Литмир - Электронная Библиотека
Содержание  
A
A

– Aż w końcu nie rozumiem już niczego. To tak, jakby zakręcić kolorowym bąkiem, im szybciej się kręci, tym trudniej rozróżnić kolory.

– To nawet ciekawe – powiedziała grubaska. – Widać, że się na tym znasz.

– O tak – odparłem. O zmęczeniu mógłbym opowiadać godzinami. To jedna z rzeczy, których nie można się nauczyć w szkole.

– Grasz może na saksofonie? – zapytała.

– Nie.

– Masz płytę Charliego Parkera?

– Chyba mam, ale nie sądzę, żeby udało mi się ją znaleźć, poza tym adapter jest zepsuty.

– Umiesz grać na jakimś instrumencie?

– Nie.

– Mogę cię dotknąć?

– Nie – powiedziałem. – Znowu rozboli mnie brzuch.

– Będę mogła cię dotknąć, kiedy rana się zagoi?

– Kiedy się zagoi, jeśli świat nie skończy się do tego czasu. Wróćmy lepiej do tematu. Stanęło na tym, że twój dziadek bardzo się zmienił, odkąd wymyślił system tasowania.

– Tak, zrobił się małomówny i trudny we współżyciu, zaczął nawet mówić sam do siebie.

– A może mówił coś do siebie na temat tasowania? Proszę, przypomnij sobie.

Myślała chwilę, trzymając się za złote klipsy.

– Owszem, mówił. Powiedział kiedyś, że tasowanie to drzwi do nowego świata. Początkowo miało być tylko sposobem transformacji danych przed wprowadzeniem ich do komputera, ale okazało się, że w zależności od zastosowania, posiada ono również moc transformacji całego świata.

– Jednym słowem, tasowanie to drzwi do nowego świata, a ja jestem kluczem, którym można te drzwi otworzyć?

– Tak, chyba można by to tak ująć.

Chciałem napić się whisky z lodem w dużej szklance, ale żadnej z tych rzeczy nie było już w moim mieszkaniu.

– Jak myślisz, czy twój dziadek chce, żeby świat się skończył? – zapytałem.

– Nie! Co to, to nie. Może jest znienawidzonym, samowolnym starcem, ale w gruncie rzeczy to dobry człowiek, tak jak ja albo ty.

– A, dziękuję – powiedziałem. Taki komplement usłyszałem po raz pierwszy w życiu.

– Poza tym sam się boi, że ktoś wykorzysta jego badania w złym celu. Dlatego właśnie porzucił System.

– Jak to? Przecież System działa w dobrej wierze. Broni właścicieli danych przed kradzieżami i wypuszczaniem informacji na czarny rynek.

Dziewczyna z uwagą przyjrzała się mojej twarzy, po czym wzruszyła ramionami. – Dziadek nie przykłada wagi do tego, kto tu jest dobry, a kto zły. Mówi, że dobro i zło nie mają nic wspólnego z prawami własności. Poza tym on nie ufa takim potężnym organizacjom. Należał wprawdzie do Systemu, ale tylko dlatego, że mógł korzystać z danych i materiałów, których nie zdobyłby gdzie indziej.

– Aha. A czy przypadkiem nie wyniósł z Systemu kopii moich danych?

– Nie wiem – odparła. – Ale mógł to zrobić. Jako kierownik Centralnego Laboratorium miał dostęp do wszystkich danych.

Chyba się nie myliłem. Profesor zabrał moje dane do prywatnego laboratorium i tam na moim przykładzie kontynuował swe badania. Jego praca zbliżała się ku końcowi, jak zauważył mały, toteż sprowadził mnie do siebie i przekazał mi dane, które nie były żadnymi wynikami badań, lecz specjalnym kodem, który przez tasowanie miał oddziałać na moją świadomość.

To znaczy, że moja świadomość – albo podświadomość – była już pod wpływem tego nowego programu. Mały powiedział, że to bomba zegarowa. A jeśli to prawda? Obudziłem się z tasowania wczoraj o północy, od tego czasu upłynęła prawie doba. Nie miałem pojęcia, na ile godzin nastawiona była ta bomba, ale 24 z nich minęły już bezpowrotnie.

– Mam jeszcze jedno pytanie – powiedziałem. – Więc twierdzisz, że będzie koniec świata?

– Tak, dziadek tak powiedział.

– Czy zaczął tak mówić przed, czy po tym, jak zajął się moimi danymi?

– Po. Chyba po. W zasadzie zaczął mówić w ten sposób dopiero ostatnio. Dlaczego o to pytasz?

– „Koniec Świata" to tytuł sztuki, która służy mi do tasowania. Nie sądzisz, że to dość dziwny zbieg okoliczności?

– I o czym jest ta sztuka?

– Nie wiem. Jest częścią mojej świadomości, ale nie znam jej treści. Coś w rodzaju scenariusza znajduje się w podziemnym sejfie Systemu, ale stamtąd nikt nie może go wykraść. Nawet przy pomocy wojska.

– A dziadek wykradł, wykorzystując swoją pozycję?

– Na to wygląda. Chyba musisz go o to zapytać.

