Czy Diana zrobiła słusznie, porównując te dwie rzeczy? Oczywiście zestawienie było przypadkowe. Jednak Bey wiedział, że gdyby pozbył się swego strachu, można by to porównać do radości, jaką zapewne dawało latanie.
Król zatrzymał się w końcu w garderobie i pozwolił, aby dwaj garderobiani przystąpili do dzieła. Markiz tymczasem próbował zachować obojętność, chociaż świadomość oczekiwań Diany nie dawała mu spokoju. Nie przypuszczał, że będzie go aż tak pragnąć. Gdyby wiedział, być może nie zdecydowałby się na tę wspólną noc. Gdyby jemu samemu starczyło silnej woli…
– Panie? – dobiegł do niego głos króla.
– Słucham, sire?
– Tak bardzo pogrążyłeś się we własnych myślach, że nie słyszysz co mówię – rzekł król z niezadowoleniem. -Czy myślisz o krwi?
Rothgar przypomniał sobie krew Diany na prześcieradle.
– Nie rozumiem, sire.
– O tym krwawym ataku, co? – wyjaśnił zniecierpliwiony już monarcha. – Chciałbym o nim usłyszeć.
Bey zupełnie już o tym zapomniał. Miał przecież inne sprawy na głowie. Powstrzymał jednak słowa: „A, o tym!", które wskazywałyby, że nadaje się do Bedlam i rozłożył ręce w bezradnym geście.
– Niestety, obawiam się, że nie mam zbyt wiele do powiedzenia.
Służba nareszcie przebrała monarchę i mogli usiąść na wyściełanych krzesłach. Rothgar opowiedział całą historię najprościej, jak mógł, pomijając zasługi Diany i podkreślając rolę zmarłego woźnicy.
– Odważny człowiek, odważny człowiek, co? – zadumał się król. – Czy zostawił rodzinę?
– Tak, sire. Zonę i dzieci. Kazałem już się nimi zająć -dodał, uprzedzając kolejne pytanie.
Król tylko powtórzył: „co, co" i milczał przez chwilę.
– Wyślę list z podziękowaniem do tej kobiety. Markiz wątpił, czy cokolwiek zdoła ukoić smutek Elli
Miller, ale list królewski może się okazać w przyszłości niezwykle cennym dokumentem.
– To nadzwyczaj uprzejme, sire.
Monarcha zmarszczył czoło. Rothgar stwierdził, że najprawdopodobniej już zapoznał się z całą sprawą. Być może czytał nawet raport Eresby'ego Motte'a.
– Ten de Couriac – odezwał się po chwili. – Czy jesteś, panie, pewny, że maczał w tym palce, co? I czy wiadomo, że to byli Francuzi?
– To tylko przypuszczenia, sire. Mówili dobrze po angielsku, ale z obcym akcentem. Ten, którego mógł zdradzić najsilniejszy akcent, milczał.
Król aż uderzył dłonią w kolano.
– Ale po co?! Po co ten atak, co?!
Rothgar nie chciał wiązać tej sprawy z Currym, ani też wskazywać na czynniki oficjalne. Opowiedział więc Jerzemu o zajściach w gospodzie i o lubieżnej pani de Couriac.
– Zapewniam Waszą Królewską Mość, że nie dałem mu żadnych powodów do zazdrości – zakończył.
– Tyle osób zabitych z powodu jednej Francuzki, co? -obruszył się król. – Każę panu D'Eon, żeby wnikliwiej zajął się tą sprawą.
– Kawaler D'Eon jest bardzo zmartwiony tym wszystkim – zafrasował się Rothgar. – Czy wysunął może jakieś podejrzenia, sire?
– Też sądził, że to zazdrość – mruknął monarcha. – Podobno byłeś z nią, panie, sam na sam, co?
Ciekawe, skąd kawaler D'Eon wie takie rzeczy? pomyślał markiz. Jego przypuszczenia zaczynały się powoli konkretyzować.
– Ależ nic podobnego, sire – zaprzeczył gwałtownie. -Cały czas był przy nas jej mąż, lekarz albo lady Arradale.
