Литмир - Электронная Библиотека
A
A

– Nie chciałby mnie pan odprowadzić? – zapytał nagle Löwe.

Frommer zgodził się. Kiedy wkładał marynarkę i kapelusz, popatrzył w lustro i potarł palcami kilkudniowy zarost. Teresa rzuciła doktorowi pełne wdzięczności spojrzenie. Stała” w otwartych drzwiach i czekała, aż trzasną na dole drzwi; to był znak, że jej brat wrócił do świata.

Prawie mechanicznie ruszyli na Ostrów Tumski, gdzie Odra miała wieczorem kolor rtęci, płynnego metalu, czegoś, co było stałe, a potem uległo przemianie i rozpuściło się.

Przeszli powoli przez most Tumski, oddychając parnym i wilgotnym powietrzem. Z zachodu na czyste brzoskwiniowe niebo nasuwał się wał ciemnych chmur.

Doktor nigdy nie widział Frommera tak rozmownego. Słowa, których nie wypowiedział przez ostatnie dni, zatrzymały się w nim i teraz musiały wydostać się na zewnątrz. Mówił o swoim dzieciństwie, o opętaniach przez demony i egzorcyzmach, o życiu z Teresą, o upadku cywilizacji. Zarost nadawał jego twarzy miękkości, a brak sztywnego, białego kołnierzyka sprawiał, że ta zawsze ostra, ptasia twarz stała się teraz łagodna i nawet nieco dziecinna. Dlatego doktorowi zrobiło się Frommera żal, choć nigdy za nim nie przepadał.

– Miałem czas melancholii – mówił Frommer – i może jeszcze w niej tkwię. Nie jest to żaden ruch w dół, jakiś upadek, ale raczej zatrzymanie się na chwilę, ujęcie całej przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Coś w rodzaju heglowskiej syntezy. Najpierw pojawia się w rozwoju człowieka jakaś postawa, – idea, pomysł na rzeczywistość – czyli teza. Przywiązujemy się do niej, a ona obrasta w teorie, które ją potwierdzają, staje się w końcu wszechwładna, totalna. Zaczyna ograniczać nasze widzenie świata, uodpornia nas na zwątpienie – to taki rozwojowy paradoks. Kiedy ta pewność, teza, zaczyna się rozdymać, tak żeby ująć jeszcze więcej, pojawia się w niej pęknięcie. W szczelince tkwi ziarno nowego, owa antyteza, która rozrastając się niszczy stare i przychodzi taki moment, że następuje równowaga. Wtedy prawda zawiera się zarówno w twierdzeniu, jak i w jego zaprzeczeniu. Rozumie pan? To taki moment, kiedy “tak” znaczy,,nie”, kiedy czarne jest podobne do białego, kiedy kłamiąc mówi się prawdę. Przeciwieństwa się łączą. Zaczyna się podejrzewać, że nie ma prawd absolutnych. Pan nazwał ten stan chaosem, ale to jest właśnie synteza, która bierze się ze zwątpienia. Człowiek jest mało odporny na sprzeczności, ogarnia go smutek, rozpacz, dezorientacja. Natężenie sprzeczności staje się nie do wytrzymania, odwracamy się więc od tego konfliktu. Nastaje moment zawieszenia, czas bez właściwości, nijaki, statyczny. Cała energia się wyczerpała. Z jej braku bierze się melancholia. Melancholia odbiera satysfakcję z życia. Jest to taki stan, kiedy wypełniło się to, co się miało wypełnić. Żywioły usnęły i trzeba czekać. – Frommer umilkł, jakby się zachłysnął.

Zaczął padać drobny deszczyk.

– Zaszliśmy chyba za daleko – powiedział wreszcie doktor Löwe. – Będziemy musieli wziąć dorożkę, żeby wrócić. Zmarzłem.

Wydawało się, że Frommer nie usłyszał doktora.

– Co pan o tym myśli?

– To ciekawa teoria. Smutek byłby tu zdrowym, normalnym objawem pewnego stadium rozwoju. Tak… powinniśmy już wracać.

Zatrzymali się przy kolejnym moście, tym razem długim i potężnym.

– Gdzie my jesteśmy? – zapytał Frommer. – To chyba już most na Psie Pole.

Udało im się po chwili zatrzymać dorożkę. Zaczął padać prawdziwy deszcz i chłodne porywy wiatru przeganiały się po pustych już o tej porze ulicach.

Frommer wysiadł pierwszy i przy pożegnaniu zobaczył, że stary doktor drży. Szedł na górę z poczuciem winy. Powietrze zmieniło się, było teraz świeże i czyste. Wiele się zmieniło; nic już nie będzie takie jak przedtem.

Frommer z niespodziewaną energią zaczął snuć plany na następny dzień.