– To znaczy, że pomożesz mi odszukać dziadka? Przytrzymując ręką brzuch, podniosłem się z łóżka. Z niewyspania bolała mnie głowa.

– Chyba nie mam innego wyjścia – powiedziałem. – Nie wiem jeszcze, co to wszystko znaczy, ale nie mogę tego tak zostawić.

– W każdym razie musimy ratować dziadka.

– Dlatego, że jesteśmy dobrymi ludźmi?

– Właśnie – odparła grubaska.

Koniec Świata – czytanie snów

Nie bacząc na rozterki serca, musiałem zabrać się do pracy. Zima zaczęła się na dobre, nie wypadało więc odwlekać tego w nieskończoność. Poza tym gdy czytałem Stare Sny, mogłem zapomnieć, choć na chwilę, o moim żalu.

W miarę czytania, w miejsce żalu pojawił się jednak inny rodzaj bezsilności. Wciąż nie mogłem zrozumieć sensu tego, o czym mówiły Stare Sny. Umiałem je co prawda czytać, lecz nie pojmowałem ich treści. Zupełnie jakbym codziennie odczytywał te same, niezrozumiałe dla mnie zdanie, albo przyglądał się upływowi wody w rzece. To do niczego nie prowadziło. Im lepiej władałem sztuką czytania snów, tym boleśniej odczuwałem jałowość tego zajęcia.

– Jaki właściwie sens mają Stare Sny? – zapytałem dziewczynę. – Mówiłaś kiedyś, że moim zadaniem jest czytać Stare Sny. Ale one tylko przeze mnie przepływają. Nie rozumiem żadnego z nich. Czuję tylko, że z każdym snem ubywa mnie samego.

– Mówisz tak, ale czytasz jak opętany. Dlaczego?

– Nie wiem. – Pokręciłem głową. Z pewnością chciałem w ten sposób zapomnieć o moim żalu, ale… zdawałem sobie sprawę, że to nie wszystko. Rzeczywiście, czytałem tak, jakby mnie opętało.

– Myślę, że problem tkwi w tobie samym – powiedziała.

– We mnie?

– Musisz szerzej otworzyć serce. Nie wiem, co to jest serce, ale wydaje mi się, że twoje jest szczelnie zamknięte. Powinieneś pragnąć Starych Snów, tak jak one pragną ciebie.

– Dlaczego tak myślisz?

– Czytanie snów to właśnie coś takiego. Jak ptaki kierują się na północ albo na południe, kiedy przychodzi na to pora, tak ty powinieneś czytać.

Wyciągnęła rękę ponad stołem i położyła ją na mojej. Uśmiechnęła się. Jej uśmiech był jak promień wiosennego słońca, który przedarł się na chwilę poprzez chmury.

– Otwórz serce. Nie jesteś więźniem. Jesteś ptakiem, który pragnie snów.

Nie pozostało mi nic innego, jak wziąć do ręki kolejny sen i spróbować jeszcze raz. Chodziłem już do magazynu sam. Wybierałem jeden z niezliczonych snów i przenosiłem go na stół. Dziewczyna wycierała go z kurzu najpierw mokrą, potem suchą szmatką. Czysty sen lśnił bielą świeżego śniegu.

Kładłem dłonie na czaszce i ogrzewałem ją palcami. Gdy przekraczała pewien próg ciepła – nie większy niż okruch zimowego słońca – sama zaczynała promieniować ciepło i opowiadać zapisany w sobie sen. Zamykałem oczy, brałem głęboki oddech i końcami palców podążałem za jej opowieścią. Ale mówiła do mnie głosem zbyt wątłym, a obraz, który starała mi się przekazać, był zbyt blady, jak światło gwiazd na porannym niebie. Udawało mi się odczytać jedynie jakieś fragmenty, próbowałem połączyć je w jedną całość, ale bezskutecznie.

Były wśród nich nieznane mi krajobrazy, rozbrzmiewała nieznana muzyka, słyszałem także niezrozumiałe słowa. Ukazywały mi się nagle i równie nagle tonęły w gęstym mroku. Jakbym pokręcał gałką w radiu od jednej stacji do drugiej, na żadnej z nich nie zatrzymując się dłużej. Czułem, że sny usiłują mi coś powiedzieć, ale nie wiedziałem co.

Może nie nadawałem się do tej pracy? Albo ich słowa zestarzały się i wytarły w ciągu wielu wieków? A może dzieląca nas przepaść czasu i kontekstu była zbyt wielka?

W każdym razie mogłem jedynie śledzić wzrokiem te dziwne, pojawiające się i znikające sceny. Widziałem także znajome mi obrazy. Na przykład zieloną trawę poruszaną wiatrem, białe obłoki płynące po niebie albo błyszczącą w słońcu rzekę – nie wyróżniały się niczym szczególnym. Ale właśnie te najzwyklejsze sceny przepełniały mi serce trudnym do wyrażenia smutkiem. Nie wiem, skąd brało się w nich tyle smutku. Były jak statki na morzu oglądane przez okno – przepływały, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu.

41
{"b":"101013","o":1}