– Czy wiadomo pani, by Louis kiedykolwiek padł ofiarą takiego przestępstwa?
– Nie, sam nie. Ale znał osobę, która weszła do domu i coś takiego ją spotkało…
– Co ją spotkało?
– Została zgwałcona i okradziona przez mężczyznę uzbrojonego w nóż. Kiedy było po wszystkim, znalazł ją Louis. Zaraz po tym kupił nóż.
– Dlaczego nóż? Czemu nie pistolet?
– Powiedział mi, że z początku miał zamiar kupić pistolet, ale chciał coś mniej rzucającego się w oczy, co mógłby zawsze nosić przy sobie. Kupił więc noże dla nas obojga. Stąd wiem, że stało się to prawie dokładnie cztery lata temu.
Uniosła torebkę z nożem.
– Mój wygląda identycznie, tylko ma inne inicjały. Od tamtego zdarzenia oboje nosimy noże.
– Czyli pani zdaniem, gdyby syn miał nóż wieczorem szóstego marca, byłoby to najzupełniej normalne?
Minton zaprotestował, twierdząc, że nie podałem podstaw, by zadawać pani Windsor takie pytanie, i sędzia podtrzymała sprzeciw.
Mary Windsor, nieznająca się na prawie karnym, zrozumiała, że sędzia zezwala na odpowiedź.
– Nosił go codziennie – powiedziała. – Szósty marca był takim samym dniem jak…
– Pani Windsor! – huknęła sędzia. – Podtrzymałam sprzeciw. Nie może pani odpowiadać na to pytanie. Przysięgli nie wezmą tego pod uwagę.
– Przepraszam – odrzekła cicho Mary Windsor.
– Następne pytanie, panie Haller – rozkazała sędzia.
– To wszystko, wysoki sądzie. Dziękuję, pani Windsor.
Mary Windsor zaczęła wstawać, lecz sędzia znowu ją upomniała, każąc jej zostać na miejscu. Wróciłem za stół, a Minton wstał i podszedł do pulpitu. Rozejrzałem się wśród publiczności, ale nie dojrzałem żadnych znajomych twarzy z wyjątkiem Dobbsa. Posłał mi pokrzepiający uśmiech, który zignorowałem.
Zeznanie Mary Windsor przebiegło doskonale, ściśle według scenariusza, jaki ułożyliśmy przy lunchu. Zwięźle przedstawiła przyczynę nabycia noża, pozostawiając w zeznaniu pole minowe, na które musiał wkroczyć Minton. Nie zdradziła nic więcej ponad to, co przekazałem Mintonowi podczas ujawnienia dowodów. Jeśli zboczy z tej drogi, szybko usłyszy ostrzegawczy trzask pod stopą.
– Kiedy dokładnie doszło do zdarzenia, które skłoniło pani syna do nabycia pięciocalowego składanego noża?
– Dziewiątego czerwca dwa tysiące pierwszego roku.
– Jest pani pewna?
– Najzupełniej.
Odwróciłem się, żeby mieć lepszy widok na twarz Mintona. Czytałem w nim jak w książce. Sądził, że coś ma. Podanie dokładnej daty było dla niego jasnym znakiem, że zeznanie wcześniej uzgodniono. Widziałem, że jest podniecony.
– Czy ukazał się jakiś artykuł na temat tej rzekomej napaści?
– Nie.
– Policja prowadziła śledztwo?
– Nie.
– A jednak tak dokładnie pamięta pani datę. Jak to możliwe, pani Windsor? Czy przed zeznaniem ktoś podał pani tę datę?
– Nie. Znam datę, ponieważ nigdy nie zapomnę dnia, w którym zostałam zaatakowana.
Umilkła na chwilę. Zobaczyłem, jak co najmniej troje przysięgłych otwiera usta w zaskoczeniu. Minton zrobił to samo. Prawie usłyszałem ostrzegawczy trzask zapalnika miny.
– Mój syn także nigdy tego nie zapomni – ciągnęła Windsor.
– Przyszedł mnie szukać i znalazł mnie w tym domu. Byłam naga i związana. To było dla niego bolesne przeżycie. Sądzę, że między innymi dlatego zaczął nosić nóż. Żałował, że nie zjawił się wcześniej i nie mógł zapobiec temu, co się stało.
– Rozumiem – rzekł Minton, wpatrując się w notatki.
Znieruchomiał, nie wiedząc, co dalej począć. Nie chciał zrobić kroku, bojąc się, że mina eksploduje i urwie mu nogę.
– Panie Minton, coś jeszcze? – zapytała sędzia, niezbyt zręcznie maskując nutkę sarkazmu w głosie.
– Jeszcze chwileczkę, wysoki sądzie – powiedział Minton.
Wziął się w garść, znów zajrzał do notatek i spróbował coś z tego uratować.
– Pani Windsor, czy pani lub pani syn zawiadomiliście policję po tym zdarzeniu?
– Nie. Louis chciał to zgłosić, ale ja nie. Uważałam, że to tylko pogłębiłoby uraz.
