Około południa owego dnia, gdy wszystko miało się dopiero rozegrać, gdy K-ai Tak było jeszcze zwykłym lotniskiem, a nie sceną planowanego zabójstwa, ambasador Havilland opowiedział pokrótce oszołomionej Catherine Staples o spisku Shenga, sięgającym korzeniami Kuomintangu. Cel: konsorcjum taipanów skupione wokół jednego przywódcy, którego syn Sheng przejmuje władzę nad Hongkongiem, by go przekształcić w prywatne imperium finansowe konspiratorów. Nieuchronny wynik: spisek poniesie fiasko, a rozwścieczony olbrzym, jakim jest Republika Ludowa, uderzy i wkroczy do Hongkongu, zrywając Porozumienia i wtrącając cały Daleki Wschód w chaos. Absolutnie w to nie wierząc Catherine zażądała dowodów i do godziny 14.15 dwukrotnie przeczytała obszerne i ściśle tajne dossier Departamentu Stanu na temat Sheng Chouyanga. Ale nadal zawzięcie podtrzymywała swoje obiekcje, ponieważ rzetelności sprawozdania w żaden sposób nie można było sprawdzić. O 15.30 zaprowadzono ją do radiocentrali i tam, za pośrednictwem kodowanego radiotelefonu satelitarnego usłyszała od człowieka o nazwisku Reilly z Rady Bezpieczeństwa Narodowego w Waszyngtonie cały szereg „faktów”.
– Panie Reilly – odrzekła Catherine – pan jest tylko głosem. Skąd mogę wiedzieć, czy nie znajduje się pan u podnóża Yictoria Peak w Wanchai?
Rozległ się trzask na linii i do Catherine przemówił głos dobrze znany jej i całemu światu: – Pani Staples, mówi prezydent Stanów Zjednoczonych. Jeśli pani w to wątpi, proponuję, by pojechała pani do konsulatu. Proszę zażądać, by połączyli się z Białym Domem linią dyplomatyczną, i poprosić o potwierdzenie naszej rozmowy. Będę czekać. Otrzyma pani potwierdzenie. W tej chwili nie istnieje dla mnie nic ważniejszego, n i c.
Catherine potrząsnęła głową i na moment przymknęła oczy, po czym odpowiedziała spokojnym głosem: – Wierzę panu, panie prezydencie.
– Nie chodzi o mnie, proszę uwierzyć w to, co pani powiedziano. To jest prawda.
– Ale tak niewiarygodna… nieprawdopodobna.
– Nie jestem ekspertem od tych spraw i nigdy się za takiego nie uważałem. Ale koń trojański też nie był szczególnie wiarygodny. Oczywiście może to być tylko legendą, a żona Menelaosa jedynie tworem imaginacji bajarza, ale sam pomysł jest trafny; stał się symbolem wroga, niszczącego przeciwnika od wewnątrz.
– Menelaos…?
– Proszę nie wierzyć w to, co o mnie piszą; przeczytałem w życiu parę książek. Ale proszę uwierzyć naszym ludziom. Potrzebujemy pani. Jeśli to może coś pomóc, zadzwonię do waszego premiera, ale szczerze mówiąc wolałbym tego nie robić. Bo on może uznać za konieczne przedyskutowanie tej sprawy z innymi.
– Nie, panie prezydencie. Tylko udaremnienie tego planu jest naprawdę ważne. Zaczynam rozumieć ambasadora Havillanda.
– To ma pani nade mną przewagę. Ja nie zawsze go rozumiem.
– Może to i lepiej, sir.
