– Była w towarzystwie mężczyzny. Nie próbowała uciekać. Prosiła Ednę, żeby nikomu nie mówiła i… – Rickenback zwrócił się do żony. – Powiedziałaś mu?
Edna się skrzywiła.
– Chodźmy już.
– O czym miała mi powiedzieć?
– Mój drogi Stanley robi się stary i stetryczały – powiedziała Edna. – Ma przywidzenia.
– Cha, cha, bardzo zabawne. Ty masz swoją specjalizację. Ja mam swoją.
– Specjalizację? – powtórzył Myron.
– To nic takiego – powiedziała Edna.
– A właśnie, że nie – upierał się Stanley.
– Świetnie – rzekła Edna. – Powiedz mu, co twoim zdaniem zobaczyłeś.
Stanley odwrócił się do Myrona.
– Moja żona powiedziała panu, że studiuje ludzkie twarze. Dlatego rozpoznała tę dziewczynę. Patrzy na ludzi i próbuje stawiać diagnozy. Tak dla rozrywki. Ja zostawiam moją pracę w gabinecie.
– A jaka jest pańska specjalność, doktorze Rickenback?
Uśmiechnął się.
– Właśnie to jest istotne.
– Dlaczego?
– Jestem ginekologiem-położnikiem. Wtedy wcale o tym nie myślałem. Jednak po powrocie do domu poszukałem w sieci zdjęć Katie Rochester. No wie pan, tych zamieszczonych w środkach masowego przekazu. Chciałem się upewnić, że to ta sama dziewczyna, którą widzieliśmy w metrze. I właśnie dlatego jestem całkowicie pewien tego, co widziałem.
– Czyli?
Stanley nagle jakby stracił pewność siebie.
– Widzisz? – Edna pokręciła głową. – To kompletny nonsens.
– Być może – zgodził się Stanley Rickenback.
– Jednak? – naciskał Myron.
– Albo Katie Rochester sporo przytyła – powiedział Stanley Rochester – albo przypuszczalnie jest w ciąży.