Литмир - Электронная Библиотека

Właśnie teraz ta cecha skłoniła go do znalezienia idealnej kryjówki, w której będzie mógł spędzić mniej więcej następną dobę. Gdy włoży maskujący strój snajperski, postara się nie ruszać w świetle dziennym, chyba że zajdzie jakaś nagląca potrzeba. Jego plan zakładał pozostanie na brzuchu w jednym miejscu przez cały następny dzień, który spędzi na obserwacji. Musiał wszystko sprawdzić, gdyż wiedział z doświadczenia, że najtrudniej jest wytrzymać na mrowisku, kaktusach, kamieniach oraz w pobliżu wygrzewającego się grzechotnika.

Nałożył okulary noktowizyjne i poszukał sobie odpowiedniego miejsca nieco na północny wschód od domu Trace’a. Chodziło o punkt, z którego widziałby każde okno i każde pomieszczenie na tej ścianie. Szybko znalazł wystarczająco płaski obszar u podstawy pasma, miejsce pomiędzy wysokimi pniami juk aloesowych i wielkim jak otomana głazem. Inna ogromna skała leżała z tyłu, więc doskonale osłoniłaby go przed spojrzeniem osób spacerujących po paśmie wzgórz. Wyższa trawa z przodu nie powinna mu przeszkodzić w obserwacji. A dzięki specjalnemu kostiumowi wtopi się w wysokie, lecz suche brązowawe trawy rosnące na tym odcinku zbocza. Musiał jeszcze sprawdzić wszystkie detale w okularach noktowizyjnych. Podszedł do wybranego miejsca, kucnął tyłem do domu Trace’a i oświetlając sobie teren małą, wąską latarką, zbadał go centymetr po centymetrze. Poruszając kamyk niewiele większy niż własny paznokieć, Darwin przejrzał w myślach listę: czerwone mrówki – brak, kaktusy – brak, węże – brak, jamy świstaków – brak, psie gówna – brak, lisie nory – brak, tropy zwierzęce – brak; wybór stanowiska snajperskiego na szlaku zwierzyny nigdy nie był dobrym posunięciem. Na koniec ustalił, że nie ma wokół niego także ludzkich śladów: niedopałków papierosów, kubków z Dairy Queen, zużytych prezerwatyw…

Westchnął, wyjął strój maskujący i wciągnął go na siebie, starając się robić jak najmniejszy hałas; plecak przykrył dodatkową maskującą siatką, którą przyniósł właśnie w tym celu. Wreszcie położył się na brzuchu, wyczuwając gruby brezent łokciami, kolanami i brzuchem. Aparat z ogromnym czterystumilimetrowym obiektywem położył obok siebie, pod połę kostiumu, po czym użył redfielda jako teleskopu.

I tak zaczęła się długa noc.

***

Podczas szkolenia wraz z 7. Pułkiem Piechoty Morskiej, ponad dwadzieścia pięć lat wcześniej, Darwina Minora nauczono prowadzić snajperski dziennik. Teraz nie miał przy sobie ołówka i papieru, ale gdyby je miał, dziennik wyglądałby zapewne mniej więcej tak:

Data: 24.06 (sobota)

Godzina: 23:00

Miejsce: Wzgórze za domem (koordynaty: 767502)

23:10 Pierwsze ruchy w domu. Wychodzi służąca.

23:45 Żona Dallasa Trace’a (Destiny) wchodzi do głównego salonu w towarzystwie jakiegoś mężczyzny. Mężczyzna to mocno opalony blondyn, typ muskularnego ciężarowca. Nie pan Trace. Prawdopodobnie też ani Yaponchik, ani Zuker. Wygląda bardziej jak stereotypowy basenowy z Beverly Hills.

23:50 Pani Trace i ciężarowiec wchodzą do sypialni na piętrze. Kobieta włącza jedną lampę. Szybki akt seksualny.

25.06 – niedziela

00:05 Ciężarowiec wygląda na gotowego do drzemki. Pani Trace przeciwnie. Dochodzi między nimi do kolejnego stosunku.

00:30 Pani Trace budzi ciężarowca i przegania go z pokoju.