O godzinie 15.58 w chronionym domu na Yictoria Peak odebrano wyjątkowo pilny telefon. Nie był to jednak telefon do ambasadora ani podsekretarza stanu McAllistera, lecz do majora Lin Wenzu. A potem rozpoczęło się przerażające czterogodzinne wyczekiwanie. Skąpa informacja była tak elektryzująca, że cała uwaga skoncentrowała się na nadciągającym kryzysie, a Catherine Staples zatelefonowała do swego konsulatu, zawiadamiając Wysokiego Komisarza, iż jest chora i nie weźmie udziału w konferencji na temat wspólnej strategii z Amerykanami, która miała się odbyć tego popołudnia. Jej obecność w domu na Yictoria Peak uznano za pożądaną. Ambasador Havilland chciał, by kanadyjska dyplomatka sama przekonała się i zrozumiała, że Daleki Wschód znalazł się w punkcie krytycznym. Że nieuchronny błąd Shenga lub jego mordercy może spowodować wybuch tak katastrofalny, że wojska Republiki Ludowej wkroczą do Hongkongu w ciągu paru godzin, nie tylko powodując wstrzymanie wymiany handlowej kolonii ze światem, ale także przynosząc cierpienia ogromnym masom ludzi: powszechne krwawe zamieszki; szwadrony śmierci lewicy i prawicy, wykorzystujące urazy istniejące od czterdziestu lat; rasowe i lokalne ugrupowania walczące ze sobą i z wojskiem. Krew popłynie ulicami i w porcie, a ponieważ wszystko to odbije się także na wielu innych krajach, wojna światowa jest bardzo realną możliwością.
Podczas gdy Havilland to opowiadał, Lin gorączkowo pracował wydając przez telefon rozkazy i koordynując działania swych ludzi z policją kolonii i służbą bezpieczeństwa lotniska.
Wszystko zaczęło się od tego, że major z MI 6 zakrył mikrofon słuchawki dłonią i przemówił spokojnym głosem w wiktoriańskim pokoju na Victoria Peak.
– Kai Tak, dziś wieczorem. Delegacje chińska i brytyjska. Morderstwo. Celem jest gubernator. Uważają, że to Jason Bourne.
– Tego nie rozumiem! – zaprotestował McAllister, zrywając się z kanapy. – To przedwczesne! Sheng nie jest jeszcze gotowy! Mielibyśmy jakiś sygnał, gdyby tak było… oficjalne oświadczenie jego ministerstwa sugerujące powołanie jakiejś komisji. To pomyłka!
– Błąd w rozumowaniu? – spytał chłodno ambasador.
– Być może. Lub coś innego. Strategia, której nie braliśmy pod uwagę.
– Do roboty, majorze – rzekł Havilland.
Lin wydał ostatnie rozkazy, lecz zanim udał się na lotnisko, sam otrzymał ostatni rozkaz od Havillanda. – Pozostań niewidoczny, majorze – rzekł ambasador. – Mówię poważnie.
– Niemożliwe – odrzekł Lin. – Z całym szacunkiem, sir, muszę być z moimi ludźmi na miejscu. Mam doświadczone oczy.
– Z równym szacunkiem – kontynuował Havilland – muszę oświadczyć, że jedynie pod tym warunkiem przedostanie się pan przez bramę wejściową.
350
– Dlaczego, panie ambasadorze?
– Biorąc pod uwagę pana przenikliwość, dziwię się temu pytaniu.
– Muszę tam być! Nie rozumiem!
– W takim razie jest to zapewne mój błąd, majorze. Sądziłem, że dość jasno wytłumaczyłem, dlaczego posunęliśmy się do tak skrajnych środków, by sprowadzić naszego Jasona Bourne'a tutaj. Proszę pogodzić się z tym, że jest on człowiekiem niezwykłym i jego życiorys tego dowodzi. Trzyma uszy nie tylko przy ziemi, ale także nastawione na cztery strony świata. Musimy założyć, że jeśli prognozy lekarzy są trafne i pamięć stopniowo mu wraca, to ma on w tej części świata znajomości w różnych zakątkach i kryjówkach, o których my nic nie wiemy. Załóżmy, tylko załóżmy, majorze, że jeden z jego informatorów powiadomił go, iż na dzisiejszy wieczór lotnisko Kai Tak zostało postawione w stan pogotowia, iż wszelkie siły bezpieczeństwa zostały zgromadzone dla ochrony gubernatora. Jak pan sądzi, co on wtedy zrobi?
– Będzie tam – odpowiedział niechętnie cichym głosem Lin Wenzu. – Gdzieś w pobliżu.
– Więc załóżmy jeszcze, że nasz Bourne ujrzy pana. Proszę mi wybaczyć, ale trudno pana nie zauważyć. Jego logiczny i zdyscyplinowany umysł – a przeżył jedynie dzięki logice, dyscyplinie i wyobraźni – zmusi go do ustalenia, kim pan właściwie jest. Czy muszę jeszcze coś dodawać?