– Czyli nie istnieje oficjalna dokumentacja przestępstwa, zgadza się?
– Zgadza się.
Wiedziałem, że Minton chce sięgnąć dalej i dowiedzieć się, czy po napaści udzielono jej pomocy medycznej. Ale wyczuwając kolejną pułapkę, nie zapytał o to.
– A zatem twierdzi pani, że na dowód, iż ta napaść rzeczywiście się wydarzyła, mamy tylko pani słowa? Pani i pani syna, jeśli zechce złożyć zeznanie.
– Ależ to się wydarzyło. Co dzień o tym myślę.
– Nikt inny nie może tego potwierdzić.
Utkwiła w prokuratorze kamienne spojrzenie.
– Czy to jest pytanie?
– Pani Windsor, przyszła pani tutaj, aby pomóc synowi, tak?
– Jeśli tylko będę mogła. Wiem, że jest dobrym człowiekiem, który nigdy nie popełniłby tak odrażającego przestępstwa.
– Byłaby pani gotowa uczynić wszystko, co w pani mocy, aby ocalić syna przed wyrokiem skazującym i więzieniem, prawda?
– Ale nie skłamałabym o takim wydarzeniu. Pod przysięgą czy nie, nie skłamałabym.
– Chce pani jednak ocalić syna?
– Tak.
– A ocalenie oznacza, że byłaby pani gotowa do kłamstwa, prawda?
– Nie.
– Dziękuję, pani Windsor.
Minton pospiesznie wrócił na miejsce. W uzupełnieniu miałem tylko jedno pytanie.
– Pani Windsor, ile miała pani lat w dniu tej napaści?
– Pięćdziesiąt cztery.
Usiadłem. Minton nie miał więcej pytań i Windsor została zwolniona. Poprosiłem sędzię, aby do końca procesu pozwoliła jej usiąść w ławach dla publiczności, ponieważ złożyła już zeznanie. Prośba została spełniona bez sprzeciwu ze strony Mintona.
Moim następnym świadkiem był detektyw z Departamentu Policji Los Angeles David Lambkin, krajowy ekspert do spraw przestępczości seksualnej, który pracował nad śledztwem w sprawie „wampira domów na sprzedaż”. Szybko ustaliłem fakty tamtej historii. Detektyw poinformował, że śledztwo dotyczyło pięciu zgłoszonych gwałtów. Szybko przeszedłem do pięciu kluczowych pytań, które miały wesprzeć zeznanie Mary Windsor.
– Detektywie Lambkin, w jakim wieku były znane ofiary tego gwałciciela?
– Wszystkie były kobietami interesu, które odnosiły spore sukcesy. Ich wiek nieco odbiegał od wieku przeciętnych ofiar gwałtu.
Najmłodsza miała chyba dwadzieścia dziewięć lat, a najstarsza pięćdziesiąt dziewięć.
– Czyli pięćdziesięcioczteroletnia kobieta pasowałaby do profilu ofiar gwałciciela?
– Tak.
– Czy może pan powiedzieć przysięgłym, kiedy zgłoszono pierwszą, a kiedy ostatnią napaść?
– Tak. Pierwszy gwałt zdarzył się pierwszego października dwutysięcznego roku, a ostatni trzynastego lipca dwa tysiące pierwszego.
– Czyli dziewiąty czerwca dwa tysiące pierwszego roku mieści się w okresie działania gwałciciela napadającego na kobiety pracujące w handlu nieruchomościami?
– Owszem, mieści się.
– Czy w trakcie śledztwa doszedł pan do wniosku lub przekonania, że ten osobnik mógł popełnić więcej niż pięć gwałtów?
Minton zgłosił sprzeciw, mówiąc, że pytanie dotyczy domysłów.
Sędzia podtrzymała sprzeciw, ale to nie miało znaczenia. Ważne było tylko pytanie i fakt, że przysięgli zobaczyli, jak prokurator nie chce dopuścić, by detektyw na nie odpowiedział.
Podczas swojego przesłuchania Minton mnie zaskoczył. Otrząsnął się po wpadce z Windsor i zadał Lambkinowi trzy solidne ciosy, uzyskując korzystne dla oskarżenia odpowiedzi.
– Detektywie Lambkin, czy grupa śledcza prowadząca dochodzenie w sprawie gwałtów przekazała jakieś ostrzeżenia kobietom pracującym w branży handlu nieruchomościami?
– Owszem. Dwukrotnie rozesłaliśmy ulotki. Pierwsze trafiły do wszystkich licencjonowanych biur handlu nieruchomościami działających w okolicy, a drugie wysłaliśmy indywidualnie do wszystkich licencjonowanych agentów, kobiet i mężczyzn.
– Czy w ulotkach umieszczono informacje o wyglądzie i metodach działania gwałciciela?
– Tak.
– Czyli jeśli ktoś chciałby spreparować opowieść, jakoby został zaatakowany przez tego gwałciciela, znalazłby w ulotce wszystkie niezbędne informacje, zgadza się?