00:38 Dallas Trace wchodzi do głównego salonu na parterze minutę po wyjściu ciężarowca kuchennymi drzwiami. Prawnikowi towarzyszy czterech ochroniarzy. Kilka fotografii nikonem z czterystumilimetrowym obiektywem, na filmie do zdjęć w trybie UHS. Żaden z ochroniarzy nie może być ani Yaponchikiem ani Zukerem; wszyscy wyglądają na zbyt młodych i głupich.

00:45 Ochroniarze sprawdzają teren z basenem przed domem, patrząc przez lornetki noktowizyjne. Martwiłem się, że będą mieli celowniki termowizyjne, ale miałem nadzieję, że w takim wypadku pozostałe wokół głazów gorąco dnia zaburzy im obraz. Na szczęście użyli jedynie wzmacniaczy obrazu. Wszyscy noszą karabiny Mac-10.

00:50 DT idzie na piętro i zagląda do pani Trace. Żona śpi. Trace wraca na dół i naradza się z ochroniarzami.

01:15 DT dzwoni do kilku osób.

02:05 Ochroniarze wracają do domu. DT idzie do sypialni na piętrze.

02:10 W sypialni gasną światła. Ochroniarze pozostają w głównym salonie lub w pokoju bilardowym. Pracują w parach.

03:00 Skurcz w lewej nodze zaledwie po czterech godzinach inwigilacji. Jestem zbyt stary na tę gównianą akcję.

04:50 Przedświt. Sprawdzam kostium snajperski i przykrywam wszystko dodatkowym materiałem w kolorze maskującym.

05:21 Świt. Jestem zmarznięty po całej nocy. Ale powoli zaczyna mi się robić wręcz zbyt gorąco.

06:40 Nie ruszając się, oddaję mocz do małej szczeliny obok głazu. Naruszam zasady szkolenia, ale niech mnie szlag, jeśli zniszczę tak wcześnie nowy kombinezon. Jestem zadowolony, że całą sobotę pościłem i oczyszczałem organizm.

07:15 Zero ruchu w domu DT, oprócz zmiany warty. Używam polaryzatorów, aby nie przeszkadzało mi odbicie wschodzącego słońca. Częściowy sukces.

07:35 Jakaś kobieta biega ścieżką odległą ode mnie o dwadzieścia metrów. Słyszę muzykę z jej walkmana. Biegnie z nią doberman. To suka. Wącha mnie, po czym obsikuje. Biegaczka przywołuje psa.

09:30 Przez celownik Redfield zaglądam do kuchni. Widzę wyraźnie DT jedzącego obfite śniadanie, które przygotowała mu służąca. Pani Trace nadal śpi.

10:39 Pani DT przyłącza się do męża, który nadal jest w kuchni, gdzie rozmawia przez telefon.

11:15 DT ubiera się – dżinsy, kowbojki, niebieska koszula jedwabna w stylu Dzikiego Zachodu, kamizelka ze skóry bizona.

11:38 DT opuszcza dom. Trzech spośród czterech ochroniarzy wychodzi wraz z nim.

12:22 Dom opuszcza służąca. Czwarty ochroniarz wchodzi wraz z panią DT na piętro. Uprawiają seks.

12:50 Ochroniarz wraca do głównego salonu.

13:00 Powrót służącej.

14:30 Robi się coraz goręcej. Rozważnie używam wody, tym niemniej kończę drugą butelkę. Została mi jedna.

14:40 Grzechotnik wpełza na moją prawą nogę, po czym zsuwa się z niej na odległy ode mnie około metra głaz. Tam zastyga i grzeje się w słońcu.

16:30 Wąż opuszcza moje najbliższe otoczenie.

16:45 Zaczyna padać ulewny deszcz. Widoczność nadal zadowalająca.

16:55 Wraca ciężarowiec z ubiegłej nocy. Rzeczywiście jest basenowym. Stoi pod osłonką patio i czeka, aż przestanie padać.

17:10 Pani DT wychodzi z czwartym ochroniarzem. Basenowego woła do domu służąca. Uprawiają seks w pokoju telewizyjnym.

18:20 Deszcz ustaje, ale strumyczki wody spływają na mnie po głazach. Służąca i muskularny basenowy opuszczają dom. Nie widać żadnych ruchów.

21:20 Ostatnie promienie zachodzącego słońca przesłaniają chmury. Oczy bolą mnie od patrzenia przez celownik. Krople do oczu prawie mi się skończyły.

