Литмир - Электронная Библиотека
A
A

Też mi odkrycie.

Otworzył następną szufladę. Także nic.

W trzeciej szufladzie Myron zobaczył coś, co sprawiło, że znieruchomiał. Sięgnął ręką i ostrożnie wyjął ten przedmiot. Uśmiechnął się. W plastikowej osłonce tkwiła karta baseballowa z Myronem. Popatrzył na swoje młodsze wcielenie. Dobrze pamiętał, jak robiono to zdjęcie. Musiał przybrać kilka idiotycznych póz – przyjmując podanie, udając rzut, w tradycyjnej postawie baseballisty – ale wybrali tę, na której biegnie nisko pochylony. W tle pusty stadion. Na tym zdjęciu nosił zielony strój Boston Celtic – który miał na sobie najwyżej pięć razy w życiu. Firma wydrukowała kilka tysięcy tych kart, zanim odniósł kontuzję. Teraz były cenione przez kolekcjonerów.

Miło wiedzieć, że Aimee miała jedną, chociaż zastanawiał się, co pomyśli o tym policja.

Schował kartę z powrotem do szuflady. Teraz będą na niej jego odciski palców, tak jak w całym tym pokoju. Nieważne. Nie rezygnował. Chciał znaleźć pamiętnik. Zawsze widuje się to na filmach. Dziewczyna prowadzi pamiętnik, z którego wynika, że miała chłopca, wiodła podwójne życie i tak dalej. Tak bywa na filmach. Niestety, nie w rzeczywistości.

Natrafił na szufladę z bielizną. Czuł się nieswojo, ale szukał dalej. Jeśli miała coś do ukrycia, mogło to być dobre miejsce. Jednak niczego nie znalazł. Gust Aimee nie odbiegał od typowych dla nastolatki. Najbardziej wyzywające były kuse bluzki bez rękawów. Jednak na samym dnie znalazł coś ciekawego. Wyjął to z szuflady. Zobaczył metkę z bieliźnianego butiku „Sypialniane Rendez-Vous”. Białe, koronkowe, wyglądało jak wzięte z erotycznych rojeń o pielęgniarkach. Zmarszczył brwi, zastanawiając się, co to ma znaczyć.

W pokoju było mnóstwo pacynek. Na łóżku leżał iPod z białymi słuchawkami. Myron sprawdził utwory. Wśród wykonawców znalazł Aimee Mann. Uznał to za swoje małe zwycięstwo. Przed kilkoma laty podarował jej „Lost in Space” Aimee Mann, sądząc, że imię wokalistki może wzbudzić zainteresowanie dziewczyny. Teraz widział, że miała pięć płyt kompaktowych Aimee Mann. Ucieszyło go to.

W ramie lustra były poutykane fotografie. Same grupowe zdjęcia – Aimee z gromadką koleżanek. Dwa zdjęcia drużyny siatkówki, jedno typowe zbiorowe ujęcie, drugie zrobione podczas uroczystości z okazji zdobycia mistrzostwa okręgu. Kilka zdjęć szkolnego zespołu rockowego. Aimee grała na gitarze. Przyjrzał się jej twarzy na tym ujęciu. Miała zniewalający uśmiech, ale która nastolatka go nie ma?

Znalazł kronikę szkolną. Zaczął ją przeglądać. Te kroniki przebyły długą drogę od czasu, kiedy on skończył szkołę. Po pierwsze, teraz zawierały płyty DVD. Pewnie mógłby je obejrzeć, gdyby miał czas. Odszukał notatkę o Katie Rochester. Widział już to zdjęcie w wiadomościach. Przeczytał notkę. Już nie chodziła w sobotnie wieczory z Betsy i Craigiem do Ritz Diner. Nie znalazł nic istotnego. Wrócił na stronę Aimee Biel. Aimee wymieniła mnóstwo przyjaciółek, ulubionych nauczycieli – pannę Korty i pana D, trenera drużyny siatkówki, pana Grady ego oraz koleżanki z drużyny. Zakończyła słowami: „Randy, dzięki tobie ostatnie dwa lata były tak ważne. Wiem, że zawsze będziemy razem”.

Dobry stary Randy.

