Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Rozdział 55

Policja spisała zeznania Myrona. Zadawali mu pytania. Nic mu nie mówili. Myron tej nocy spał w swoim domu w Livingston. Win został z nim. Rzadko to robił. Obaj obudzili się wcześnie. Obejrzeli wiadomości sportowe w telewizji i zjedli zimną owsiankę.

Było normalnie, dobrze, wprost cudownie.

– Myślałem o twoim związku z panią Wilder – rzekł Win.

– To nie myśl.

– Nie, nie, sądzę, że jestem ci winien przeprosiny – ciągnął Win. – Chyba źle ją oceniłem. Istotnie, jej urodę docenia się dopiero z czasem. Uważam, że ma ładniejszy tyłeczek, niż początkowo sądziłem.

– Win?

– Co?

– Nie obchodzi mnie, co o niej myślisz.

– Ależ tak, przyjacielu, obchodzi.

O ósmej rano Myron poszedł do domu Bielów. Uznał, że już powinni być na nogach. Delikatnie zapukał do drzwi. Otworzyła mu Claire. Miała na sobie płaszcz kąpielowy. Włosy w nieładzie. Wyszła na ganek i zamknęła za sobą drzwi.

– Aimee jeszcze śpi – powiedziała. – Nie wiem, jakie narkotyki podali jej porywacze, ale naprawdę była nieprzytomna.

– Może powinniście zawieźć ją do szpitala.

– Nasz znajomy David Gold… Znasz go? Jest lekarzem. Przyszedł w nocy i zbadał ją. Powiedział, że nic jej nie będzie, kiedy narkotyk przestanie działać.

Oboje stali tak przez chwilę. Potem Claire nabrała tchu i popatrzyła na ulicę. Później powiedziała:

– Myronie?

– Tak?

– Chcę, żebyś teraz zostawił tę sprawę policji.

Nic nie powiedział.

– Nie chcę, żebyś wypytywał Aimee.

W jej głosie pobrzmiewały stalowe nutki. Myron czekał, czy powie coś jeszcze.

– Erik i ja chcemy, żeby to się skończyło. W nocy wynajęliśmy adwokata.

– Dlaczego?

– Jesteśmy jej rodzicami. Wiemy, jak chronić córkę.

Co oznaczało, że Myron nie wie. Nie musiała znów wspominać o tamtej pierwszej nocy, kiedy Myron podrzucił Aimee i nie przypilnował. Jednak właśnie to chciała powiedzieć.

– Wiem, jaki jesteś, Myronie.

– Jaki jestem?

– Lubisz znać odpowiedzi.

– A ty nie?

– Chcę, żeby moja córka była zdrowa i szczęśliwa. To jest ważniejsze niż odpowiedzi.

– Nie chcesz, żeby ten, kto ją porwał, zapłacił za to?

– To pewnie był Drew Van Dyne. A on nie żyje. Zatem po co to rozgrzebywać? My tylko pragniemy, żeby Aimee zapomniała o wszystkim. Za kilka miesięcy idzie na studia.

– Wszyscy mówią o studiach tak, jakby były celem samym w sobie – zauważył Myron. – Jakby pierwszych osiemnaście lat życia się nie liczyło.

– W pewnym sensie się nie liczą.

– To bzdura, Claire. A co z jej dzieckiem? Claire cofnęła się.

– Z całym szacunkiem – i obojętnie, co sobie pomyślisz o naszych decyzjach – to nie twoja sprawa.

Myron skinął głową. Miała racją.

– Na tym kończy się twój udział w tej sprawie – powiedziała i w jej głosie znów usłyszał stalową nutą. – Dziękuję za to, co zrobiłeś. Teraz wracam do mojej córki.

I zamknęła mu drzwi przed nosem.

86
{"b":"97734","o":1}