22:10 DT wraca z czterema ochroniarzami i pięcioma niezidentyfikowanymi mężczyznami. Nowi wyglądają na cudzoziemców. Trzech z nich czeka w salonie głównym z ochroniarzami, dwaj pozostali ruszają z DT na piętro do gabinetu.

22:45 Długa rozmowa. DT siedzi plecami do okna, tak samo jak w swoim biurze w Los Angeles. Obaj jego goście przez całą dyskusję stoją. Pstrykam trzy rolki wysokiej jakości czarnobiałego filmu, czterystumilimetrowy obiektyw stawiam dla stabilności na dwójnogu. Ci dwaj to zespół snajperski: Gregor Yaponchik i Pavel Zuker. Nawet podczas rozmowy Zuker stoi trzy kroki za Yaponchikiem, dokładnie tak jak obserwator, który kryje swego strzelca. Nie sposób dokładnie odczytać z ruchu warg, co mówią Rosjanie (chociaż jestem przekonany, że konwersacja toczy się po angielsku), wydaje mi się, że użyli kilka razy słów „Latynos” i „Meksykanin”. Zakładam, że dyskutują o moim wieczornym telefonie, zastanawiając się, czy był prawdziwy.

22:55 DT pokazuje obu Rosjanom fotografie mecenasa Esposito i moje. Moje fotki ewidentnie zostały wykonane teleobiektywem. Na dwóch stoję przed domem w San Diego, na jednym przy wraku Gomeza. Ostatnie dwa zrobili mi przy domku. Cholera!

23:00 Spotkanie dobiega końca. Mam wyraźne fotografie Zukera i Yaponchika. Obserwator nie przypomina brodacza ze zdjęć FBI, jest wysoki, szczupły, starannie ogolony, ma króciutkie, czarne włosy i głęboko zapadnięte oczy. Podczas rozmowy pali papierosa. Widzę gniew na twarzy DT, gdy ten wstaje i szuka popielniczki. Yaponchik jest starszy od Zukera, może dwa, trzy lata starszy ode mnie. Przypomina mi jakiegoś szwedzkiego aktora, którego nazwiska nie mogę sobie przypomnieć… Grał w filmach Bergmana… Krótkie blond włosy, pociągła, pokryta zmarszczkami twarz, wąskie wargi, które stale wyglądają na gotowe ułożyć się w ironiczny uśmiech, niebieskie oczy, wydatne kości policzkowe i podbródek. Bardzo duże ręce o długich palcach. Nosi bardzo drogi włoski garnitur. Nie wygląda na Rosjanina, raczej na Skandynawa.

23:20 Trzech mężczyzn wraca na dół i rozmawia z siódemką zebranych tam ochroniarzy. Jestem pewien, że trzej, którzy przyszli z Y i Z, to także cudzoziemcy, z Europy Wschodniej albo Rosjanie – sądząc po garniturach, nie potrafią się jeszcze dobrze ubierać – natomiast pierwsza czwórka to amerykańscy bandyci, również profesjonaliści, choć daleko im do poziomu rosyjskich zabójców.

23:30 Znów pada deszcz. Sfotografowałem wszystkich dziesięciu mężczyzn. Opieram się pragnieniu zatelefonowania z komórki do Dallasa Trace’a i spytania go o Yaponchika.

23:40 Pani Trace wraca do domu i idzie prosto do łóżka.

23:45 Yaponchik, Zuker i trzej Rosjanie wychodzą.

26.06 – poniedziałek

00:15 DT dzwoni w trzy miejsca ze swojego gabinetu.

00:42 DT kładzie się do łóżka. Pani DT śpi, Dallas próbuje ją zbudzić. Nie udaje mu się. Ogląda w sypialni telewizję.

01:50 DT wyłącza telewizor i gasi światło w sypialni. Ochroniarze pełnią wartę w parach.

02:00 Przypominam sobie nazwisko aktora – Max von Sydow. Yaponchik bardzo mi przypomina Maxa von Sydowa.

02:10 Dwaj ochroniarze sypiający w dodatkowej sypialni na parterze uprawiają seks. To homoseksualiści. Widząc, co się święci, przestaję patrzeć.

02:35 Dzwonię do Lawrence’a i proszę, żeby po mnie przyjechał. Stewart jest niezadowolony.

05:30 Odjeżdżam tuż po świcie.

70
{"b":"96997","o":1}