Sprawdził stronę Randy ego. Przystojny chłopak z gąszczem niemal rastafariańskich kędziorów. Kozia bródka i szeroki olśniewający uśmiech. W swojej notatce pisał głównie o sporcie. Wspomniał także o Aimee, o tym, jak bardzo „wzbogaciła” jego szkolne chwile.

Hmm.

Myron zastanowił się nad tym. Ponownie spojrzał na lustro i po raz pierwszy zaczął podejrzewać, że może wpadł na jakiś trop.

Claire otworzyła drzwi.

– Masz coś?

Myron wskazał na lustro.

– To.

– Co?

– Jak często wchodzisz do tego pokoju?

Zmarszczyła brwi.

– To pokój nastolatki.

– Czy to oznacza, że rzadko?

– Prawie nigdy.

– Czy ona sama sobie pierze?

– To nastolatka, Myronie. Nic nie robi.

– A więc kto to robi?

– Mamy gosposię. Nazywa się Rosa. Dlaczego pytasz?

– Zdjęcia – odparł.

– Zdjęcia?

– Ma chłopca imieniem Randy, zgadza się?

– Randy Wolf. To dobry chłopiec

– I od jakiegoś czasu chodzą ze sobą?

– Od drugiej klasy. Czemu pytasz?

Ponownie wskazał na lustro.

– Nie ma tu jego zdjęć. Szukałem ich wszędzie. Nigdzie nie ma jego fotografii. Właśnie dlatego pytałem, kiedy ostatni raz byłaś w tym pokoju. – Popatrzył na nią. – Były tu jakieś jego zdjęcia?

– Tak.

Wskazał na kilka śladów na dole lustra.

– Może to nieistotne, ale założę się, że wyjęła stąd jego zdjęcia.

– Przecież dopiero co byli razem na balu absolwentów, jakieś… trzy dni temu.

Myron wzruszył ramionami.

– Może potem strasznie się pokłócili.

– Mówiłeś, że Aimee wyglądała na zdenerwowaną, kiedy ją podwoziłeś, prawda?

– Prawda.

– Może właśnie zerwali ze sobą – podsunęła Claire.

– Możliwe – rzekł Myron. – Tylko że od tej pory nie była w domu, a zdjęcia z lustra znikły. To świadczyłoby o tym, że zerwali co najmniej dzień wcześniej, zanim ją podwiozłem. I jeszcze jedno.

Claire czekała. Myron pokazał jej bieliznę z „Sypialnianego Rendez-Vous”.

– Widziałaś to już?

– Nie. Znalazłeś to tutaj?

Myron skinął głową.

– Na dnie szuflady. Wygląda na nienoszone. Jeszcze z metką.

Claire milczała.

– No co?

– Erik powiedział policji, że Aimee ostatnio dziwnie się zachowywała. Sprzeczałam się z nim o to, ale naprawdę tak było. Stała się bardzo skryta.

– Czy wiesz, co jeszcze uderzyło mnie w tym pokoju?

– Co?

– Zapomnijmy o tej bieliźnie, która może być istotna lub nie. Nie odkryłem tu żadnych sekretów Aimee. No wiesz, ona właśnie skończyła liceum. Powinna mieć jakieś tajemnice, prawda?

Claire zastanowiła się.

– Jak sądzisz, dlaczego tak jest?

– Tak jakby bardzo się starała coś ukryć. Musimy sprawdzić inne miejsca, w których, mogła przechowywać rzeczy osobiste, miejsca, gdzie ty i Erik nigdy nie próbowalibyście zajrzeć. Na przykład jej szafkę w szkole.

– Nie powinniśmy tego zrobić od razu?

– Myślę, że lepiej najpierw porozmawiać z Randym.

Zmarszczyła brwi.

– Jego ojciec.

– Co z nim?

– Ma na imię Jake. Wszyscy nazywają go Wielki Jake. Jest wyższy od ciebie. A jego żona to flirciara. W zeszłym roku Wielki Jake wdał się w bójkę na jednym z meczów Randy’ego. Pobił jakiegoś biedaka do nieprzytomności na oczach jego dzieci. To kompletny palant.

– Kompletny?

– Kompletny.

– Uuu. – Myron udał, że ociera pot z czoła. – Boję się częściowych palantów. Kompletnych palantów zjadam, na śniadanie.

34
{"b":"97734","o":1}