Po pierwsze, pragnę podziękować za wsparcie i rady mojej agentce, Alice Orr, która przechodzi teraz na zasłużony odpoczynek. Życzę jej wiele szczęścia.
Spotkania z innymi autorami są zawsze niesłychanie pomocne, dlatego chciałabym złożyć podziękowania mojej grupie dyskusyjnej, złożonej z Jane Wallace, Solveig McLaren, Kareł Loganhume, Marjorie Daniels i Anity Birt, za pomoc w doprowadzeniu do końca tego nie zawsze łatwego projektu. Zwykle są to rozmowy internetowe, ale prawdziwą duszę tej książki odnalazłam w czasie bezpośredniego spotkania z wymienionymi autorkami.
Dziękuję również Andrew Sigelowi, któremu udało się odnaleźć to, co pozostało z libretta „Orione" londyńskiego Bacha. Dzięki temu mogłam zrewidować swoje poglądy na temat tej opery. Pragnę też przekazać wyrazy wdzięczności znawczyni porto Bibianie Behrendt, a także grupie internetowej lemot@onelist. com, która sprawdziła pisownie obcych zwrotów i wyrazów.
Przede wszystkim jednak podziękowania należą się samemu Rothgarowi, który wdarł się w moje życie osiem lat temu i oznajmił: „Przyszedłem, żeby odmienić twój los".