NOTATKI ARTURA SCHATZMANNA

Próba opisu charakteru pacjentki

W charakterze pacjentki uderza ogromna labilność, niestałość wręcz kameleonów at a. Można oczywiście tę zmienność przypisać okresowi dojrzewania, ale jej natężenie nasuwa hipotezę istnienia w psychice E.E. elementów patologicznych. Rozkojarzenie i skłonność do marzycielstwa nadają jeszcze dodatkowe piętno histeryczne.

Objawy histeryczne, jak piszą Breuer i Freud w pracy Studien über Hysterie, są nieświadomymi fantazjami erotycznymi, które uległy konwersji w sferę somatyczną. Jednocześnie mogą być także katartycznym,,odgrywaniem” urazu seksualnego, o którym pamięć jest stłumiona.

U osoby badanej, E.E., można wyróżnić typowe zaburzenia histeryczne oraz zachowania nietypowe dla tej jednostki chorobowej, które będziemy się starali rozważyć w miarę dokładnie i ewentualnie zdiagnozować. Ich opisu dokonamy w następujących trzech sferach:

1. Stan świadomości.

2. Stan snu.

3. Stan transu.

1. STAN ŚWIADOMOŚCI

Pierwszym wrażeniem z bezpośredniego kontaktu z E.E. jest jej roztargnienie,,,nieobecność”. Zdarza się, że odpowiedzi na pytania padają dopiero po pewnym czasie albo też słyszy się mimowolne, pojedyncze słowa, bez szczególnego związku z sytuacją. Jednakże występują też stany ożywienia. E. E. jest wtedy rozmowna i nadzwyczaj przytomna. Stany te następują po sobie nieregularnie. Kontakt na przemian bywa dobry i zły.

Nas jednak ciekawią najbardziej stany absencyjne, objaw ten bowiem jest wiązany przez Janeta z anestezją histeryczną, której podstawę stanowią zawsze zaburzenia uwagi. Jest to rodzaj zaburzeń doznawania, gdzie proces uwagi zostaje wycofany ze sfery sensorycznej i jakby przesunięty w inne miejsce – np. do sfery wyobrażeniowej. Osoba taka zaczyna śnić na jawie, co nazywamy marzeniem dziennym, w odróżnieniu od marzenia sennego. Skłonność ta wydaje się nieodłączną cechą osobowości histerycznej. Przykładem tego rodzaju zaburzeń uwagi niech będą charakterystyczne pomyłki, polegające na wtrącaniu przez E.E. w czasie zwykłych rozmów jakiegoś słowa, zwykle oderwanego zupełnie od kontekstu sytuacyjnego. Ciekawe jest dodatkowo to, że pacjentka wydaje się nie zdawać sobie z owych pomyłek sprawy. W naszej obecności zdarzyło się to dwa razy: po raz pierwszy, w czasie neutralnej pogawędki o czytanych książkach, E.E. wtrąca zwrot “głuchy las”, innym razem zaś w trakcie opowiadania o jakimś szczególe umeblowania pokoju mówi,,moje córki”. Z relacji innych osób wiemy, że nastąpiło to jeszcze kilka razy i w każdym przypadku słowa te mówione były głośniej i wyraźniej niż reszta wypowiedzi. W kategoriach psychologicznych można to wyjaśnić w następujący sposób: podczas mówienia skupiona na tym akcie uwaga słabnie i zwraca się ku jakiemuś innemu obiektowi, nowemu skojarzeniu czy wyobrażeniu. Jednocześnie wypowiadane treści stają się automatyczne. Powstały w ten sposób bodziec przebija się przez ów automatyzm i skierowany inercyjnie na tory ośrodka mowy zostaje zwerbalizowany i wtrącony w tok normalnej wypowiedzi. Gdyby ująć to w kategoriach ściślejszych i bardziej fizjologicznych, można by powiedzieć, że pobudzenie sąsiadujących ze sobą ośrodków mózgowych interferuje się i reakcje na bodźce mogą ulec pomieszaniu.

Powyższy przykład wskazuje na typowo histeryczne cechy charakteru: a) odłączenie uwagi od czynności wykonywanych automatycznie, b) istnienie kruchej granicy między tym, co świadome, a tym, co nieświadome. Cechy te charakteryzuje bliżej Freud.

U E.E. występuje tym samym istotne zawężenie pola świadomości, na co wskazują zarówno opisane pomyłki jak i ogólne roztargnienie, połowiczne uczestnictwo w realnym świecie oraz wizje. Stan taki można za literaturą określić mianem somnambulizmu połowicznego lub hemisomnambulizmu. Świadomość zachowuje wtedy swą zewnętrzną integralność, lecz poza nią dokonują się skomplikowane operacje, w czasie których,ja” wolitywne i świadome nic nie odczuwa. Widać jednak, że pojawia się tam jakby druga osoba, która działa, myśli i pragnie, a,ja” refleksyjne nie ma o tym żadnego pojęcia. Zjawisko to opiszemy bliżej przy omawianiu stanu transu.

41
{"b":"100448","o":1}