Która zresztą uratowała mi życie, dodał jedynie w duchu, świadomy, że Jerzy III nie wysłałby do niej listu z gra-tuląc jami.
Monarcha potarł zmarszczone czoło. Był jeszcze bardzo młody, ale jemu samemu wydawało się, że jest nadzwyczaj poważny i kompetentny.
– Hrabina, co? Nie tego się spodziewałem. Co o niej sądzisz, panie?
Co o niej sądził? Uwielbiał ją. Uważał, że jest jedną z najwspanialszych kobiet w Anglii, a także Szkocji, Walii i Irlandii.
– Nie sprawiała trudności w czasie podróży, sire – odparł wymijająco.
– Czy będzie się sprzeciwiać małżeństwu, co? – Król poprawił się trochę na swoim miejscu.
Markiz rozłożył ręce.
– Odniosłem wrażenie, że wręcz do niego dąży. – Jego głos był zupełnie wyprany z emocji.
– To dobrze, co? Lord Randolph Somerton jest drugim synem i potrzebuje porządnego majątku. Czarujące, prawda?
2 pewnością nie było to słowo, z którego chciałby skorzystać. Zwłaszcza, gdy pomyślał o fircykowatym i zarozumiałym lordzie i jego surowym ojcu, księciu Carlyle.
– Czy zbyt wiele władzy na północy kraju nie skoncentruje się w ten sposób w rękach jednej rodziny, sire? – spytał ostrożnie.
Król w odpowiedzi wzruszył ramionami.
– Przecież i tak musi wyjść za mąż za kogoś z północy, prawda? Inaczej jej mąż zaniedbałby majątek, co?
– Przecież mamy teraz wspaniałe drogi, sire. Podróż do stolicy zajęłaby nam tylko dwa dni, gdyby nie ten przykry incydent.
Monarcha skrzywił się, jakby nie chciał więcej dyskutować o całej sprawie.
– Wobec tego sir Harry Crumleigh z Derbyshire albo lord Scrope ze Shropshire, który szuka cichej żony. Lady Arradale wydaje się nad wyraz spokojna.
Rothgar omal nie wybuchnął śmiechem. O Dianie można było naprawdę wiele powiedzieć, ale nie to, że jest spokojna. Słowa króla oznaczały, że doskonale zagrała swoją rolę. Sir Harry był ulubieńcem króla, ponieważ uwielbiał polowania i był doskonałym jeźdzcem. Wiele jednak wskazywało na to, że nie przeczytał w życiu ani jednej książki. Niektórzy wprost twierdzili, że tylko dlatego, iż nie potrafił czytać. Lord Scrope był natomiast człowiekiem miłym i nieszkodliwym. Diana w ciągu tygodnia zanudziłaby się przy nim na śmierć. Jeszcze zanim zdążyłaby poznać jego liczne choroby.
– Jeśli mogę coś dodać, sire. Hrabina dopiero przyjechała do Londynu i przeżyła szok po drodze. Powinna mieć chyba więcej czasu, żeby oswoić się z myślą o małżeństwie.
Markiz zamarł, oczekując na odpowiedź.
– Dobrze, co? Ale chcę, żeby wyszła za mąż jeszcze zanim wróci do swojego zamku. A teraz – monarcha zawiesił głos, jakby szykował coś miłego – mam dla ciebie niespodziankę, panie. Król Francji przysłał mi w prezencie automat, żeby przypieczętować traktat pokojowy, co?
– Naprawdę, sire? – Rothgar udawał zainteresowanie, chociaż wciąż zastanawiał się nad niespodziewaną decyzją Jerzego.
– Kawaler D'Eon ma go zaprezentować jutro w pałacu. Czy przybędziesz, panie?
– D'Eon? Z całą pewnością przyjdę, sire. – Markiz skinął głową.
– Ze swojej strony chcę pokazać automat, który dostałem od ciebie, panie, w zeszłym roku, co? – dodał król.
– Cieszę się, że wciąż znajduje uznanie w oczach monarchy. – Rothgar wstał i skłonił się lekko przy tych słowach.
Monarcha również podniósł się z miejsca.
– Zaprawdę. – Przybrał oficjalny ton: – Dobrze, panie, służysz Koronie. Jesteśmy zadowoleni z twoich usług i życzymy ci jak najlepiej.
