Литмир - Электронная Библиотека

– Przecież, brachu, nie jedziemy na wycieczkę – obruszył się marynarz.

– Zakładasz związek ze sprawą “faraona”?

– A jak to inaczej wytłumaczyć?

Tu wreszcie udało się włączyć Patrykowi, który opowiedział treść niezrozumiałej wtedy dla niego, podsłuchanej pierwszej nocy rozmowy.

– To znaczy, że o nas wiedzą? – zdumiał się Tomek.

– Tak by wynikało! – marynarz był pewny swego.

– Ale skąd? Czyżby ktoś nas zdradził?

– A czy ja wiem?

– Może się coś wyjaśni, gdy oddamy jeńców w ręce władz – łudził się Tomek.

– W ręce władz… Hm… – w głosie Nowickiego brzmiało coś więcej niż wątpliwość.

– Nie mamy wyjścia, Tadku! Przecież to złoczyńcy.

– No, w końcu niczego takiego złego nam nie zrobili, a i tak dostali za swoje. Mam propozycję. Porozmawiam z reisem, może ich przekona… Powiem, że puścimy ich wolno, jeśli powiedzą prawdę…

– Może masz i rację – zmiękł Tomek. – Tylko że mnie nie bardzo wypada poddawać taką myśl.

– Ekscelencjo! – pomógł Nowicki. – O niczym nie wiesz! Oni po prostu uciekną w czasie transportu do więzienia…

– Rób co chcesz! – odrzekł Tomasz.

No wieki poszedł więc prowadzić pertraktacje. Tymczasem w dali widać już było białe i szare minarety Beni-Suef, wystrzelające nad palmowe gaje. Bliżej wynurzały się kominy coraz liczniejszych w Egipcie cukrowni i fabryk bawełny.

– O dzień drogi stąd na zachód, nad pięknym, malowniczym jeziorem Birket Kuarun, za faraonów nosiło ono nazwę Moeris, leży oaza Al-Fajjum – przypomniała Sally.

– Myślę, że ojciec i Smuga już tam docierają – dodał Tomasz. Wiatr tymczasem pędził stateczek do wybrzeży miasteczka Beni-Suef, z zajazdem portowym i przytulną kawiarenką, całą pokrytą zieleniejącym bluszczem, malowniczo położoną na brzegu, pod rozłożonym drzewem. W dali wśród starych drzew, widać było pałac beja [101], a za nim ogromne koszary. Nim przybili do brzegu, Nowicki zakończył śledztwo.

– No, brachu – poinformował – pękli…

– I co?

– To biedni ludzie. Z jakiejś wioski niedaleko Kairu. Biali dostarczyli im opium i haszysz. A gdy zabrakło pieniędzy zaproponowali im ten napad w zamian za nasze mienie.

– A ci dwaj biali?

– Nic o nich nie wiedzą. Dostarczali towar z Kairu sami albo przez pośredników.

– Z Kairu – zamyślił się Tomasz. “Ślad prowadzi do Kairu”. Tak powiedziano Smudze w Aleksandrii. – Po co więc jedziemy do Doliny Królów?

– Do źródeł, ekscelencjo, do źródeł… Wszak stamtąd pochodzą kradzione rzeczy – uśmiechnął się Nowicki.

Zamyślony Tomek nie zauważył nawet, że przybili do brzegu.

Nowicki z reisem odprowadzali jeńców do brytyjskich koszar, by oddać ich w ręce władz. Majtkowie przepadli w tawernie. Patryk włóczył się po brzegu z Dingiem. Sally i Tomek przysiedli w kawiarence, obrzucani ciekawymi spojrzeniami obecnych. Zamówili kawę i rozmawiali.

– Mam nadzieję, że Nil już nie będzie się na nas gniewał, złożyliśmy mu przecież w ofierze barana – powiedziała Sally, patrząc na leniwie toczące się wody rzeki.

– Dla starożytnych ta rzeka była bogiem… – Tomek zawiesił głos.

– Owszem! – dopowiedziała Sally. – Nil gniewny i wzburzony rozbijał łodzie, topił ludzi, niszczył, co się dało… Składano mu wówczas ofiary, wrzucając w ogień owoce, jajka, kurę, indyka albo inne zwierzę.

– Tak więc udobruchaliśmy rozzłoszczonego olbrzyma – uśmiechnął się Tomasz. – A właściwie uczynił to Nowicki. Widocznie Nil poznał w nim brata wodniaka, choć zakochanego w innej rzece.

– Nil… Najdłuższa i najbardziej tajemnicza rzeka świata… [102] – zadumała się Sally. – Nic dziwnego, że przypisano rzece stwórczą moc.

– Gdyby nie rzeka, kraj wchłonęłaby przecież pustynia – dodał Tomek.

– Od wieków ziemie Egiptu przemierzali najeźdźcy… Ale najcięższa walka toczy się tu między pustynią, utożsamianą przez starożytnych ze złym bóstwem, a bogiem-ojcem Nilem.

– Masz rację. Coś w tym jest, co mówisz o tajemniczości tej rzeki, Sally – przyznał Tomek. – Nawet jej źródła odkryte zostały całkiem niedawno [103].

