W końcu spojrzał na Rufusa.
– Zostaw nas na chwilę samych.
– Nie ma mowy.
Jednak Katie odzyskała nieco pewności siebie.
– W porządku, Rufusie.
Wstał.
– Będę za drzwiami – powiedział do Myrona – z moimi współpracownikami. Rozumiemy się?
Myron powstrzymał ciętą ripostę i zaczekał, aż zostaną sami. Myślał o Dominicku Rochesterze, o tym, jak usilnie próbuje odnaleźć córkę. Niewykluczone, że wie, iż Katie jest w takim miejscu z człowiekiem takim jak Rufus, więc może jego histeryczna reakcja – rozpaczliwe próby znalezienia córki – są całkiem zrozumiałe.
Pochylił się i szepnął jej do ucha:
– Mogę cię stąd wyciągnąć. Odchyliła głowę i skrzywiła się.
– O czym pan mówi?
– Wiem, że chcesz uciec od ojca, ale ten facet nie jest rozwiązaniem.
– Skąd pan wie, co jest dla mnie dobre?
– On prowadzi burdel, do licha. O mało cię nie uderzył.
– Rufus mnie kocha.
– Mogę cię stąd zabrać.
– Nie pójdę – powiedziała. – Wolałabym umrzeć, niż żyć bez Rufusa. Czy mówię wystarczająco jasno?
– Katie…
– Niech się pan wynosi.
Myron wstał.
– Wie pan co? – powiedziała. – Pewnie Aimee jest bardziej podobna do mnie, niż pan myśli.
– Pod jakim względem?
– Pewnie też nie potrzebuje ratunku.
A może, pomyślał Myron, obie go potrzebujecie.