Литмир - Электронная Библиотека

– Dobry Boże, ratuj mnie – wykrztusił oszołomiony Bourne.

– Nie musisz znać szczegółów, ale rozpoznasz istotę swojej teorii „konspirator przeciwko konspiratorowi”. Z grubsza rzecz biorąc oskarżam go o złamanie danego słowa, o odsunięcie mnie od jego manipulacji w Hongkongu, mimo że przez całe lata korzystał potajemnie z mojej pomocy w tworzeniu całej tej struktury. Odsuwa mnie, ponieważ już nie jestem mu potrzebny, a poza tym wie, że prawdopodobnie nic nie powiem, bo byłbym zrujnowany. Napisałem, że obawiam się nawet o swoje życie.

– Zapomnij o tym! – krzyknął Jason. – Zapomnij o tej całej przeklętej historii! To szaleństwo!

– Zakładasz, że spudłuję lub że mnie złapią. Ja nie biorę pod uwagę żadnej z tych możliwości – oczywiście przy twojej pomocy.

Bourne odetchnął głęboko i ściszył głos. – Podziwiam twoją odwagę, a nawet to skrywane poczucie przyzwoitości, ale istnieje lepszy sposób i ty jesteś w stanie wiele tutaj zdziałać. Będziesz miał swoją chwilę w słońcu, panie analityku, ale nie tą drogą.

– W takim razie jaką? – zapytał podsekretarz stanu nieco zaskoczony.

– Widziałem, jak działasz i Conklin miał rację. Możesz być skurwysynem, ale na pewno masz głowę na karku. Docierasz do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Londynie i dowiadujesz się, kto dyktuje warunki. Spędzasz tu sześć lat grzebiąc się w jakichś brudnych interesach, tropiąc morderców, złodziei i sutenerów po całym Dalekim Wschodzie w imię dobrosąsiedzkiej polityki rządu. Wiesz, który guzik nacisnąć, wiesz, w czym tkwi sedno sprawy. Zapamiętałeś nawet pazernego doktora tu w Makau mającego wobec ciebie dług wdzięczności i zmusiłeś go, żeby ten dług spłacił.

– Mam to we krwi. Takich ludzi łatwo się nie zapomina.

– Znajdź mi innych. Znajdź mi płatnych morderców. Możecie to załatwić obaj z Havillandem. Połączysz się z nim telefonicznie i powiesz mu, że to są moje warunki. Ma przekazać milion – może i pięć milionów, jeżeli będzie trzeba – tu do Makau jutro z rana i do południa chcę mieć tutaj ludzi, którzy będą gotowi udać się do Chin. Ja poczynię przygotowania. Znam miejsce na wzgórzach Guangdongu, gdzie przedtem odbywały się spotkania. Są tam pola, na które łatwo można się dostać helikopterem, tam właśnie Sheng lub jego wysłannicy spotykali się z zabójcą. Gdy tylko otrzyma moją wiadomość, pojedzie tam, masz na to moje słowo. Ty rób swoje. Musisz wysilić swój umysł i zjawić się tu z trzema lub czterema płatnymi zbirami. Powiedz im, że ryzyko jest minimalne, a cena wysoka. To jest ta twoja chwila w słońcu, panie analityku. Trudno ci się będzie oprzeć. Będziesz miał coś na Havillanda do końca jego życia. Uczyni cię swoim głównym doradcą, może nawet sekretarzem stanu, jeżeli zechcesz. Nie będzie miał innego wyjścia.

– Niemożliwe – powiedział spokojnie McAllister patrząc w oczy Jasonowi.

– No, może sekretarz stanu to trochę za dużo…

– Niemożliwe jest to, co proponujesz – przerwał mu podsekretarz.

– Czy twierdzisz, że nie ma takich ludzi? Jeśli tak, to znowu kłamiesz.

– Jestem pewien, że są. Może nawet wiem o kilku; sądzę, że są też inni na tej liście, którą dał ci Wenzu, kiedy w Mieście za Murami odgrywał rolę ubranego na biało taipana. Ale nie skorzystałbym z ich usług. Odmówiłbym, nawet gdyby rozkazał mi Havilland.

– W takim razie nie chcesz dopaść Shenga! A wszystko, co powiedziałeś, było po prostu kolejnym kłamstwem. Łgarz!

– Mylisz się, chcę go dopaść. Ale, używając twoich słów, nie tą drogą.

– Dlaczego nie?

– Ponieważ nie narażę mojego rządu i mojego kraju na tego rodzaju kompromitację. W gruncie rzeczy myślę, że Havilland zgodziłby się ze mną. Najmowanie morderców pozostawia zbyt dużo śladów, tak samo zresztą jak przekazywanie pieniędzy. Ktoś się zdenerwuje albo będzie się przechwalał po pijanemu; powie wszystko i morderstwem będzie obciążony Waszyngton. Nie mógłbym przyłożyć do tego ręki. Przypomnę ci spisek Kennedy'ego przeciwko Castro przy użyciu mafii. Obłęd… Nie, Bourne, obawiam się, że jesteś na mnie skazany.

– Nie jestem na nikogo skazany! Ja mogę dotrzeć do Shenga. Ty nie możesz!

– Skomplikowane kwestie można zazwyczaj sprowadzić do prostych równań, jeżeli pamięta się pewne fakty.

– Co to znaczy?

– Znaczy to, że obstaję przy swoim sposobie.

– Dlaczego?

– Dlatego, że Havilland ma twoją żonę.

– Ona jest z Conklinem! Z Mo Panovem! Nie ośmieliłby się…

– Nie znasz go – przerwał McAllister. – Obrażasz go, ale go nie znasz. On jest taki jak Sheng Chouyang. Nic go nie powstrzyma. Jeżeli mam rację – a jestem pewien, że tak – pani Webb, pan Conklin i doktor Panov są na czas trwania wojny gośćmi w domu na Yictoria Peak.

– Gośćmi?

– Areszt domowy, o którym wspominałem parę minut temu.

– Sukinsyn! – szepnął Jason, a mięśnie na jego twarzy zadrgały.

– A więc jak dotrzemy do Pekinu?

Bourne odpowiedział nie otwierając oczu. – Człowiek z garnizonu w Guangdongu o nazwisku Su Jiang. Porozumiem się z nim po francusku. On zostawi dla nas wiadomość tu w Makau. Przy stoliku w kasynie.

– Ruszaj! – ponaglił McAllister.

147
{"b":"97651","o":1}