– Na mapie “bóg” przypomina wyglądem palmę daktylową. Jej pień to dolina Nilu ukoronowana deltą. Stare podanie mówi, że gdy Bóg ulepił ciało człowieka, z jego dłoni spadł na Egipt okruch mułu i na nim wyrosła palma daktylowa. Pierwsze zaś słowa Koranu spisano na liściach palmy, nie na papirusie. Także w raju rosną przede wszystkim drzewa palmowe.

– Dlatego i palmy należą do tutejszych świętości. Za uszkodzenie czy zniszczenie palmy surowo niegdyś karano – dorzucił młody Wilmowski.

– A daktyle świeże, suszone, marynowane, przyrządzane na rozmaite sposoby, są jedną z podstaw tutejszego pożywienia.

– Cała dolina Nilu upstrzona jest tymi palmami.

– O delcie rzeki mówi się też, że ma kształt odwróconej piramidy, której stożkiem jest Kair, a podstawą Damietta i Rozetta [104].

– Całe życie tutejszych mieszkańców skupia się w zasadzie w dolinie i delcie Nilu. Jak się nad tym zastanowić, zaczyna się wierzyć Herodotowi, że Egipt jest darem Nilu…

Tomek, zanim jeszcze dokończył to zdanie, spostrzegł, że wracają Abdullah i Nowicki. Opowiedzieli przebieg swojej “wizyty” w angielskich koszarach. Tomek, aczkolwiek flegmatycznie, okazał niezadowolenie, że jeńcy po drodze uciekli, ale kiedy zostali sami powiedział do swego “lokaja”:

– Chyba miałeś rację, Tadku. To byli bardzo biedni ludzie. Może spotka ich jeszcze coś dobrego w życiu.

Nie wiedział, że stanie się akurat odwrotnie…

Informacja o napadzie na Europejczyków wywołała, według Nowickiego, swego rodzaju sensację. Angielski oficer stwierdził, że od czasów Muhammada Alego napady na Europejczyków praktycznie się nie zdarzają. Karano za to surowo i kary były egzekwowane. Do dziś straszą gdzieniegdzie zgliszcza spalonych wiosek.

*

Liczne osady i żyzne wybrzeże już niebawem miały ustąpić miejsca pustyni. W czasie postojów podróżnicy często robili krótkie wypady, podczas których przekonali się, iż pustynia nie składa się jedynie z piasku, lecz przede wszystkim z twardego, żwirowego podłoża. Na brzegu palmowego gaiku ujrzeli kiedyś dwa szakale. Nad oazami krążyły stada ptaków: gęsi, kaczek, nurów. Tomek od czasu do czasu polował, by urozmaicić posiłki. Na dźwięk strzału oaza ożywała. Wrzask, świst, krzyk podrywającego się ptactwa trwał przez chwilę. Ptaki krążyły, łopotały skrzydłami, zawracały, wreszcie siadały z powrotem, a Dingo aportował upolowane sztuki. Sally wypatrywała ibisa czczonego, niestety, wciąż na próżno.

Podróż, od czasu kiedy w tak dramatycznych okolicznościach, pozbyli się uciążliwych współtowarzyszy, stała się o wiele przyjemniejsza. Podróżni coraz bardziej zżywali się z załogą, a w odniesieniu do Nowickiego i Patryka można by mówić wręcz o przyjaźni. Marynarz niemal nie rozstawał się z reisem. Żałował jedynie, że ten, jako gorliwy mahometanin, nie podziela jego ciepłego stosunku do rumu jamajki, ale i to nie przeszkodziło im prześpiewać jednej nocy aż do rana.

Po dwunastu dniach dobili do Asjut, stolicy Górnego Egiptu, głównego ośrodka koptyjskiego. Tam uzupełnili zapasy żywności. W cztery dni po wizycie w Asjut minęli miejscowość Kina, zwaną w starożytności Cenopolis, leżącą na szlaku karawan idących do Mekki. O cztery dni pustynnej drogi na zachód, nad Morzem Czerwonym, położony był port Al-Kusajr, gdzie pielgrzymi wsiadali na statki. W połowie kwietnia dotarli wreszcie do Luksoru. Pustynia miejscami sięgała tu już samego Nilu, a łańcuch Gór Libijskich zdawał się być w zasięgu ręki. Wzdłuż brzegu ciągnęły się monotonnie ogrody oraz zasiane trawą i bawełną pola, uzbrojone w urządzenia do nawadniania. Krajobraz urozmaicały długie szeregi palm tybetańskich, zwanych dum.

вернуться

[101] Bej – tytuł nadawany w Turcji wyższym urzędnikom cywilnym i wojskowym.

вернуться

[102] Nil – powszechnie uważany za najdłuższą rzekę świata. Jego długość wynosi 6670 km (od źródła Victoria Nyanza w Burundii, przez Biały Nil do delty).

вернуться

[103] Źródła Nilu – odkryte w 1858 r. przez Johna Speke’a w nazwanym przez niego na cześć angielskiej królowej Jeziorze Wiktorii. Dla innych prawdziwym źródłem Nilu są źródła rzeki Kagera.

вернуться

[104] Damietta i Rozetta – prawe i lewe ujście Nilu do Morza Śródziemnego.

27
{"b":"100826","o":1}