Rozdział 39
O dziewiątej trzydzieści sędzia poleciła wprowadzić przysięgłych i natychmiast przystąpiła do realizacji porządku dnia. Zerknąłem na publiczność i w ostatnim rzędzie dostrzegłem Kurlena. Miał ponurą minę człowieka, który z trudem tłumi gniew. Siedział niedaleko drzwi i nie wiedziałem, jak długo tam wytrzyma. Przypuszczałem, że będę potrzebował całej godziny, o której wspomniałem w rozmowie z detektywem.
Obrzucając spojrzeniem pozostałą część sali, ujrzałem Lankforda i Sobel zajmujących miejsca tuż obok biurka woźnego, które były przeznaczone dla stróżów prawa. Z ich twarzy nie mogłem niczego wyczytać, mimo to ich widok wzbudził we mnie wątpliwości, czy w ogóle będę miał szansę pozostać na sali przez tę godzinę.
– Panie Minton – wyrecytowała sędzia – czy oskarżenie występuje z repliką?
Odwróciłem się w stronę jej fotela. Minton wstał, poprawił marynarkę i po chwili wahania oświadczył:
– Tak, wysoki sądzie. Oskarżenie wzywa na świadka Dwayne'
Jeffery'ego Corlissa.
Wstałem, zauważając kątem oka, że to samo zrobił woźny Meehan. Zamierzał pójść do celi i wprowadzić na salę Corlissa.
– Wysoki sądzie – odezwałem się. – Kim jest Dwayne Jeffery Corliss i dlaczego wcześniej nic mi o nim nie powiedziano?
– Panie Meehan, proszę zaczekać – powiedziała Fullbright.
Meehan zastygł z kluczem w dłoni. Sędzia przeprosiła przysięgłych, prosząc ich, by udali się do sali obrad i pozostali tam, dopóki nie zostaną ponownie wezwani. Kiedy zniknęli za drzwiami, sędzia utkwiła spojrzenie w Mintonie.
– Panie Minton, zechce pan nam przybliżyć postać świadka?
– Dwayne Corliss jest świadkiem współpracującym z prokuraturą, który rozmawiał z panem Rouletem, gdy po jego aresztowaniu przebywali razem w celi.
– Bzdura! – warknął Roulet. – Nie rozmawiałem z żadnym…
– Proszę o spokój, panie Roulet! – huknęła sędzia. – Panie Haller, proszę pouczyć klienta o konsekwencjach podobnych wybuchów na moich rozprawach.
– Dziękuję, wysoki sądzie.
Wciąż stojąc, pochyliłem się, by szepnąć Rouletowi do ucha:
– Świetnie. Ale teraz bądź cicho i resztę zostaw mnie.
Skinął głową i odchylił się na krześle, zakładając ręce. Wyprostowałem się.
– Przepraszam, wysoki sądzie, ale podzielam oburzenie mojego klienta wobec tej ostatniej rozpaczliwej próby ataku ze strony oskarżenia. Po raz pierwszy słyszymy o panu Corlissie. Chciałbym wiedzieć, kiedy doszło do jego rzekomej rozmowy z moim klientem.
– Pan Corliss skontaktował się z nami za pośrednictwem prokuratora, który wystąpił w rozprawie wstępnej – odparł Minton. – Ale przekazano mi tę informację dopiero wczoraj, gdy na zebraniu w prokuraturze zostałem zapytany, dlaczego nie wykorzystuję jej w procesie.
Było to kłamstwo, którego nie chciałem jednak demaskować.
Gdybym to zrobił, ujawniłbym niedyskrecję popełnioną przez Maggie McPherson w dniu świętego Patryka, co mogłoby popsuć mój plan. Trzeba było uważać. Musiałem stanowczo protestować przeciwko powołaniu na świadka Corlissa, ale równocześnie przegrać ten spór.
Przybrałem oburzoną minę.
– To niewiarygodne, wysoki sądzie. Dlatego, że prokuratura ma kłopoty z przepływem informacji, mój klient ma ponosić konsekwencje niepowiadomienia go o świadku oskarżenia? Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że nie należy pozwolić temu człowiekowi zeznawać. Jest za późno na powoływanie go na świadka.
– Wysoki sądzie – włączył się pospiesznie Minton. – Nie miałem czasu osobiście przesłuchać pana Corlissa. Przygotowywałem się do wystąpienia końcowego, więc po prostu wydałem polecenie, by dzisiaj przywieziono go do sądu. Zeznanie tego świadka jest kluczowe dla oskarżenia, ponieważ stanowi replikę na kłamliwe oświadczenia pana Rouleta. Jeśli sąd nie dopuści do zeznania, wyrządzi oskarżeniu ogromną szkodę.
Pokręciłem głową z bezradnym uśmiechem. Wygłaszając ostatnią uwagę, Minton groził sędzi wycofaniem poparcia prokuratury, gdyby startowała w wyborach do urzędu przeciw innemu kandydatowi.
