochę sprzętu i zostawię na noc.
– Sprzętu?
– Chcę wiedzieć, czy coś dzieje się w domu, kiedy wszyscy myślą, że jest pusty. Chcę zainstalować kamerę połączoną z magnetofonem i fotokomórkami, a także wykrywacze dźwięków i drgań. Jeżeli w nocy tu cokolwiek się poruszy lub wyda jakiś dźwięk, będziemy o tym wiedzieli.
– Ale możesz to zamontować tylko w jednym pokoju – powiedziała Jessica. Bishop potaknął.
– To będzie w tym pokoju. W innych muszę posłużyć się proszkiem i czarnym płótnem. Jeżeli znajdziemy jakieś ślady w innym pomieszczeniu, na następną noc przeniesiemy tam cały sprzęt elektroniczny.
– Czy brał pan pod uwagę możliwość pozostania w Beechwood na noc? – zapytało medium.
– Oczywiście. I doszedłem do wniosku, że nie zrobię tego.
– A ja myślałam, że nie wierzy pan w duchy.
– Nie wierzę, ale we własnym domu jest mi wygodniej. – Zwrócił się do dziewczyny. – Jessico, kupiłem dwa termometry, takie jakich używa się w szklarniach. Zyskamy na czasie, jeśli zmierzysz temperaturę w jednym pokoju, a ja w drugim.
– Dobrze. Zaczynamy na dole?
– Nie, na górze. Chcę się najpierw zorientować w topografii domu. Jacob, chcesz iść z nami?
– Nie, zostanę tutaj i dotrzymam towarzystwa Edith. Obawiam się, że niewiele mógłbym wam pomóc – uśmiechnął się zachęcająco do córki i Bishopa.
Bishop wziął swoją teczkę i poprosił Jessicę, aby z nim poszła. Zatrzymał się u podnóża schodów, patrząc w górę na ponurą szarość znajdującego się nad nimi podestu.
– Przypuszczam, że nie ma prądu?
– Nie ma. Sprawdziliśmy światło, jak tylko przyszliśmy – powiedziała Jessica. Bishop wzruszył ramionami.
– Przypuszczałem, że tak będzie.
Wchodził na górę, przeskakując po dwa schodki, poruszając się tak szybko, że dziewczyna nie mogła za nim nadążyć. Na górze zatrzymał się i poczekał na nią.
– Tutaj znalazłem pierwsze ciało – powiedział, wskazując w kierunku balustrady. – Zwisało stąd. Zauważył, że Jessica drży.
– Czy wchodziłeś na górę, do któregoś z tych pokojów?
– Nie, tylko do salonu na dole. To mi wystarczyło. Przeszedł przez podest i rozsunął zasłony. Wpadło światło, lecz tylko trochę rozjaśniło korytarz.
– Chodź – zawołał.
Znowu zaczęli wspinać się po schodach.
– Są jeszcze dwa piętra – powiedział, sięgając do teczki po latarkę. – Sypialnie będą pewnie na tym piętrze. Wyżej prawdopodobnie są pomieszczenia, które kiedyś przeznaczone były dla służby. Jest tu wystarczająco jasno, żeby coś zobaczyć, ale latarka będzie potrzebna, aby dokładnie obejrzeć szafy i inne meble.
Na drugie piętro wchodził już o wiele wolniej i Jessica mogła iść tuż za nim. Na górnym podeście było czworo drzwi – wszystkie zamknięte. Znowu podszedł do okna i rozsunął zasłony, w nozdrza uderzył go silny zapach pleśni. Padające z góry dzienne światło ujawniło istnienie luku i Bishop zapalił latarkę, kierując na sufit silny snop światła.
– Później zajrzę na strych.
Jessica spróbowała poruszyć gałką najbliższych drzwi. Przekręciła ją z łatwością i lekko popchnęła drzwi. W małym pokoju nie było żadnych mebli, pusta podłoga poczerniała ze starości. Stanęła na wprost małego, żelaznego kominka. Odepchnąwszy ją, Bishop podszedł do niego i kucając oświetlił latarką przewód kominowy, Wsunął weń głowę i powiedział:
– Niewiele mogę zobaczyć. Trudno powiedzieć, czy jest zatkany czy nie.
– Czy to ważne?
– Muszę wiedzieć, skąd się biorą przeciągi. A także czy nie ma tu przypadkiem ptasich gniazd. Nasi skrzydlaci przyjaciele są często przyczyną „upiornego trzepotania”.
Wyjął z teczki termometr przymocowany do cienkiej drewnianej deseczki i rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu kołka, na którym mógłby go powiesić. W końcu postawił termometr na gzymsie nad kominkiem, opierając go o ścianę. Następnie wyjął szkicownik – dziesięć na osiem cali – i flamaster. W oknach nie było zasłon i wpadające światło wystarczało na jego potrzeby.
– Chcę zrobić plan każdego pokoju – wyjaśnił – a następnie ogólny plan domu. Zaznaczę na nim miejsca, gdzie są przeciągi, dziury, których nie powinno być, zbutwiałe podłogi i wszystkie zmiany w pierwotnej konstrukcji budynku. Możesz mi pomóc, szukając śladów wilgoci.
– Czy mam zacząć tutaj?
– Nie, w pokoju obok. Weź drugi termometr. To zaoszczędzi nam trochę czasu. Gdy odczytamy wyniki, pójdziemy dalej.
Jessica wzięła od niego termometr i wyszła z pokoju, zatrzymując się na chwilę za drzwiami. Wydawało się jej, że w holu jest teraz mniej światła niż poprzednio. Zupełnie tak, jakby zapadł zmierzch. To niemądre, powiedziała do siebie. Przecież nie minęło jeszcze południe. Na dworze zrobiło się pochmurno, to wszystko. Podeszła do sąsiednich drzwi i poruszyła gałką.
Przekręciła ją bez trudu, ale kiedy pchnęła drzwi, uchyliły się tylko nieznacznie i zaczęły stawiać opór. Jessica nacisnęła mocniej, odnosząc wrażenie, że drzwi zagłębiają się w czymś miękkim, ale sprężystym. Napierając ramieniem, pchała z całych sił. Drzwi ustąpiły o cal. Przytknęła oko do szpary, lecz w środku było zbyt ciemno, aby coś zobaczyć. Spojrzała w dół, ale zobaczyła tylko kontury czegoś dużego, leżącego na podłodze w poprzek drzwi. Bała się pomyśleć, co to,. mogło być.