Rothgar skłonił się jeszcze niżej.
– Wasza Królewska Mość jest dla mnie niezwykle łaskawy. Spotkanie dobiegło końca. Markiz przeszedł korytarzem do schodów, powściągając chęć odszukania Diany. Pragnął upewnić się, że jest bezpieczna. Wolał nie mówić jej nic na temat postanowień króla. Zwłaszcza, że wątpił, czy tym razem skończy się tylko na groźbach. Hrabina będzie musiała wykazać wielki hart ducha i dużo determinacji, żeby wyjść cało z tej opresji.
Nie mógł teraz zająć się jej sprawami. Chciał pojechać do Abbey i osobiście złożyć kondolencje Elli Miller. Przez chwilę zastanawiał się co robić, a potem, będąc już na dole, skręcił do pokoju przyjęć i skreślił do niej kilka słów:
Wielmożna Lady Arradale!
Tuszę, pani, że jesteś pod dobrą opieką i że dotarły do Ciebie wszystkie bagaże. Proszę o sygnał, gdybym mógł pomóc Ci w czymś jeszcze. Zrobię wszystko, co w mojej mocy.
Twój pokorny sługa,
Rothgar.
Miał nadzieję, że Diana odbierze właściwie treść tej błahej notatki. Zwłaszcza wzmiankę o tym, co jest w jego mocy. Rothgar złożył kartkę i zapieczętował ją swoim sygnetem. Następnie przywołał lokaja.
– Dla lady Arradale – poinformował go.
Służący skinął głową.
Znalazłszy się w powozie, próbował zapomnieć o Dianie. Jego myśli zwróciły się ku D'Eonowi. Wybór prezentu nie był zaskakujący, ponieważ wielu zdolnych mechaników pracowało również we Francji, a poza tym wszysy znali królewskie upodobania. Zamiłowanie do mechaniki łączyło króla z Rothgarem. To markiz dał mu pierwszy tego typu prezent, chińską pagodę, którą usiłowano, niestety, wykorzystać przy próbie zamachu. Czy to możliwe, żeby jakaś ciemna tajemnica wiązała się również z francuskim prezentem?
Ostrożności nigdy nie za wiele! pomyślał markiz.
Kolejny automat, który podarował królowi, był już znacznie prostszy i, jak mu się zdawało, całkowicie bezpieczny. Czy to samo będzie można powiedzieć o mechanizmie D'Eona? Rothgar miał wrażenie, że krąg, który go otaczał, a pośrednio także króla, zaczął się powoli zacieśniać.
Nagle uderzyła go myśl, że to D'Eon stoi za pomysłem wydania Diany za mąż. Jak do tej pory król nie wykazywał tyle determinacji nawet w najważniejszych dla kraju sprawach. Znaczyło to, że ktoś nim manipuluje. D'Eon często bywał na dworze i Jerzy chętnie z nim rozmawiał.
Tylko po co?
Żeby zemścić się za dwóch zabitych Francuzów? Nie, niemożliwe. Sprawa była zbyt świeża. D'Eon nie mógł się domyślać, że Diana jest tak doskonałym strzelcem.
A może sam chciał się z nią ożenić?
To było już bardziej przekonujące. Należał do ludzi ambitnych, lecz pozbawionych majątku. A małżeństwo z angielską arystokratką otwierało przed nim nieograniczone możliwości szpiegowania. Było to moralnie obrzydliwe, ale Rothgar wiedział, że Francuz jest do tego zdolny.
Ale jedna sprawa była wątpliwa. Jak to już powiedział Dianie, męskość Dł Eona stała pod znakiem zapytania. Wiadomo było, że nie unika flirtów, ale też nie ma żadnych kochanek.
Co więcej, Francuz spędził sporo czasu na dworze carycy Rosji w… kobiecym przebraniu. Oczywiście szpiegował wtedy na rzecz króla Francji. Wielu wątpiło w prawdziwość tej historii, ale Rothgar osobiście sprawdził wszystkie fakty. Nie wiedział tylko, czy D'Eon jest mężczyzną, kobietą, czy może hermafrodytą.