– Dla przyjemności?
– Tak. To moje hobby. Jeszcze przed wojną pracowałem jako asystent przy montażu filmów. Znam ten fach od podszewki. Dlatego wykonałem tę pracę sam, bez niczyjej pomocy, zamknąwszy się w laboratorium. A potem po kryjomu wyniosłem do domu filmy. To mój majątek.
– A więc sfilmował pan świadomość wszystkich dwudziestu sześciu cyfrantów?
– Tak. Wszystkich. Nadałem im jeszcze tytuły, które stały się równocześnie tytułami czarnych skrzynek. Tytuł pańskiej brzmi „Koniec Świata", nieprawdaż?
– Tak. Zawsze zastanawiało mnie, skąd taki dziwny tytuł.
– O tym jeszcze porozmawiamy. Pozwoli pan, że skończę z jednym. Nikt więc nie wiedział, że udało mi się sfilmować waszą świadomość. Ja też nikomu o tym nie powiedziałem. Chciałem kontynuować te badania gdzie indziej. Miałem już dość pracy dla Systemu. Wyprowadziłem badania z najtrudniejszego etapu i stwierdziłem, że moja misja jest skończona. Złożyłem rezygnację. Tymczasem System nie chciał jej przyjąć. Zbyt dużo wiedziałem. Gdybym przeszedł na stronę symbolantów, cały plan z tasowaniem spaliłby na panewce. Oni wychodzą z założenia, że każdy, kto nie z nimi, jest przeciwko nim. Kazali mi czekać trzy miesiące. Powiedzieli, że mogę sobie badać, co mi się podoba, albo w ogóle nic nie robić, i jeszcze dobrze mi za to zapłacą. W ciągu trzech miesięcy skonstruują jakiś niezwykły system zabezpieczeń i wtedy będę mógł ich opuścić. Jestem człowiekiem wolnym, mam to we krwi od urodzenia, i bardzo źle znoszę, jeśli odbiera mi się wolność, ale pomyślałem, że ostatecznie nie były to złe warunki i postanowiłem jakoś przeczekać te trzy miesiące. Ale jak człowiek siedzi bezczynnie, to nic dobrego z tego nie wynika. Z nudów przyszło mi do głowy, żeby do waszych mózgów podłączyć jeszcze jeden obwód. To właśnie poprawione przeze mnie jądro waszej świadomości. I zrobiłem to.
– Dlaczego?
– Po pierwsze chciałem zobaczyć, jaki to odniesie skutek. Jak będzie funkcjonować świadomość uporządkowana cudzą ręką. W historii ludzkości nikt jeszcze tego nie zbadał. Był też drugi powód. Chciałem odegrać się na Systemie. Skoro oni wykorzystali mnie do własnych celów, dlaczego ja nie miałbym postąpić z nimi tak samo? Chciałem mieć nad nimi przewagę w postaci tej jednej, nieznanej im funkcji waszych mózgów.
– Tylko dlatego? – oburzyłem się. – Tylko dlatego wprowadził pan do naszych głów ten poplątany obwód pełen prądu, niczym elektrowóz?
– No cóż, postąpiłem niegodnie. Pan tego nie zrozumie, ale powiadam panu, ciekawość naukowca jest nieokiełzana. Weźmy na przykład sprawę doświadczeń na ludziach w obozach koncentracyjnych. Ja też, oczywiście, ubolewam nad tym faktem, ale zdarza mi się myśleć w ten sposób: jak można było, do cholery, zmarnować taką szansę. Skoro już się na to zdecydowali, dlaczego pracowali tak nieudolnie, z takimi marnymi efektami? Zapewniam pana, że w głębi duszy wszyscy naukowcy myślą podobnie. Poza tym nie zrobiłem nic, co zagrażałoby waszemu życiu. Potroiłem tylko to, co już i tak było podwójne. Ot, trochę zmieniłem przebieg prądu, nie powiększyłem przy tym wcale objętości waszych mózgów. To tak, jakbym używając tych samych liter, napisał jeszcze jedno słowo.
– Dlaczego w takim razie wszyscy oprócz mnie zginęli?
– Nie wiem – odparł profesor. – Rzeczywiście zginęło dwudziestu pięciu z dwudziestu sześciu cyfrantów, których mózgi przystosowaliśmy do tasowania. I wszyscy zginęli tak samo. Położyli się wieczorem do łóżka, a rano byli już martwi.
– Mnie czeka podobny los?
– Proszę poczekać, sprawa nie jest taka prosta – powiedział profesor, wiercąc się pod kocem. – Śmierć tych dwudziestu pięciu ludzi nastąpiła w półrocznym przedziale czasu. Między czternastym a dwudziestym miesiącem po operacji. Wszyscy bez wyjątku zmarli właśnie w tym czasie. Natomiast pan żyje i tasuje, chociaż minęły już trzy lata i trzy miesiące. Oznacza to, że pan jeden musiał wyróżniać się czymś szczególnym.
– Wyróżniać się? Co pan przez to rozumie?
– Chwileczkę. Swoją drogą, czy od czasu operacji nie dokucza panu jakaś dziwna dolegliwość? Na przykład przywidzenia, omamy słuchowe albo chwilowa utrata przytomności?