– Nie sądzę – rzekł major.
– Związek łatwo ustalić – kontynuował Havilland nie zwracając uwagi na słowa majora. – Nie istnieje żaden taipan w Makau, któremu zamordowano młodą żonę. Istnieje natomiast wielce szanowany oficer operacyjny wywiadu brytyjskiego, udający fikcyjnego taipana, który nagadał mu kłamstw jeszcze większych niż te, które opowiadano mu poprzednio. Dowie się, że kolejny raz był manipulowany przez instytucje rządowe, manipulowany w najbardziej brutalny sposób: przez porwanie jego żony. Umysł, majorze, to delikatny instrument, a u Bourne'a jest on delikatniejszy niż u większości ludzi. Może wytrzymać tylko określoną ilość stresu. Nie chcę nawet myśleć o tym, co on może zrobić, co my będziemy zmuszeni zrobić.
– To było zawsze najsłabszym elementem scenariusza, ale równocześnie jego istotą – zauważył Wenzu.
– „Sprytnie pomyślane” – przerwał mu McAllister, wyraźnie kogoś cytując. – „Niewiele aktów zemsty spotyka się z takim zrozumieniem, jak te wynikające z zasady oko za oko”. Twoje własne słowa, Lin.
– Skoro tak, to nie powinniście byli wybierać mnie do odgrywania roli waszego taipana! – upierał się major. – Mamy w Hongkongu krytyczną sytuację, a wy mnie unieruchomiliście.
– Ta sama krytyczna sytuacja dotyczy nas wszystkich – odrzekł łagodnie Havilland. – Tylko że tym razem zostaliśmy ostrzeżeni. A ponadto, Lin, kogo innego mogliśmy wybrać? Który inny Chińczyk prócz wypróbowanego szefa Wydziału Specjalnego mógłby uzyskać zezwolenie Londynu na otrzymanie informacji, które podano ci na początku, nie mówiąc już o tych, które posiadasz obecnie. Umieść swój punkt dowodzenia w wieży kontrolnej. Ma ciemne szyby.
Ogromny major odwrócił się ze złością i w milczeniu opuścił pokój.
– Czy rozsądnie było pozwolić mu tam pójść? – spytał McAllister, patrząc wraz z ambasadorem i Catherine Staples, jak Lin wychodzi.
– Z pewnością – odrzekł dyplomata od tajnych operacji.
– Pracowałem tu szereg tygodni z MI 6 – kontynuował szybko podsekretarz. – Jest znany z tego, że nie zawsze wykonywał polecenia.
– Tylko w wypadku, gdy rozkazy wydawali mu nadęci brytyjscy oficerowie, mający znacznie mniejsze doświadczenie niż on. Nigdy nie otrzymał nagany, zawsze miał rację. A teraz on wie, że ja mam rację.
– Skąd masz tę pewność?
– A jak sądzisz, czemu powiedział, że go unieruchomiliśmy? Nie spodobało mu się, ale zgodził się z tym. – Havilland przeszedł za biurko i zwrócił się do Catherine. – Proszę usiąść, pani Staples. Ciebie zaś, Edwardzie, chcę poprosić o przysługę, nie mającą nic wspólnego z poufnością sprawy. Wiesz o niej tyle co ja, a zapewne twoje wiadomości są jeszcze świeższe, więc z całą pewnością zwrócę się do ciebie, gdy będę potrzebował informacji. Niemniej chciałbym pomówić z panią Staples w cztery oczy.
– Ależ oczywiście – odparł podsekretarz, zbierając z biurka swoje papiery. Catherine usiadła w fotelu naprzeciw ambasadora. – Mam bardzo wiele do przemyślenia – dodał. – Jeśli ta sprawa z Kai Tak nie jest mistyfikacją, jeśli jest to osobisty rozkaz Shenga, oznaczałoby to, że przyjął on strategię, której nie braliśmy pod uwagę, a to jest niebezpieczne. Według wszystkich badań, wszystkich sondaży, jakich dokonałem, powinien zaproponować tę swoją izbę obrachunkową, tę cholerną komisję gospodarczą w sytuacji stabilnej, a nie niestabilnej. Może wszystko rozwalić, a nie jest przecież głupcem, jest wybitnie inteligentny. Co on wyprawia?