– Panie Haller? – zwróciła się do mnie Fullbright. – Chce pan coś dodać, zanim wydam postanowienie?
– Chcę tylko, żeby w protokole znalazł się mój sprzeciw.
– Sprzeciw został odnotowany. Gdyby miał pan zbadać wiarygodność pana Corlissa i go przesłuchać, ile potrzebowałby pan czasu?
– Tydzień.
Teraz Minton uśmiechnął się nieszczerze i pokręcił głową.
– To niedorzeczność, wysoki sądzie.
– Chce pan wejść do celi i porozmawiać z panem Corlissem?
– spytała mnie sędzia. – Jestem skłonna na to zezwolić.
– Nie, wysoki sądzie. Z moich doświadczeń wynika, że wszyscy donosiciele z aresztu kłamią. Rozmowa z nim nic nie da, ponieważ wszystko, co od niego usłyszę, będzie kłamstwem. Wszystko. Poza tym nieistotne jest to, co on ma do powiedzenia, ale to, co inni mają do powiedzenia o nim. Aby to ustalić, potrzebowałbym czasu.
– Wobec tego dopuszczę do tego zeznania.
– Wysoki sądzie – powiedziałem. – Jeżeli świadek ma stanąć na tej sali, czy mogę prosić o małą uprzejmość wobec obrony?
– Słucham, panie Haller.
– Chciałbym wyjść na korytarz i zadzwonić do swojego detektywa. To potrwa najwyżej minutę.
Po chwili zastanowienia sędzia skinęła głową.
– Proszę bardzo. Ja tymczasem poproszę na salę przysięgłych.
– Dziękuję.
Wyszedłem za barierkę i szybko ruszyłem przez salę. Pochwyciłem wzrok Kurlena, który posłał mi szyderczy uśmieszek.
Z korytarza zadzwoniłem pod numer komórki Lorny Taylor, która odebrała natychmiast.
– Jak daleko jesteś?
– Powinnam dojechać za jakieś piętnaście minut.
– Pamiętałaś o wydruku i kasecie?
– Jasne, mam wszystko.
Zerknąłem na zegarek. Była za kwadrans dziesiąta.
– Dobra, wszystko idzie zgodnie z planem. Przyjedź, ale zaczekaj w korytarzu przed salą. Piętnaście po dziesiątej wejdź i podaj mi kasetę. Jeżeli będę przesłuchiwał świadka, po prostu usiądź w pierwszym rzędzie i czekaj, aż cię zauważę.
– Rozumiem.
Zamknąłem telefon i wróciłem do sali. Przysięgli siedzieli już na swoich miejscach, a Meehan wyprowadził z celi mężczyznę w szarym kombinezonie. Dwayne Corliss był szczupły i miał zlepione w strąki włosy, które nie były zbyt często myte podczas zamkniętej terapii odwykowej w szpitalu okręgowym – USC. Na przegubie miał szpitalny identyfikator z niebieskiego plastiku. Poznałem go. To on prosił mnie o wizytówkę, kiedy pierwszego dnia rozmawiałem z Rouletem w celi.
Corliss został doprowadzony przez Meehana na miejsce dla świadków, po czym złożył przysięgę. W tym momencie pałeczkę przejął Minton.
– Panie Corliss, czy piątego marca bieżącego roku został pan aresztowany?
– Tak, policja aresztowała mnie za włamanie i posiadanie narkotyków.
– Czy przebywa pan obecnie w areszcie?
Corliss rozejrzał się.
– Hm, chyba nie. Jestem na sali sądowej.
Usłyszałem za plecami donośny śmiech Kurlena, ale nikt mu nie zawtórował.
– Chciałem zapytać, czy pozostaje pan w więzieniu, kiedy nie jest pan w sądzie.
– Jestem na zamkniętej terapii odwykowej w skrzydle więziennym szpitala okręgu Los Angeles – USC.
– Czy jest pan uzależniony od narkotyków?
– Tak. Jestem uzależniony od heroiny, ale teraz jestem czysty.
Nie biorę od aresztowania.
– Od ponad sześćdziesięciu dni.
– Zgadza się.
– Czy rozpoznaje pan oskarżonego?
Corliss spojrzał na Rouleta i przytaknął.
– Rozpoznaję.
– Skąd zna pan oskarżonego?
– Spotkałem go w celi, kiedy zostałem aresztowany.
– Twierdzi pan, że po aresztowaniu znalazł się pan w pobliżu oskarżonego, Louisa Rouleta?
– Tak, na drugi dzień.
– Jak do tego doszło?
– Obaj siedzieliśmy w areszcie w Van Nuys, ale w osobnych celach. Kiedy przywieźli nas do sądu, byliśmy razem najpierw w furgonetce, potem w celi i kiedy nas wprowadzili na salę na pierwszą rozprawę. Cały czas byliśmy razem.