– Nie – odparłem. – Nie mam przywidzeń ani omamów. Jedynie chyba zapachy. Stałem się bardziej wrażliwy na zapachy niektórych owoców.
– Tak, to stwierdziliśmy u wszystkich. Zapachy owoców mają wpływ na działanie przełącznika. Nie wiem dokładnie dlaczego. Nie wywołują one jednak przywidzeń, omamów ani zapaści?
– Nie – odpowiedziałem.
– Hm… – zastanawiał się chwilę. – Coś jeszcze?
– Owszem, zauważyłem to przed chwilą, zdawało mi się, że odsłoniłem część mojej ukrytej pamięci. To chyba zdarzało mi się wcześniej, ale w bardzo ulotnej formie. Tym razem czułem to bardzo długo i wyraźnie.
– Niestety, to nie była pańska pamięć – stwierdził stanowczo profesor. – To tylko sztuczny pomost. Pomiędzy pańską świadomością a świadomością, którą poprawiłem i wprowadziłem do pańskiego mózgu, istnieje naturalna różnica. Pan stara się obecnie wyrównać tę różnicę, dopasować do siebie obie części.
– Nie rozumiem. Do tej pory nie czułem tego tak wyraźnie.
– To moja wina. W danych, które dałem panu do tasowania, zakodowany był sygnał, który otworzył pański trzeci obwód. Ale proszę mi nie przerywać. Wtedy trudniej mi wytłumaczyć, a i pan niewiele z tego zrozumie.
Wyjąłem jeszcze raz butelkę i napiłem się whisky. Sprawa wyglądała znacznie gorzej, niż myślałem.
– System wezwał mnie, gdy zmarło pierwszych ośmiu cyfrantów. Polecono mi wyjaśnić przyczynę ich śmierci. Prawdę mówiąc, nie chciałem wracać do Systemu, ale ostatecznie to był mój wynalazek i sprawa dotyczyła życia lub śmierci pozostałych cyfrantów. Nie mogłem tego tak zostawić. Szczegółowo zapoznano mnie z okolicznościami śmierci i wynikami sekcji mózgów. Jak już mówiłem, cała ósemka zmarła w ten sam sposób. Nie mieli żadnych obrażeń. Śmierć nastąpiła we śnie. Po prostu przestali oddychać. Idealna bezbolesna śmierć. Na twarzy nie było śladów cierpienia.
– Nie dowiedział się pan, co było przyczyną śmierci?
– Niestety nie. Domyślaliśmy się wprawdzie paru rzeczy, ale żadnej z nich nie dało się udowodnić. Być może przełącznik obluzował się albo przepalił i obydwa systemy wymieszały się ze sobą, a energia, która wówczas powstała, przerwała pracę mózgu? Niewykluczone też, że w samym korzystaniu z jądra świadomości, nawet chwilowym, tkwi jakiś zasadniczy problem. Być może mózg ludzki po prostu tego nie wytrzymuje. – Po tych słowach profesor podciągnął koc pod samą brodę i zamilkł na chwilę. – To właśnie moja hipoteza. Może to niezbyt dokładne, ale myślałem nad tym długo i doszedłem do wniosku, że którąś z tych dwóch rzeczy, a może obydwie naraz, należy uznać za przyczynę śmierci.
– Analiza mózgów niczego nie wykazała?
– Drogi panie, mózg to nie toster ani pralka. Przewodów wcale nie widać. W mózgu zmienia się tylko przebieg niewidzialnych wyładowań prądu. Nie można po śmierci wyjąć i zbadać przełącznika. O ile w żywym mózgu można jeszcze odnaleźć defekt, o tyle po śmierci nie można już dowiedzieć się niczego. Oczywiście, gdyby tam były jakieś ubytki albo guzy, to inna sprawa, ale nie było.
Poprosiłem więc, żeby dziesięciu z osiemnastu żyjących jeszcze cyfrantów sprowadzono do laboratorium celem powtórnych badań. Sprawdziłem działanie przełącznika, wypytałem też wszystkich o omamy, przywidzenia i tym podobne dolegliwości. Niczego jednak, co zasługiwałoby na uwagę, nie odkryłem. Wszyscy byli zdrowi jak ryby i tasowali bez żadnych przeszkód. Pomyśleliśmy więc, że może tamtych ośmiu miało jakąś wadę i nie nadawało się do tasowania. Nie wiedzieliśmy wprawdzie, jaka to wada, ale postanowiliśmy przebadać tę sprawę gruntownie, żeby w przyszłości uniknąć podobnych wypadków.
Okazało się jednak, że byliśmy w błędzie. W ciągu następnego miesiąca zmarło pięciu ludzi, w tym trzech przebadanych przez nas ponownie. Jednym słowem – orzekliśmy, że nic im nie jest, a oni zmarli w kilka dni później. Z niewiadomej przyczyny zginęła już połowa naszych cyfrantów. Nie mogło być już mowy o wadzie u poszczególnych ludzi, zasadniczy błąd musiał tkwić w samym wynalazku. Po prostu posługiwanie się na przemian dwoma systemami okazało się niemożliwe. Zaproponowałem Systemowi zamrożenie całego przedsięwzięcia, usunięcie przełącznika z mózgów pozostałych cyfrantów i zaprzestanie tasowania. Tymczasem System stwierdził, że to niemożliwe. Odrzucili moją propozycję.